KLIENTKA: Tak.
POMAGACZ: Nie wiem jeszcze jak, ale załóżmy, że ta zmiana nastąpi i on będzie robił to wszystko, co Pani przed chwiląopisała, jak to wpłynie na Panią?
KLIENTKA: Myślę, że na pewno będę bardziej wypoczęta, bo te wszystkie noce które nie przespałam, to już w ogóle nie liczę. Myślę że będę bardziej mila dla innych, że w końcu nie będę musiała udawać przy rodzicach że jest fajnie, a nie jest.
POMAGACZ: Jak Pani nie będzie udawać, to co Pani będzie robić zamiast tego?
KLIENTKA: Będę ten czas z nimi spędzać. Pewnie, myślę sobie, że więcej czasu poświęcę córce, bo teraz tak dochodzę do tego, że może to jest też związane z tym, że nie chcę teraz z nią zbyt często być, bo samej w tej sytuacji trudno jest mi dać sobie radę. Nie wiem...
POMAGACZ: Co takiego będzie Pani wówczas robić, czego nie robi teraz? Jak to będzie wyglądać?
KLIENTKA: Pobawiłabym się z nią...
POMAGACZ: W co?
KLIENTKA: Lalkami.
POMAGACZ: Lubi?
KLIENTKA: Bardzo lubi, ma ich mnóstwo, może poszłabym z nią częściej na basen, bo też to lubi robić. Nie wiem, nawet babki polepiła w piaskownicy, coś co na pewno ona lubi.
POMAGACZ: Widzę, że Pani jako matka, ma dokładnie taką świadomość i wiedzę, co córka lubi i co sprawia jej radość. To mi pokazuje, że Pani dosyć dobrze zna jej potrzeby.
KLIENTKA: Potrzeby może i znam, ale nie zawsze mam czas, aby to z nią robić.
POMAGACZ: Rozumiem, że to będzie wtedy, kiedy zmiana nastąpi o której mówimy.
KLIENTKA: Chciałabym.
POMAGACZ: Co będzie inaczej w Waszej relacji z mężem?
KLIENTKA: Będziemy dla siebie milsi?
POMAGACZ: Co to znaczy?
KLIENTKA: Nie wiem, będziemy ze sobą rozmawiać, bo to jest najważniejsze. Marzeniem byłoby, żebyśmy mogli o tym rozmawiać co jest dobrze, ale też o tym co tak naprawdę jest żle, co nas boli. Nie wiem czy to jest w ogóle możliwe?
POMAGACZ: Co jeszcze się zmieni wtedy?
KLIENTKA: Że może będzie miał wtedy przyjemność z nami być, z nami spędzać czas, wspólnie śniadanie zjeść. W końcu dojedzie trzeźwy na kolację. Będziemy się śmiać przy stole,
POMAGACZ: To u niego zajdzie taka zmiana. Jak on to zmieni, to co u Pani się zmieni?
KLIENTKA: Że będzie mi się chciało wtedy żyć. Bo czasami to już mi się nie chce żyć w takim życiu jakie mam. Na pewno gdyby nie córka, to nie wiem co bym zrobiła.
POMAGACZ: To jest tak, że przychodziły Pani do głowy takie myśli, żeby odebrać sobie życie?
KLIENTKA: Uhm, czasami, tak. Czasami chciałabym zginąć w wypadku samochodowym i już nie musieć o tym wszystkim myśleć. Tak po prostu jadąc do domu zabić się o drzewo albo jakoś inaczej przedawkować jakieś tabletki uspokajające, żeby już nie zamartwiać się, nie czuć, nie myśleć, i już. Ale mówię, co z córką dalej, ojciec pije i co... Czasami tak myślałam, żeby zrobić mu na złość. Żeby pocierpiał trochę i się zastanowił nad tym co robi i nad swoim życiem. Chyba o to chodzi, ale nie warto.
POMAGACZ: W jaki sposób potrafi Pani zatrzymywać takie myśli?
KLIENTKA: Myślę o Michasi!
POMAGACZ: W jaki sposób to myślenie o córce Pani pomaga?
KLIENTKA: To mnie przytrzymuje przy życiu. Wiem, że niezależnie od tego, czy będę z mężem, czy nie, to muszę sobie radzić, aby córka miała chociaż jednego z rodziców.
POMAGACZ: Aha. Słuchając uważnie Pani tak się zastanawiam czy te myśli związane z odebraniem sobie życia w ostatnim okresie pojawiają się częściej i intensywniej, czy też nie? Jakby mogła Pani coś więcej na ten temat powiedzieć?
KLIENTKA: To jest różnie. Po prostu, kiedy już mam dosyć wszystkiego i nie mam już sil, kiedy w pracy już jestem osłabiona i niewyspana, i jestem zła na wszystko i wszystkich dookoła, i on kolejny raz przychodzi, i głupio się uśmiecha, i jest podpity, to wtedy przychodzą mi do głowy takie pomysły. Kiedy spalam się i gadam, i gadam, i gadam, a on patrzy się i nic, nawet nie odpowiada to jeszcze bardziej mnie wkurza. I przychodzi wtedy taki moment, że najchętniej mówię..., że wzięłabym jakieś tabletki i się już nie obudziła.
POMAGACZ: Z tego co Pani mówi sytuacja w Pani życiu jest poważna, słyszę też, że dużo to Panią osobiście kosztuje różnych emocji, czy też kosztuje dużo sit, skoro pojawiają się też myśli, że jednym z możliwych rozwiązań, czy wyjść z tej sytuacji jest to, żeby wziąć tabletki lub zabić się jadąc samochodem. Tak się zastanawiam na ile w tym momencie i ostatnim okresie, powiedzmy tygodnia, czy dwóch tygodni, jest to rzecz, która dla Pani samej jest niepokojąca? Czy są to myśli których trudno jest się pozbyć i pojawiają się bardzo często, czy też przychodzą do głowy od czasu do czasu? Czy Pani myślała też kiedy i jak to zrobić konkretnie, w jakich okolicznościach?
KLIENTKA: Nie, nie, one się pojawiają kiedy mam wszystkiego dość, ale nie ustalałam sobie jak to konkretnie zrobić. Po prostu jak mi jest mocno żle...
POMAGACZ: Czyli myśli Pani, że to mogłoby być jedno z rozwiązań?
KLIENTKA: Tak.