Gadżety popkultury Społeczne życie przedmiotów
wypchane, po kiego licha znosić coś, co nie przynosi owego „całkowitego zadowolenia” które zapowiadają nowe, niewypróbowane jeszcze źródła satysfakcji?
Gospodarka konsumencka czerpie moc i wigor ze skracania dystansu między pożądaniem a zniechęceniem, radością nabywania a ulgą, jaką przynosi pozbycie się niechcianych już, niesprawiających radości nabytków. Zaś karta kredytowa, która zgodnie z obietnicą pozwala zaspokajać pożądania bez zwłoki, wspaniale temu celowi służy. Karta kredytowa jest sprawną i spolegliwą akuszerką odpadów i odrzutów, których masowa produkcja jest najbardziej wydajną i najpewniej przed bankructwem zabezpieczoną gałęzią konsumenckiego przemysłu; to tej właśnie roli zawdzięcza ona swą oszałamiającą karierę w społeczeństwie konsumentów. Rynek konsumpcyjny, utrzymujący społeczeństwo konsumentów przy życiu, nie mógłby działać, a tym bardziej działać sprawnie, gdyby w jego wyrobach nie zaprogramowano popędu samobójczego, gdyby przedmioty marzeń nie wypadały w zawrotnym tempie z obiegu i nie wymagały rychłego ich zastąpienia nowymi, dziś zalegającymi ogołocone z nich wczoraj półki sklepowe...
David Shi z Uniwersytetu Furmana w Południowej Karolinie powiada, że „Amerykanie stracili umiejętność zwalniania... Czekanie stało się dla nich męką nie do zniesienia”. Wedle Shi, Amerykanie (im młodsi w tym większym stopniu) są obciążeni „syndromem przyspieszenia”. Sam powiedziałbym raczej, że dolega im syndrom niecierpliwości.
jeśli zaufać Maksowi Weberowi, nasz świat zaczął się gwałtownie bogacić i wkroczył na drogę oszałamiającego rozwoju zwanego „cywilizacją nowoczesną” z chwilą, gdy ludzie wyrobili w sobie cnotę odkładania zadowolenia na później. Jeśli Weber ma rację i ludzie u progu kapitalistycznej nowoczesności tę cnotę w rzeczy samej posiedli - zauważyć wypada, że Amerykanie przynajmniej ją od tego czasu stracili. W każdym bądź razie sporo im z tej cnoty nie pozostało. Dziś nic z tego, co wymaga zwłoki, wysiłku i czekania nie wydaje się im warte zachodu. A im bardziej Amerykanie od czekania stronią, tym mniej się do niego okazują zdolni, gdy (jeśli) im na nie przychodzi ochota, lub gdy się go uniknąć nie udaje. Robią zatem dobrą minę do niekoniecznie dobrej gry, pocieszając się, że cierpliwość jest dla frajerów albo i samobójców. To tak jakby rozpamiętywali pouczenie swegoż, amerykańskiego filozofa, Ralpha Waldo Emersona: „Jeśli się po kruchym lodzie ślizgasz, twe zbawienie w szybkości”.
Jak wynika ze spostrzeżeń Caroline E. Mayer [2000], zawartych w artykule powołującym się na opinie Davida Shi, młodsze pokolenia Amerykanów wyciągnęły z tego pouczenia wnioski o jakich się Emer-sonowi chyba nie śniło. Dzieci amerykańskie straciły apetyt na jabłka: za dużo kłopotu z gryzieniem. Nie chce im się obierać pomarańczy: wolą wyciśnięty sok z kartonu - szybciej trafia do gardła, a i wysiłku mniej. Firma Smucker, zaliczana do największych w Ameryce producentów „szybkojadła” (fast food), trafiła na złotą żyłę, gdy postanowiła, ku poklaskowi swych młodocianych odbiorców, używać do produkcji ich ulubionych sandwiczów z przecierem orzechowym i owocowym dżemem chleba okrojonego ze skórki: za dużo wszak zachodu z normalnym chlebem - z przegryzaniem się przez skórkę do miąższu i jej żuciem, a i zęby się męczą... Prawdę mówiąc, rodzice nie bardziej od swych pociech kwapią się do samopoświęceń. Ulubionym napojem Amerykanów jest mrożona herbata; ale by się nią nacieszyć, trzeba wpierw zagotować wodę, herbatę zaparzyć, potem czekać aż się schłodzi... Tyle roboty, tyle czasu! Ale od czegóż pomysłowość inżynierów? Firma Lipton, tym razem ku poklaskowi rodziców, wprowadziła na rynek saszetki z herbatą, jakie można wkładać wprost do kubka z lodowatą wodą, pomijając nużące i wystawiające cierpliwość na zbyt ciężką próbę przyrządzanie wrzątku. Niebywale zyskownym pomysłem okazał się też tuńczyk w proszku. Można teraz rozbełtać proszek w wodzie dolewanej wprost do talerza, miast borykać się z nożem do otwierania konserw. I krótsza do jadła droga, i nie zmęczy się człowiek po drodze.
O czym owa garść zjawisk świadczy? Ludzie się spieszą - brak im czasu. Ale doba ma dziś nadal, jak przed setkami lat, dwadzieścia cztery godziny i ani sekundy mniej, więc wrażenie braku czasu stąd
25