Tak powiedział mi mój fotel - Rzuć kochany tę robotę!
Ty odpoczniesz, ja odpocznę, zróbmy sobie przerwy roczne. Powiem wręcz dobitniej: Chłopie, dajmy sobie po urlopie!
Wszędzie rymów poszukujesz. Zaraz, zaraz..., ty wsriąjesz! Zamieniłeś dom w świat bąjki.
W kuchni kogut pali fąjki, na kanapie, tuż w salonie rżą ze śmiechu rude konie.
Już nie wspomnę o żyrafie, która włosy czesze w szafie, bo krokodyl dla ochłody jest w łazience pełnej wody. Pluska się, na ściany pryska i wypuszcza bańki z pyska.
Zaś w sypialni w łóżku - biada, głodny jeleń frytki zjada.
Dłużej już tak nie wypada, stary pomyśl o sąsiadach.
Struś w doniczki wpycha głowę, wilk wydoić pragnie krowę, scwa huczy zakochana, obrażona pląje lama, mysz do wszelkich dziur dociera i upycha tony sera, zając zszywa ogon wronie, łania znów przy telefonie. Jeszcze pingwin ciągle gada, że uśmiechać się wypada Wszyscy są tu bez meldunku, Chce się krzyczeć: Ąj! Ratunku!
Ja nie powiem, oj nie powiem..., lecz niedobrze jest z mym zdrowiem. Poza całym tym hałasem, chyba tracę dawna klasę.
Na siedzeniu lśni wytarcie i wygięte mam oparcie.
Kiedy siadasz - głośno skrzypię, w końcu cały się rozsypię.
Jak mieć będę roczną przerwę to do pracy chwycę werwę.
Ja mu na to: - Mój fotelu, stary, dobry przyjacielu, odpoczywaj sobie z boku. ale ja nie zdzierżę roku bez pisania satyr, hajek, takie widać mam zwyczaje.
Co tu mówić, rok to zbrodnia.
Nie wytrzymam ni tygodnia bez szukania i pisania, a ty pisać mi zabraniasz!
Nie ma sprawy. Krzesło biorę, ty odpocznij sobie w porę.
Na to fotel - Juz mi lepiej! Nagle odzyskałem krzepę.
Co ja plotę za głupoty?! Przekomarzam się. No. co ty...
i upycha fony sera