P1080935

P1080935



.V............... ROZMOWA Z JEANEM VANIEREm

odczuwa się ich obecność jak utrapienie, ponieważ trzeba się nimi opiekować. Zauważmy: albo mamy zamkniętą grupę - plemię lub szczep — w której ludzie starsi są szanowani, albo społeczeństwo pluralistyczne, w którym traci się poczucie przynależności, co sprawia że ludzie starsi przestają być tak ważni.

Co jest ważne w społeczeństwie pluralistycznym? Przyszłość, czyb dzieci. Zatem uwaga przenosi się ze starego człowieka na dziecko Im bardziej kraj staje się wielokulturowy i pluralistyczny, tym bar dziej liczy się niezależność, wolność, produktywność i pomnażanie pieniędzy. Aby zbić fortunę, trzeba więcej sprzedawać, by więcej sprzedawać, ludzie muszą więcej kupować... A więc wpada się w sidła konsumeryzmu, co pociąga za sobą rozpad relacji.

Słuchałem ostatnio bardzo interesującego wykładu Zygmunta Baumana. Mówił on, że w pluralistycznym społeczeństwie konsekwencją utraty poczucia przynależności jest lęk, który może pchać albo do tworzenia zamkniętych grup, które rodzą się także w święcie katolickim, albo do powstania nowych wspólnot, w których trzeba codziennie ożywiać swoje poczucie przynależności. Jak w małżeństwie, które musi karmić się miłością każdego dnia. Taka jest przyszłość ludzkich społeczności, jeśli mają być one zdrowe. Musimy żywic siebie wzajemnie — żywić miłością, uprzejmością, naszymi talentami.

Chcielibyśmy zapytać teraz o doświadczenie towarzyszenia umierającym. Wielokrotnie przeżywał Pan odchodzenie bliskich. Co moim zrobić, towarzysząc komuś w umieraniu?

Wiele można się nauczyć od osób zajmujących się opieką paliatywną. Moja siostra przez 25 lat była lekarzem w londyńskim hospicjum św. Krzysztofa i wiele jej zawdzięczam. Szkoła opieki paliatywnej pokazuje, jak ważna jest jakość czułości i słuchania. Nie wolno mówić umierającym, co mają robić, nie można ich poklepywać po plecach: „Wszystko będzie dobrze, Jezus przyjmie cię pod swoją opiekę...”. Trzeba czekać na ich pytania. Podejmując opiekę paliatywną, trzeba mieć w sobie wielką ciszę. Trzeba słuchać ludzi, rozumieć ich cierpienie, lecz także otaczać ich kompetentną opieką medyczną, podawać we właściwych dawkach heroinę lub morfinę. Trzeba tez

temat miesiąca I

pamiętać o drobnych radościach. U św. Krzysztofa siedemnasta to pora na kieliszek koniaku. Chodzi o małe rzeczy, które sprawiają przyjemność.

Będąc przy umierającym, trzeba być prawdziwym. Bo wokół ludzi chorych terminalnie jest wiele maskarady. O ile to możliwe, trzeba rozmawiać o śmierci, zapytać: „Jak chciałbyś, żeby wyglądała msza pogrzebowa?”. Wzorem św. Franciszka, który mówił o „siostrze śmierci”, warto spróbować popatrzeć na śmierć jak na przyjaciela, jesteśmy w końcu do niej powołani, mamy ją w genach. Najczęściej jednak nasz stosunek do śmierci jest wrogi.

Jak zmienić ten swój negatywny stosunek do śmierci? To wielkie wyzwanie dla społeczeństwa, które ceni tylko skuteczność, produktywność i wartości materialne. Jak znaleźć coś innego, odkryć komunię - nową komunię z Bogiem? Jak dojść do momentu zgody, kiedy nie wiem, co się ze mną dzieje, ale ufam i wiem, że Bóg ufa mnie?

Przeżywaliśmy w naszej wspólnocie wiele śmierci. Ważne jest, by po czyjejś śmierci umieć ją celebrować. Jest czas płaczu i wesela... Kiedy najtrudniej przyjąć śmierć bliskich? Gdy jest nagła. Łatwiej się z nią oswoić, gdy jest powolna, jak w przypadku Jean-Pierre’a z naszej wspólnoty, który chorował na białaczkę. Przebywał w szpitalu, potem do nas wrócił. Kiedy odwiedziłem go niedługo przed śmiercią, leżał w łóżku. Usiadłem obok i zapytałem: „Jak się czujesz?”. On wyszeptał jak Chrystus na krzyżu: „Pragnę...”. Kiedy spytałem oszołomiony: „Jak mogę ci pomóc?”, wykrzyknął: „Coca-Cola!”... 0 dziewiątej wieczór sprowadzaliśmy coca-colę. Wypił ją duszkiem, a następnego dnia umarł.

W naszym domu najpierw gromadzimy się, by modlić się wspólnie przy łóżku zmarłego. Pamiętam, co zdarzyło się po śmierci Franęois. Podeszli do niego dwaj ciężko upośledzeni - Philippe z porażeniem i autystyczny Jean-Louis. Kiedy zbliżyli się do łóżka, zapytali Jacąueline, która była opiekunką zmarłego, czy mogą go pocałować. Ona, zdziwiona, odpowiedziała, że oczywiście mogą. Philippe pocałował Franęois i mówi: „Oh, merdel On jest zimny!”. Kiedy wyszli z pokoju, powiedział: „Mamuśka [czyli ich opiekunka] nie uwierzy, że pocałowałem martwego!”. To był dla nich niezwykły mo-

L.

95


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P1080937 ROZMOWA Z JEANEM VANIFRf.v mówią, a co innego robią... Wielu ludzi zamyka się na Kościół i
P1080936 ROZMOWA Z JEANEM YANIERhi ment, bo całując martwego człowieka, pocałowali własną niepełnosp
P1080934 ROZMOWA Z JEANEM YANIERKM i powiedziała — jakby na chwilę wychodząc z mgły — ^Kochanie, chc
P1080939 ROZMOWA Z JEANEM VANJ^ seksualizmu w wizji Boga? Wiem, że nie można go postrzegać jgL wrodz
skanuj0081 (29) Opakowaniem mieszkania, zmywaniem naczyń itp. Przede wszystkim Brinak liczy się ich
P1080932 TEMAT MIESIĄCA TEMAT MIESIĄCA Każda utrata jest dla zmartwychwstania Z Jeanem Vanierem
P1080933 ROZMOWA Z JEAN KM VANIKfO y. Rzeczywiście, kiedy jest się we wspólnocie lub z rodziną, to o
P1090080 odwracają się tyłem do człowieka, który być może jak nigdy dotąd potrzebuje ich obecności,
CCF20090702087 174 Idea Boga bytom potwierdzić się w ich obecności i w ich numerycznej identycznośc
P1080938 VoT>ftr
{f;. wyzwolenie, które sprawia, iż otaczające mn
CCF20090702087 174 Idea Boga bytom potwierdzić się w ich obecności i w ich numerycznej identycznośc
CCF20090702087 174 Idea Boga bytom potwierdzić się w ich obecności i w ich numerycznej identycznośc
przeprowadza rozmowy ze swoimi absolwentami na temat tego jak potoczyła się ich kariera, jak im w ty

więcej podobnych podstron