Nuturalnie, byłoby dobrze, gdyby się udało wyłożyć tunel mchem, su-i liymi liśćmi lub gałęziami, zanim się tam wczołgamy. W przeciwnym razie pud śpiącym będzie się roztapiać śnieg i przemoczy ubranie. Może się to okazać niebezpieczne dla życia, o ile zaraz potem nie można się rozgrzać i wysuszyć ubrania. I
< idy śnieg jest głęboki na półtora metra lub głębszy, poleca się wykopać •minię. Najpierw trzeba się ukośnie wkopać w dół, a potem wydrążyć tunel w poprzek śnieżnej ściany. Jego sufit powinien się znajdować jakieś trzy i /warte metra pod powierzchnią. Tunel poszerza się do podwójnej objętości ciula i przedłuża o połowę, robiąc ze śniegu ubite legowisko. Na nim układa się gałęzie, mech lub kawałki kory, a na nich kładzie się śpiwór. W tego rodzaju pomieszczeniu można całymi dniami przetrzymywać burze śnieżne, lednakżc, gdy w czasie burzy śnieg zawieje wejście, trzeba się znów wydobyć na wierzch. Dlatego poleca się zabieranie ze sobą do tunelu czegoś, czego można by użyć jako prowizorycznej szufli. Może to być narta, rakieta śnieżna, kawałek drewna lub cokolwiek innego.
0 ile tunel nie jest za wąski ani za niski, można bez obawy postawić na ziemi świecę, a nawet sprzęt do gotowania na małym płomieniu. Niewidzialny, a więc tym bardziej niebezpieczny dwutlenek węgla ulotni się, wychodząc przez szyb. Jeżeli wyjście czy też wejście do kryjówki zawieje śniegiem lub lokator sam je zatka, trzeba przebić otwór w dachu.
Innym, bardziej interesującym, mieszkaniem na białym pustkowiu jest „dzwon lodowy”. Przede wszystkim tam, gdzie nie ma osłony przed wiatrem, a śnieg nie jest na tyle głęboki, żeby się w nim zagrzebać. Nagarnia się dwumetrowy pagórek o przekroju trzech metrów. W poprzek kierunku wiatru wykopuje się pomieszczenie, oskrobuje kopułę i ściany, żeby były tak najgładsze i przebija w suficie dziurę wentylacyjną. Gdy się już to wszystko zrobi, trzeba na chwilę rozpalić w środku mocny ogień. Samemu się wychodzi, żeby nie zmoknąć, bo oczywiście pagórek od środka zaczyna topnieć. I powinien, ale tylko do pewnych granic. Gdy w środku jest dostatecznie mokro, gasi się ogień i pozostawia otwarte wejście, tak że ściany wydrążonego pagórka zamarzają i twardnieją na kamień. Potem wiesza się garnek nad ogniem, topi się w nim kilka łopat śniegu i czystą zawartością polewa kopiec z wierzchu. Woda szybko zamarza, tworząc solidną polewę.
1 ego rodzaju lodowy dzwon mieszkalny jest tak mocny, że z trudem można go rozbić siekierą. Ponieważ lodowe ściany znacznie wolniej tają niż ściany z luźnego śniegu, dzwon całkiem dobrze znosi ciepło świecy czy też kochera. W takim lodowym dzwonie można nawet rozniecić niewielki ogień, gdy się ma apetyt na zupę. Dopiero wiosną, gdy wszędzie już stajał śnieg, lodowy dzwon stopniowo zapada się.
Śnieżne bloki wycina się drewnianym nożem
1 — Sztuka...