kę herbową, włożyć hełm na jego głowę, który to hełm winien być przymocowany do zbroi / pomocą klamerek i sprzączek, a następnie dać mu do ręki jego długi miecz, a do drugiej jego proporzec z wymalowanym świętym Jerzym lub Najświętszą Panną, którzy będą go wspierali. gdy wstąpi w szranki”.
Na lemat ciężaru płytowej zbroi i licznych kłopotów związanych z poruszaniem się w tej żelaznej skorupie krąży mnóstwo legend i anegdot. Rycerz uwalniany z blaszanego futerału za pomocą klucza do otwierania puszek z konserwami to ulubiony przedmiot rysunkowych i słownych dowcipów. Nie są one całkiem bezzasadne! Świadczy o tym choćby przygoda, która spotkała słynnego wodza i rycerza angielskiego Wilhelma hrabiego Pembroke, zwanego Marszalkiem (1146-1219). Wyprawieni doń przy jakiejś okazji posłańcy zastali go w kuźni z głową umieszczoną na... kowadle. Kowal uzbrojony w młot i kleszcze trudził się, aby uwolnić hrabiego od hełmu, który wgnieciony w czasie turnieju nie dawał się zdjąć zwykłym sposobem.
Jeśli natomiast chodzi o wagę pełnej zbroi, to można ustalić, że w połowie XV w. dochodziła ona przeciętnie do ok. 25 kg, do czego trzeba doliczyć wagę broni zaczepnej i odzieży rycerza. Politowanie, z jakim myślimy o męczących się pod tym ciężarem wojownikach średniowiecza zmniejszy się,' jeśli przypomnieć, że regulaminowe obciążenie żołnierza polskiej (i nie tylko polskiej) piechoty z r. 1939 wahało się ok. 30 kg. Dodajmy przy tym, że rycerz średniowieczny ubierał się w zbroję tuż przed bitwą, a maszerował i walczył konno. Nasz piechur w kampanii wrześniowej taszczył swoje kilogramy i w marszu, i w bitwie na własnym grzbiecie i na własnych, ucłiodzonyeh nogach.
Dopiero próby przeciwstawienia się pociskom z broni palnej doprowadziły do gwałtownego
106