53
spojlowanie programu robinsonowie
S -: cnie tych wszystkich kłamstw i wymyślanie nowych warstw tvch ?t\v. by dołożyć jeszcze więcej informacji, to po prostu strasznie trud-. idanie”.
rvi chodzi o ChillOne, to po kilku tygodniach takich męczarni poddał . .Moje informacje są w sieci. Wczytajcie się w nie tak głęboko, jak chce-c . bierzcie w to, w co chcecie, nie wierzcie w to, w co nie chcecie wierzyć. I _ Je w tym, w czym chcecie. Poklepcie mnie po plecach, jeśli uważacie i stosowne. Mnie jest wszystko jedno. Usłyszałem, co usłyszałem”. Ale _jv nie zniknął na dobre. Następnego dnia pojawił się znowu, stawiając a wszystkim wyzwaniom i wytrzymał to aż do samego końca.
. d\ coraz więcej z twierdzeń ChillOne okazywało się prawdą, przestano r koncentrować na zdyskredytowaniu go. Im bardziej był bliski prawdy, m bardziej denerwowało to pewne osoby. On nie „zepsuł” tego sezonu, go „zniszczył”. Fundamentalne pytania brzmiały: Czy spojlowanie jest .dem czy procesem? Czy to sport dla jednostek, w którym zawodnicy wy -.rywali, przechwalając się, że mają rację, kiedy opierają się na zdobytych nformacjach, czy też był to sport zespołowy, gdzie drużyna cieszyła się e wspólnego zwycięstwa? Jak narzekał jeden z uczestników: „Zrobiliśmy psucia grę pozbawioną współpracy. [...] »Wygrana« oznacza odkrycie treści całego sezonu; ukrywanie, skąd zna się te informacje i zmuszanie innych przez cały sezon do zgadywania, by móc ich upokarzać. ChillOne wybrał. Wszyscy inni przegrali”.
Od początku zdobywanie informacji z bezpośredniego, a często niezidentyfikowanego źródła (tzw. źródłowanie) było kontrowersyjną praktyką. Snewser na przykład miał swojego informatora wewnątrz programu, który pozwolił mu opublikować wyniki kilka godzin przed emisją. Były w sieci, eśli chciałeś je przeczytać, ale aż do ostatniej chwili nie wchodziły w drogę rozważaniom grupy. Źródłowanie to gra nie dla każdego. Polegała na uprzywilejowanym dostępie do danych i ponieważ nie można było tych źródeł ujawnić, nie można też było poddać takiej informacji rzetelnej ocenie lub jej podważyć. Wezzie i Dan wyspecjalizowali się w identyfikowaniu lokalizacji. Nie każdy ma dostęp do zdjęć satelitarnych. Nie każdy mógł więc grać w tę grę tak jak oni. W ostatecznym rozrachunku jednak to, co wnosili, było wspólną wiedzą, która mogła posłużyć za punkt wyjścia dla znacznej części teorii oraz spekulacji, a inni członkowie grupy mogli kopać do woli w trakcie wspólnego spojlowania. Dla odmiany inne formy tego procesu, takie jak zgadywanki na podstawie utraty wagi lub długości zarostu, odczytywanie sposobu montażu odcinków czy też interpretowanie komentarzy Marka Burnetta i Jeffa Probsta, pozwalały na współuczestnictwo. Każdy mógł się bawić, wykorzystać bycie ekspertem w jakiejś dziedzinie, zastosować swoje zdolności rozwiązywania zagadek. Co za tym idzie, każdy czuł, że ma swój udział w ostatecznych ustaleniach.