Ił l s l o r y J .1
Aleksandra Wielkiego
zgrzeszyli z waszymi żonkami, tedy wam słuszno wnić na ono mieśćce, które jest stolec boży. — Aleksander odpowiedział: — Jesteśmy czyści.
A natychmiast podr.ióswszy się on starzec i rzekł: — Złóżcie wasze pirścieńcc i obówi a pódżcie za mńą! — A Aleksander kazał stać swoim książętom. A złożywszy pirścieńce i obówi z nóg społem z ftolomeuszem i Anti-jcehusein 10 i zapalał pardica20, i poczęli chodzić po ^nym lesie. który był na wierzchu onej góry. A za-nmniona była w ziemi wielga ulica i on pałac więcszy. A były drzewa ony wysokie na sto stóp, a były ony drzewa jakoby bobkowe i oliwne drzewo, z których balsam i kadzidło wychodziło obfite.
Potem chodząc po onym lesie i uźrzeli jeno drzewo barzo wysokie, a na nim siedział ptak barzo wielki. A ono to drzewo nic miało liścia ani owocu żadnego. A on ptak nosił na głowię grzebień-jakoby paw^A paszczaki u onogo ptaka jakoby przyłbica, a na szyi jego koło abo okral zloty świecący, a na zadzie był jakoby pawłoka. A na ogonie piórka były jakoby róża, na których była farba jakoby jagody wiśniowe. A gdy użrzał 'Aleksander onego ptaka, dziwił się jemu barzo i rzekł jemu on starzec: — Ten ptak, któregoś widział, jest ci feniks **.
Jako gdy Aleksander przyszedł do drzew słonecznych i miesięcznych
l*otem chodząc po onym lesie i przyszli do drzew' słonecznych i miesiącowych. A tedy im rze.cł on starzec: — Palrzajcie wszego a o czy nikol wie chcecie wiedzieć, na waszym siercu rozbaczajcie, ale jawnie nic nie objawiajcie! — A były ony drzewa barzo wysokie, a drzewo sło-
4 rr*u p*ł«h* 4®
nccznc* miało liście jakoby srebro. I rzekł Aleksander: — Którym językiem dadzą mi odpowiedź? — Któremu odpowiedział starzec: — Drzewo słoneczne pocznie odpowiedać indyskim językiem, a greckim dokończy, a drzewo księżycov/c pocznie odpowiedać językiem greckim, a dokończy indyskim. — Tedy Aleksander pocałował drzewa [i] począł myślić na swem siercu, jestliby się z zwycięstwem zwrócił do Maccdonijej. Tedy drzewo słoneczne odpowiedziało indyskim językiem: — Ty zwycięzcą świata jesteś, społem ociec i pan. Ale królestwa oecowskicgo przez żadne czasy nie uźrzysz. A roku popełnionego22 i ośmi księżyców, o czym się nadziewasz, tobie da picie, jad śmierci.23 — Tedy Aleksander począł myślić na siercu: — Powiedz mi, drzewo naświęt-s/.e, kto mię ma zabić! ~ Drzewo odpowiedziały: — Jestliby tobie był objawion mąż, który ciebie ma zabić, tedy by21 onego zabił a lako by się moje powiedanie nie napełniło. — Potem rzekł on starzec, który wiódł Aleksandra: — Nic smuci się więcej z pytania przyszłych rzeczy tych drzew, ale wróćmy się nazad!
A tako wróciwszy się Aleksander nazad i płakał barzo gorko dla krótkiego czasu swego żywota i książęta spo-' łem z nim płakali. A gdy przyszli do onego pałacu i rzekł starzec Aleksandrowi: — Zwróci się nazad, bo tobie nie jest ukazano, i że | by) miał dalej ić. A jestliby 28 chciał ić w drogę, na słońc zachodu, możesz, ale nic przez długie czasy ziem masz ić! — A ty rzeczy wymówiwszy starzec i wszedł do pałacu, ale Aleksander i jego książęta szli po wstupniach do szatrów.
A drugiego dnia ruszywszy zastępu i począł się Aleksander zwracać i przyszedł do onego mieśćca hład-* kiejgo), równego, kędy wchodzą2fl. gdzie się dokończyła