czymś znakomitym kalabryjskiemu mnichowi sprzed trzech przeszło stuleci, podczas gdy człowiek współczesny (czy tym bardziej oświeceniowy libertyn) odniesie się do niej z odrazą.
Nie trzeba zresztą rozwodzić się szerzej nad tą sprawą, chociaż dla samych utopistów nie była ona wcale oczywista, skoro szukali takiego wzoru dobrego społeczeństwa, który miałby powszechne zastosowanie. Ważny jest dla nas wniosek: utopia prze-
j3brażać_sie.jw negatywną utopie, eutopia w dystopie jeżeli podejść do niej z innym systemem wartości, z innymi aspiracjami, interesamiT potrzebami, gustami,
Można-tedy^powiedzieć, iŁ granica miedzy.utopia pozytywna i negatywna iest do pewnego stopnia płyn-na: to, co być powinno, może w oczach innego człowieka lawie się lako to, czego własńle_być n i e up^w-i-n-rux-Dla cytowanego w. poprzednim rozdzia- / le socjologa; R. Dahrendorfa, słowo utopia - kojarzone przez niego z zamiłowaniem do niezmienności społecznej, uniformizmu i izolacjonizmu - stanie się synonimem tego wszystkiego, czego najbardziej należy się wystrzegać. Wszelkie utopie będą dla niego odstraszającym przykładem, czyli pełnić będą tę samą funkcję, jaką zdaniem innych autorów pełnią wyłącznie tzw. utopie negatywne.
Tę płynność wartości najlepiej bodaj zilustruje pewien przykład historyczny. Otóż Edmund Burkę - angielski mąż stanu, który swojej działalności w okresie rewolucji francuskiej zawdzięcza zasłużony tytuł klasyka nowoczesnego konserwatyzmu - napisał był w młodości niewielki utwór utopijny w duchu anarchistycznym. Fakt ten odnotowany zgodnie przez biografów stał się przedmiotem nader znamiennego sporu. Według jednych badaczy w owym utworze znalazły
odbicie rzeczywiste poglądy młodego Burke’a, któremu nie śniło się jeszcze o zostaniu konserwatystą. Zdaniem innych, Burkę nigdy takich poglądów nie miał i chodziło mu wyłącznie o ośmieszenie przeciwników przez doprowadzenie ich zapatrywań do absurdu, czemu to właśnie poświęcone być miało wspomniane dziełko. Stary Burkę sam zresztą ponoć tak właśnie sprawę tłumaczył, ale trudno mu tu zaufać.
Mamy więc oto sytuację, w której na podstawie samego tekstu nie sposób orzec, z jaką utopią mamy do czynienia: pozytywną czy negatywną. Aczkolwiek takie przypadki zdarzają się tylko wyjątkowo, morał tej historyjki jest jednoznaczny. Nie da się raz na zawsze okreś^' • lić granicy miedzy „pozytywnością” i „negatywnością”. Wnikać trzeba w intencje autora, badać recepcję dzieła, studiować historyczny kontekst, w jakim pojawiają się dane idee. W szczególności liczą się tu intencje i recept cja. Chciałoby się wręcz powiedzieć, że wszystko zależy od tego, jaki cel dydaktyczny postawił sobie autor oraz jak został zrozumiany przez czytelników.
Mówiliśmy już, że utopijność w znaczeniu szerszym niż formalnoliterackie nie przysługuje ideologiom raz na zawsze, lecz cechuje je w pewnych historycznych warunkach. To samo można powiedzieć o utopiach negatywnych. Dlatego m.in. uważam je za zjawisko o wiele starsze aniżeli głośne utwory Huxleya czy Orwella.
Skoro owa granica jest płynna, wałka ideologiczna może polegać nie tylko na przeciwstawianiu własnego ideału ideałowi innych ludzi, ale również na takim przedstawianiu ideału swoich przeciwników, by nie wydawał się ideałem, ale stał się odrażający. Chodzi o takie jego przedstawienie, które eksponuje to wszystko, co na gruncie danej kultury czyni ów ideał
197