Jeden z Ojców Kościoła powiedział o acedii, że „pojawia się za każdym razem, gdy coś się zaczyna”. Accdia podważa bowiem każdą siłę początkującą - stąd skłonność do ciągłego porzucania dopiero co podjętej przez mnicha pracy i próby podjęcia nowej; w rezultacie każdy początek jest faktycznie nicpoezątkiem, powtórzeniem tego samego aktu złego zaczynania. Zrozumiałe się więc staje, że muszę otworzyć dalsze rozważania tym oto zdaniem:
Poniższe uwagi należy czytać, gdy słońce znajduje się w zenicie. Poza wszystkim innym ogarnia nas wówczas okropna senność, jednakże to nie ona określa istotę acedii, choć jako sen i otępienie zwykło się ją opisywać. Pochylona i wsparta na ręce głowa, tak często występująca na różnych przedstawieniach acedii, jest oznaką nie senności, lecz rozpaczy. Na niektórych rycinach ręka ta opiera się na poduszec/.cc, i jest to poduszka, którą podsuwa diabeł, aby odebrać sposobność rześkiej walki z. grzechem. A w walce tej, jak i w acedii, chodzi o nic innego jak o miłość. Dante, Czyściec, Pieśń XVII:
Te trzy miłości niżej tego brzega Kają się; teraz ową ci zwiastuję,
Co się za dobrem niesfornie ubiega.
Każdy bezwiednie i niejasno czuje Że jest gdzieś dobro, co duszę pokoi,
Więc go koniecznie dostać usiłuje.
Miłość, co gnuśnie ku niebu ostoi Dąży, w tym kresie czyśćowych umorzeń Po słusznej skrusze męką się wygoi.
Zrozumienie więzi między acedią a pragnieniem, między acedią a miłością, współczesny komentator Giorgio Agamben nazyw-a „jedną z najgenialniejszych intuicji psychologii średniowiecznej”. Tak właśnie acedię rozumiał Dante: jako upośledzoną formę miłości, a dokładniej jako „miłość, co się za dobrem niesfornie ugania”. Niesfornie, czyli - co byłoby bliżej tekstu oryginalnego w sposób skażony, zepsuty. Za nagi smutek Dante strąca grzesznych do błota piątego kręgu piekła. Ale smutny i gnuśny dlatego, że źle kochający, kochający „miłością niedorosłą” (słowa Wergilego), ma jeszcze czyśćową szansę; ma szansę przyśpieszyć - oto piękna metaforyczna definicja acedii - „zapóźnione wiosła”. Co wprawia w rozpacz takiego acidiosutf Otóż nie świadomość zła, lecz. przeciwnie, idea największego dobra: acedia polega w swej smutnej istocie na bojaźliwej i przepastnej ucieczce przed daną człowiekowi możliwością miłości, przed zadaniem stanięcia twarzą do Boga: ucieczce przed dobrem recessus a bono divino. Sensy tej rozpaczy acedii tak celnie ujmuje Kierkegaard: „Rozpacz, która jest świadoma, że jest rozpaczą, przeto świadoma, że owładnęła «ja», w którym się ona, rozpacz, uwiecznia, i która raz chce rozpaczliwie nie być sobą, a raz chce rozpaczliwie sobą być”.
Sens ucieczki przed miłością, przed bogactwem własnych duchowych możliwości jest jednak głęboko dwuznaczny. Cofnięcie się od boskiego celu nie oznacza, ze dotkniętemu acedią udaje się o nim zapomnieć lub że przestaje go pożądać. Mówiąc pojęciami teologicznymi: ucieka on nie od zbawienia, lecz z drogi do niego prowadzącej. Natomiast w pojęciach psychologicznych ucieczka oznacza nie tyle zanik pożądania, co ujawnienie się jego obiektu jako znajdującego się poza zasięgiem: chodzi więc o perwersję woli, która pragnie obiektu swego pożądania, lecz nie drogi doń wiodącej; woli, która pożąda i zarazem grodzi drogę własnemu pożądaniu. Nad tą rozpaczą w pożądaniu i rolą pożądania w acedii rozmyślał święty Tomasz, gdy pisał: „To, czego nie pożądamy, nie może być przedmiotem naszej nadziei, ani naszej rozpaczy”, i gdy w Summa theologica przeciwstawia! acedii, biorąc pod uwagę wspomnianą dwuznacz-
103