..uAioyn wit?r\ uujrzary
Ona sama też nie musi być linearna, lecz linearny pozostaje strategiczny sposób postępowania, który powoduje, że zwycięstwo jest pochodną wyższości strategii i jej składników”.
Dzięki wspomnianemu wyżej historycznie nieporównanemu charakterowi wojen napoleońskich pojawiło się więcej interpretacji sztuki wojennej. Rzecz ciekawa, bynajmniej to nie von Clausewitz był największym autorytetem. Przez wiele dziesięcioleci za takiego uchodził - a nawet sam się w takiej roli ustawiał - Antoine Henri de Jomini (1779-1869). To właśnie jego prace i działalność czyniły zeń tego, który posiadł tajemnicę strategii „boga wojny”. Urodzony w Szwajcarii w pobliżu granicy z Francją, ogarnięty jej rewolucyjną gorączką, porzucił rozpoczętą właśnie karierę w bankowości i w bardzo młodym wieku wstąpił do armii francuskiej, gdzie robi błyskawiczną karierę najpierw u boku Neya, a później Napoleona. Już w roku 1804 powstają (opublikowane w 1807 r.) jego zwięzłe zasady sztuki wojennej, które przynoszą mu wielki rozgłos. Zostaje w wieku 28 lat generałem, uczestniczy w wyprawie Napoleona przeciwko Rosji, lecz następnie porzuca go, by już w bitwie pod Lipskiem w 1813 roku walczyć po stronie Rosjan, jako adiutant cara Aleksandra. Później na przemian uczestniczy w rosyjskich kampaniach wojennych, pomaga zakładać akademię wojskową w Moskwie, bierze udział jako delegat rosyjski w różnych konferencjach pokojowych, ogromnie dużo pisze, a mieszka głównie w Paryżu. W sumie wiedzie długie i bardzo ciekawe życie, opromienione sławą pierwszego stratega epoki ponapoleońskiej.
Z naszego punktu widzenia jest on nieco mniej interesujący, zajmował się bowiem wojną i strategią w oderwaniu od ich kontekstu politycznego i społecznego, w oderwaniu od państwa. Sztukę strategii pojmował w dość specyficzny sposób, raczej jako grę prowadzoną według określonych reguł niż śmiertelne starcie wrogich żywiołów. Prawdziwą obsesją jego studiów w tym zakresie było odkrycie i sformułowanie wiecznych i niezmiennych reguł (praw) strategicznych. Dość szybko zresztą ogłosił się ich odkrywcą - odkrywcą tajemnicy sukcesów Napoleona, tajemnicy, którą są właśnie owe prawa. Rzecz ciekawa, przez ponad pół wieku swojej aktywności na tym polu nieustannie potwierdzał istnienie tych prawideł i swego do nich prawa jako ich „odkrywcy”. Podstawowa zasada wszystkich operacji wojennych, której stosowanie ma zapewnić sukces, brzmi: zgromadzić siły przeważające nad siłami przeciwnika w taki sposób, aby można ich było użyć ofensywnie przeciwko słabszym siłom wroga w rozstrzygającym punkcie teatru wojny. Przyznać trzeba, iż nie jest to nadto odkrywcze. Problemem było raczej takie manewrowanie własnymi siłami, aby uzyskać ten efekt wobec sił wroga. Taka była zasada główna, reszta zdawała
22 C.S. Gray, Strategy for Chaos..., op. cit., s. XIV, 57, 100-110.
się sprawą techniki, organizacji, szybkości działania. Jomini uważał, iż lepsze opanowanie operacyjne tej zasady przez Napoleona i wojska francuskie było źródłem wszystkich ich sukcesów2’. W konsekwencji strateg ów skupiał wszystkie swoje wysiłki badawcze właśnie na operacyjnych aspektach zasady głównej. Są to zagadnienia bardziej interesujące dla wojskowych. W swych licznych publikacjach Jomini poczynił wiele ustaleń pojęciowych, które zadomowiły się na wiele dziesięcioleci w sztuce wojskowej. Pisał, iż sztuka wojenna składa się z pięciu dziedzin: strategii, wielkiej taktyki, logistyki, taktyki szczegółowej oraz sztuki inżynieryjnej. Strategia była, jego zdaniem, „sztuką wojny na mapie”, „sztuką obejmowania całego teatru wojny” (określania kierunku działań), podczas gdy taktyka - „sztuką watki bezpośredniej na polu bitwy” (prowadzenia działań). Jego krytyków szczególnie irytowały czynione z geometryczną precyzją opisy kombinacji strategicznych, systemów operacyjnych, linii wewnętrznych i zewnętrznych, pozycji, punktów, baz etc. Pisał także wiele o przyczynach i rodzajach wojen. Wyróżniał wojny ofensywne, defensywne, z rozsądku (np. dla utrzymania równowagi, ze względów handlowych), interwencyjne (mieszanie się w wewnętrzne sprawy), inwazyjne (okupacja, zabór), narodowe (niepodległościowe), a także dwie wojny jednocześnie (unikać!). Notabene dla swojej zasady podstawowej (energiczne, zmasowane uderzenie na słabszy punkt przeciwnika) Jomini czynił jeden wyjątek: wojny wewnętrzne (domowe, religijne itp.). Uważał, że takie wojny są zbyt niszczycielskie, przeciwnik jest rozproszony, ofiarą najczęściej pada ludność cywilna. Jego główne dzieło, Zaiys sztuki wojennej, zostało opublikowane w 1837 roku; opracował również wielotomową historię wojen napoleońskich24.
Mimo całej swej błyskotliwości, popularności jego prac jeszcze w kilkadziesiąt lat po jego śmierci oraz trwałego miejsca w podręcznikach historii myśli strategicznej dzieło Jominiego nie przetrwało próby czasu. Był raczej „wielkim scholastykiem” tej myśli niż twórcą oryginalnym lub wnoszącym nowe elementy do poznania wojny i strategii oraz ich związków z państwem, narodem, ideą. Był często porównywany z von Clausewitzem, którego nawet w Niemczech przyćmiewał swym powodzeniem w XIX wieku, lecz przez którego został przyćmiony w wieku XX. Sam von Clausewitz nie szczędził mu bezlitosnej krytyki, twierdząc, iż spojrzenie Jominiego na wojnę jest wąskie, uproszczone i powierzchowne. Świetny znawca jego dzieła John Shy uważa, że podstawowa różnica między nimi wynika z ich życiowego doświadczenia. Jomini od samego początku korzystał ze wsparcia możnego protektora (marszałek Ney), co zapewniło mu szybko pozycję i dostatek, a następnie dzięki własnym talentom (dziś powiedzielibyśmy: marketingowym) szerokie uznanie i komfort psychiczny. Starał się też być zawsze po stronie
23 G. Chaliand, op. cit., s. 886.
24 Najbardziej interesujące fragmenty Zarysu w antologii Chalianda, op. cit., s. 866 i n. Jomini i jego dzieło cieszyli się wielką sławą także i z tego względu, iż był on świetnym specjalistą od autoreklamy i „marketingu” pisanych przez siebie prac.