12
nu zanieczyszczonego materyami organicznemu Lase-cznik choleryczny, który żyje właściwie nie w ciele chorego, lecz w jego wypróżnieniach, początkowo rozmnożył się znacznie w ekskrementach, następnie zaczął wymierać, tak, że 8-go dnia P. znalazł już tylko małe jego ilości, a 16-go października już go wcale nie było.
„Gdyby doświadczenie było wykonane w Hamburgu — dodaje p. Stępowski — miałoby prawdopodobnie koniec śmiertelny.”
Ale jest to przypuszczenie niczem nieuzasadnione. Czy w Monachium, gdzie nie było cholery, czy w Hamburgu, gdzie była cholera, lasecznik „choleryczny” byłby się okazał równie niewinnym zarzucanej mu zbrodni. Dowodem dr. Bochefontaine, który w Paryżu, podczas epidemii, zażył już nie kulturę bulionową, ale wprost centimetr kubiczny wydzielin cholerycznych, zawierających miliony lasecznika, i cholery nie dostał, a nawet, prawdopodobnie dzięki ochronnemu wpływowi wyobraźni (nie wierzył w „Przecinka”), nie zachorował poważnie na żołądek, co przy takiej pigułce mogło się łatwo przytrafić.
Ostatecznie, proste zastanowienie się nad ogółem odnośnych faktów, bez uprzedzeń i bez naciągali logicznych, wskazuje, że „Przecinek” może być uznany jako mikrob mniej lub więcej charakterystyczny dla wydzielin cholerycznych, a nadmierny jego rozwój w tychże wydzielinach jako skutek procesu cholerycznego — ale nigdy „Przecinek” Kocha, ani w małej, ani w wielkiej ilości, nie był przyczyną wybuchu i krzewienia się cholery.
Przyczyny te są bardzo zawiłe, a P., wskazując na jedną z nich: zanieczyszczenie wody i gruntu gni-jącemi materyami organicznemi, oddał wprawdzie wielką przysługę hygienie wogóle i wyjaśnił w części etyo-logię niektórych chorób nagminnych, np. tyfusu brzusznego, ale istoty cholery bynajmniej nie wyjaśnił.
Nie mniej, efektowne jego doświadczenie, naruszając wiarę powszechną w fantazye bakteryologów klinicznych, otoczyło zarazem imię P. aureolą naukowego bohaterstwa. Posypały się nań zaszczyty różnego rodzaju. „Został wybrany na prezesa Akademii nank, otrzymał mnóstwo darów, adresów, orderów i tytuł excelencyi.”
Od r. 1894, z powodu podeszłego wieku, P. zaczął się usuwać od obowiązków urzędowych, nie zaniedbując jednak pracy naukowej. Ogółem ogłosił około 150 publikacyj, poświęconych różnym działom wiedzy, głównie zaś chemii i hygienie.
W chwilach wolnych od zajęć poważniejszych próbował też sił swoich na polu poezyi... chemicznej. Dla osobliwości, przytaczamy tu jeden z jego sonetów, poświęconych pamięci twórcy chemii nowożytnej, Lavoisier’a, w przekładzie p. Władysława Nawrockiego:
Żeś wszystko kładł na szali —w tem Twa chwała!
Tyś prawdy i sprawiedliwości mężem:
Wskazówka Wagi była Twym orężem,
Kiedy się w tę, to w ową stronę chwiała;
Dni naszych, choć się zbierze mądrość cała,
Twojej nauki jeszcze nie zwyciężem I—jeśli szczytów szczęśliwie dosiężem—
To tych, które nam ręka Twa wskazała.