100
100
Media i terroryści. Czy zastraszą nas na śml1 2«i
własny pogląd na rzeczywistość społeczną i swoje w niej miejsc2 Zwolennicy takich koncepcji dostrzegają zarówno siłę mediów, jak i siłę odbiorców na płaszczyźnie stałej negocjacji znaczeń.
Siła mediów nie jest zatem stała, ale zależy między innymi od profesjonalizmu dziennikarzy i kontekstu społecznego, który su-le podlega zmianom. Nie można jednak przeoczyć przypadków gdy sita ta objawia się jako naśladownictwo pokazywanych prm nie czynów i działań. Już w XIX wieku, dzięki rozwojowi telegra-fu oraz taniej prasy codziennej, wiadomości o czynach kryminalnych rozchodziły się szybko w kraju i na świecie. Osławiom londyński Kuba Rozpruwacz natychmiast znalazł naśladowco2 — jego metodą popełniono osiem identycznych zbrodni w ówczesnym Londynie. Poruszony tymi czynami francuski socjolog Gabriel Tarde pod koniec XIX wieku wprowadził pojęcie „suge-stia-naśladownictwo" sugerujące związek między sensacyjnym postępkiem a jego naśladowaniem przez patologicznych czytelników kronik kryminalnych. Pisał wprost: .Epidemia zbrodni rozszerza się wzdłuż linii telegraficznych"54.
Niekiedy rozgłos medialny podsuwa potencjalnym terrorystom w bardziej ogólnej formie pewne idee czy metody używana przemocy. 11 września 1994 roku Frank Eugen Corder uderzył cesną w trawnik przed Białym Domem, szukając rozgłosu dU swego samobójstwa55. Czy to wydarzenie mogło być inspiracją dla pomysłodawców użycia samolotów w zamachu w Nowym Jorku?
Filmowe inspiracje bywają bardzo niebezpieczne. W 1995 roku Timothy McYeigh, skazany za podłożenie bomby w rządowym budynku w Oklahoma City, oświadczył, że inspirowd go między innymi oglądany kilka lat wcześniej film Red Asm (Czerwony świt). Ukazano w nim grupę amerykańskich partyzantów, który samodzielnie odpierają atak Rosjan i Kubańczyków na Stany Zjednoczone, sprowokowany nieudolnością i korupcją amerykańskiego rządu federalnego. Ujawniła się w nim niena-
wsść do ustanych struktur państwa (.układu") ft chęć osobistego wymierzenia sprawiedliwości.
Ponoć w amerykańskim ministerstwie Homeland Security działa komórka analizująca hollywoodzkie scenariusze katastro-ficzne pod kątem możliwości ich realizacji przez potencjalnych terrorystów. O analogicznych działaniach CIA wspomina film Trzy dni Kondora.
Zdroworozsądkowa analizę horrorów, niemal seryjnie produkowanych przez Hollywood, wskazuje, że wiele scenariuszy filmowych mogło stanowić inspiracją do różnych spektakularnych ataków.
Czy może media, nagłaśniając akty terrorystyczne, zachęcają do ich naśladowania? Wielu ludzi tak sądzi i ma sporo racji. Chociaż akty naśladownictwa są jednostkowe, to przecież mają istotne konsekwencje społeczne. Badania pokazują, że między przedstawieniem przemocy (media) a szerzeniem terroru (zabójstwa, porwania i uprowadzenia) istnieją związki (naśladownictwo). Już w latach 1968—1972 każde skuteczne porwanie samolotu owocowało niemal dziesiątkami podobnych prób uprowadzenia9. Brian Jeńkins przeanalizował 48 przypadków okupacji ambasad na świecie w latach 1970—1980 i doszedł do wniosku, że wystąpił tu pewien efekt zainfekowania pomysłami, zajęcia budynków występowały bowiem seryjnie3. Także po zamachach bombowych 7 iipca 2005 roku w Londynie dokonano prób podobnych zamachów. Policyjne śledztwo wykazało, że nie były one dziełem jednej organizacji czy ośrodka typu al Kaida. tytko skutkiem pospiesznego naśladownictwa.
1 stycznia 2007 dziewięcioletni chłopiec powiesił się podczas zabawy w .śmierć Saddama" w środkowym Pakistanie. Sznur u mocował na wentylatorze przy suficie, fdyt próbował odegrać ■rrnę sobotniej egzekucji byłego dykt sfora traku Saddama Husajna po obejrzeniu jej w telewizji. Jak powiedział jego ojciec, telewizja pakistańska pokazywała nagranie wideo z ostatnich minut
R M6I-
• G Taióc. Ptnel PhUmophy. Pittetton. MontcUu. NY 1911
L Cofcson. The C2fy Cal Effeet, Pamttw Pocket Boob, New tt2
C Winu. <±x cyc. a. 1S9