Daniel Defoe napisał:
Wiele osób nie wiedziało, że są chore, dopóki nie znajdowało, ku swojemu nie wysłowionemu zdumieniu, znamion. Po tym odkiyciu rzadko przeżywali dłużej niż sześć godzin. Plamy te. zwane znamionami. były gangrenowate, z małymi wybrzuszeniami wielkości srebrnego pensa i twarde jak kość [...] po nich nadchodziła tylko śmierć.
W 1665 roku dr Hodges opisał „przypadek służącej, która nie miała pojęcia, że zachorowała na dżumę, tętno miała normalne, zmysły w porządku. nie narzekała na żaden ból czy jakiekolwiek zaburzenia, lecz po zbadaniu szyi okazało się, że pojawiły się u niej znamiona. W ciągu dwóch — trzech godzin już nie żyła. Czasami znamiona stawały się widoczne dopiero po śmierci”. Wspomniał, że dziwne było, iż pacjenci przestawali majaczyć po wystąpieniu znamion, wierząc, że zaczynają zdrowieć i stan ich się poprawia. Biedacy nie wiedzieli, że ich los został przypieczętowany.
Charakterystyczne dla choroby były też różnorodne obrzęki: czyraki mnogie, wrzody i dymienice - zapalny obrzęk węzłów szyi, ramion i pachwin. W XVII wieku wierzono, że najgroźniejsze były przypadki, w których nie pojawiały się dymienice. Dr Hodges zanotował, że jeśli obrzęki nie otwierały się w sposób naturalny, były nacinane przez chirurga. „Wzrostowi dymienie towarzyszył straszliwy ból oraz nie do zniesienia uczucie pieczenia, tak że cierpiący często byli doprowadzani do szaleństwa”. Nacięcie (oczywiście bez znieczulenia) i następujące oczyszczanie były tak bolesne, że pacjent często mdlał. Niektórzy lekarze wierzyli, że nacięcie dymienicy przerwie rozwój choroby i nie powstaną straszliwe znamiona.
Chirurg stacjonujący w 1645 roku w garnizonie w Dunster w Somerset na południu Anglii puszczał krew wszystkim żołnierzom wykazującym pierwsze objawy choroby, dopóki „nie byli bliscy zemdlenia”. Wszyscy jego pacjenci wyzdrowieli. Zabieg ten wykonano prawdopodobnie w momencie, kiedy pojawiły się symptomy choroby, czyli około 30 dni po zakażeniu. Czy jest możliwe, że zastosowane leczenie, w którym przecięto opuchnięte węzły chłonne i usunięto dużą część zakażonych białych krwinek, mogło zmobilizować system immunologiczny do walki z chorobą?
Razem z obrzękami pojawiały się dreszcze, wysoka temperatura, ciągłe wymioty, biegunka i długotrwałe krwawienie z nosa. Medycy z Mediolanu w XVII wieku uznawali mocz zabarwiony krwią wraz z plamami krwotocznymi za oznaki dżumy. Początkowi choroby często towarzyszyło palące pragnienie i ostra gorączka, a w niektórych wypadkach szaleństwo i delirium „tak wielkie, że niektórzy rzucali się z okien”.
Potwierdza to opowieść naocznego świadka z Chester z 1647 roku:
Dżuma bierze ich mocno w swoje posiadanie, uderza, wywołując czarne plamy i doprowadza do szaleństwa, niektórzy topią się, inni chcą się zabić; umierają w ciągu kilku godzin; niektórzy biegają po ulicach w tę i z powrotem, ubrani tylko w koszule, siejąc grozę w mieście.
Jeden z raportów z epidemii dżumy w Londynie w latach 1665—66 opisuje agonię cierpiących:
[...] wymioty wypływały bokiem ust, z nosa nieustannie krwawiło, owrzodzenia malały i przybierały nagle czarny kolor [...] Niektórzy zakażeni biegali, zataczając się jak pijani, upadali na ulicy i tam umierali; podczas gdy inni leżeli półżywi w śpiączce [...] Inni leżeli w wymiotach, jakby połknęli truciznę.
Dr George Thompson przeprowadził sekcję zwłok młodej osoby zmarłej na dżumę:
Skóra była pokryta wieloma dużymi, brzydkimi, rozdętymi znamionami, z których podczas sekcji uchodziła posoka, mętna i zepsuta, oraz blady wysięk pozbawiony krwi. Żołądek zawierał czarną, lepką substancję podobną do atramentu. W śledzionie znajdował się krwisty wysięk. Wątroba była blada, a nerki bezkrwiste. Na wewnętrznej powierzchni jelita i żołądka były ciemne znamiona. Jama otrzewnowa zawierała wirulentny wysięk lub gęstą ciecz w kolorze żółtawym albo zielonkawym. W prawej komorze znajdowały się bezbarwne skrzepy, a z całego powalonego zarazą ciała nie dałoby rady uzyskać jednej łyżki czerwonego płynu zwanego krwią.
195