160
KS. MARIAN WOLICKI
przeciw niej, gdy pomyśli, że miałaby ona dotknąć jego świadomego }ja”, jego duchowej osoby .
Skąd ta dziwna antynomia i ambiwalencja w ludzkiej postawie wobec śmierci ?
Antynomia ta — mówiąc najogólniej - świadczy z jednej strony o złożonej strukturze ontycznej człowieka, z drugiej zaś o pewnej nienaturalności czy też nie-adekwatności faktu śmierci w stosunku do bytu ludzkiego. Właśnie wewnętrzna niezgoda człowieka na fakt śmierci, osobowy bunt przeciw niej, traktowanie jej jako zła, jako brutalnego wtargnięcia w rozwijający się proces życia osobowego, jako tragiczne przerwanie ludzkich dążeń i pragnień, świadczy o tym, że śmierć nie jest zjawiskiem całkowicie naturalnym i oczywistym w życiu ludzkim, że musiała się ona pojawić jako faktyczne zło, jako w pewnym sensie „nienaturalny” koniec ludzkiego życia. Warto więc bliżej rozważyć — w świetle katolickiej teologii -problem genezy faktu śmierci.
1. Geneza faktu śmierci
Skoro śmierć jawi się nam w naszym przeżyciu osobowym jako zło, jako brutalne przerwanie procesu życia, to mimo woli pojawia się pytanie: „dlaczego śmierć ?”, „skąd śmierć ?”, podobnie jak człowiek pyta „dlaczego zło r i „skąd zło ?”. Na pytanie o przyczynę i genezę śmierci padały w ciągu wieków różne odpowiedzi. Pragnę tu przytoczyć tylko tę odpowiedź, jaką na pytanie o genezę śmierci człowieka daje Objawienie Boże. Odpowiedź ta jest zaskakująca. Czytamy w Piśmie św., że „Bóg śmierci nie uczynił” (Rdz, 1,13). Śmierć nie jest więc ani bezpośrednim zamiarem ani też dziełem Boga — Stwórcy wszechświata. I rzeczywiście — pierwsi ludzie stworzeni przez Boga w stanie szczęśliwości rajskiej, nie mieli podlegać prawu śmierci. Stan życia pierwszych naszych rodziców w raju -stan pełnej doskonałej wewnętrznej i zewnętrznej harmonii z Bogiem i z przyrodą, nie dopuszczał śmierci w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Według zamiaru Bożego pierwsi rodzice mieli ze stanu życia doczesnego, po zakończeniu pobytu na ziemi, przejść do stanu życia wiecznego, nie podlegając chorobom i cierpieniom, bolesnemu odłączeniu ducha od ciała i rozpadaniu się ciała w proch. Przejście takie byłoby więc pozbawione całej „dramaturgii śmierci” we współczesnej formie. Przejście takie miało być też udziałem wszystkich potomków Adama i Ewy. Mamy w dziejach zbawienia tylko jeden przypadek takiego właśnie przejścia, a jest nim Niepokalanie Poczęta, a więc wolna od pierworodnej winy — Matka Najświętsza. O Jej przejściu z tego świata do nieba, mówi Kościół jako o „Zaśnięciu”, a w dogmacie o Wniebowzięciu NMP wyraźnie naucza, że „Najświętsza Dziewica z duszą i ciałem została po życiu ziemskim wzięta do nieba”. Maryja pokazuje nam, jakie by było przejście człowieka z tego życia do życia wiecznego, gdyby na początku dziejów ludzkości nie nastąpiła tragedia, określana mianem grzechu pierworodnego. Dzieje bowiem ludzkości nie potoczyły się torem zamierzonym przez
4 S. Kowalczyk, dz. cyt. s. 118; M. A. Krąpiec, dz. cyt, s. 396.
5 Por. M. A. Krąpiec, Dlaczego zło? Kraków 1952.