Eliza Szandorowska
Pozostałe wczesne polskie proweniencje wykazują: 5 egz. z Krakowa [po moich zmianach w obliczeniuj. 5 egz. z Pomorza (Gdańsk, Toruń, Chełmno). Następne 8 egz. można dość spokojnie wykluczyć ze Śląska, gdyż 3 z nich to straty warszawskie czasu ostatniej wojny, a wiadomo, że księgi te pochodziły ze zbiorów poklasztornych Kongresówki, podobnie jak i pozostałe 5 — to egzemplarze szczęśliwie zachowane w Leningradzie. Badałam je z autopsji w 1965 r. i mogę tu uzupełnić ich dane: nr 29 — opisany w katalogu na podstawie mikrofilmu posiada dwukrotny, wyraźny zapis ręką XVII wieku: „Liber monasterii Landensis Ord.-Cist.”; nr 46 — ma znak trzech gwiazdek tj. signum raritatis wykonany ręką Józefa Andrzeja Załuskiego. Dalsze egzemplarze — numery 14. 15 i 30 noszą polskie notatki bibliograficzne z XIX w., a więc raczej nie pochodzą ze Śląska. Jeden egzemplarz przechował się od XV wieku w Wiedniu. Ostatnie 24 egz. nie posiadają wczesnych, lub nawet żadnych, śladów własnościowych. Wśród nich jest 6 egz. czeskich (XVII wiek) z tych dwa przechowane w Szwecji. 5 egz. polskich, w tym jeden z Obry (XVII wiek). 5 egz. niemieckich (nie mamy pewności, czy wszystkie istnieją), a ich proweniencje są nieznane. 4 egz. angielskie (nabyte w XIX wieku) i po dwa egz. w Szwajcarii (Bazyleja. Zurich) oraz w USA (Harward. New Haven).
Można tu jeszcze dorzucić nawiasem, że kilka egzemplarzy pochodzących z klasztorów Augustianów tj: 1 egz. z Wrocławia (przeszedł następnie do ich klasztoru w Pradze). 1 egz. z Rebdorf (obecnie w Monachium) oraz egzemplarze przywrócone przez dr Kamińską augustianom krakowskim dzięki rekonstrukcji rozprutego klocka introligatorskiego (obecnie w Bibliotece Jagiellońskiej) może przemawiać za hipotezą o istnieniu drukarni w domu Braci Wspólnego Życia, gdyż jest to ta sama rodzina zakonna, która była w bliskich kontaktach i wspierała się wzajemnie.
W świetle powyższych obliczeń proweniencji przebadanych druków — 10 egzemplarzy śląskich stanowi niecałe 25% ich zbadanej ilości — jest jeszcze 10 egz. niebadanych — trudno będzie podtrzymać słuszność stwierdzenia dr Kamiń-skiej (s. 518): „Ogólnie rzecz biorąc przytłaczająca ilość [podkreślenie E.Sz.] zbadanych egzemplarzy druków Anonima pochodzi ze Śląska, stąd dopiero rozchodziły się dalej w świat. Tu mieściły się tereny zbytu, gromadzenia, przechowywania i — jak się zdaje — działalności tłoczni”.
Może z czasem znajdą się jakieś dowody, które zdołają obronić to stwierdzenie, na razie jednak ich brak. Moje wcześniejsze badania zachowanych egzemplarzy nakazywały dużą ostrożność przy wyprowadzaniu wniosków ze znanych proweniencji. Zdarzały się przecież i takie druki, z których po prostu wycięto dawne zapiski własnościowe (np. nr 11 i 28) i zastąpiono zapiskami nic nie mówiącymi. Przeważająca ilość okazów ma proweniencje późne, z XVII-XX wieku. Z tego też powodu moje dociekania opierałam na innych podstawach niż statystyka proweniencji.
Mimochodem dodam tu jeszcze drobny przykład, który narzuca się przy lekturze rozprawy. Oto dr Kamińska stawia mu zarzut (s.501). że dwa druki (nr 32 i 42) badanej tłoczni z wyraźnym zapisem własnościowym Braci Wspólnego Życia w Chełmnie, zachowane w oprawie z ich domowego warsztatu z około roku 1486 zaliczyłam do pośrednich dowodów przemawiających za hipotezą o istnieniu tam drukarni. Przytaczam to zdanie Autorki: „Ponieważ stało się to [to znaczy oprawa i zapis własnościowy] co najmniej 10 lat po działalności „tajemniczej drukarni'', proweniencja ta nic nie mówi o miejscu druku owych dwóch inkunabułów". Natomiast niejednokrotnie sama zalicza proweniencje o 200 lat późniejsze, bo z wieku XVII, jako dowody na poparcie swej hipotezy o śląskiej lokalizacji oficyny, jeśli tylko uznała te zapiski za śląskie.