- Nie umrę! Nie umrę! - wykrzyknęła. - Będę cię długo kochała, bo twoja krew wróciła mi życie.
To zdarzenie zbudziło we mnie dziwne obawy, które dręczyły mnie ciągle. Serapion często robił mi wymówki. Pewnego dnia powiedział:
- Jest tylko jeden sposób na odegnanie demona, który cię opętał. Wiem, gdzie pogrzebano Klarymondę. Musimy ją odkopać; widok robaków i prochu śmierci wróci ci rozum.
Byłem tak znużony tym podwójnym życiem, że zgodziłem się na jego plan - i w nocy odszukaliśmy jej grób. Były tam wyryte słowa:
„Tu leży Klarymonda, która spośród żywych była najpiękniejsza...”
W końcu Serapion uderzył kilofem o wieko trumny. Podniósł je i zobaczyłem Klarymondę; na jej bladych ustach błyszczała kropla krwi.
Serapion wpadł w furię i wołał:
- A, jesteś tam... diablico, nierządnico, wampirze, ty, która wysysasz krew mężczyzn!
Mówiąc to, pokropił ją wodą święconą - i natychmiast rozpadła się w proch.
- Tam leży twoja ukochana, panie Romualdzie - powiedział. - Idź i pieść się na Lido ze swą piękną damą.
Schyliłem głowę. W mojej duszy wszystko było ruiną. Wróciłem na plebanię. Romuald ksiądz pożegnał Romualda kochanka.
Ale następnej nocy zobaczyłem Klarymondę.
- Nikczemny człowieku - wołała - coś ty uczynił? Dlaczego posłuchałeś tego głupiego księdza? Czy nie byłeś szczęśliwy? Cóż ci złego uczyniłam, byś znieważał mój grób? Odtąd więź łącząca nasze dusze i ciała jest zerwana. Będziesz pożądał mnie. Żegnaj!
Potem zniknęła i już nigdy jej nie zobaczyłem... Niestety! Powiedziała prawdę; tęsknię za nią ciągle. Drogo okupiłem ocalenie, a miłość Pana nie zastąpiła mi całkiem tamtej miłości.
Oto, bracie, historia mej młodości.
Nie dozwól oczom swoim patrzeć na kobietę. Chodź, szukając spojrzeniem ziemi. Bowiem - nawet czysty i cichy - w jednej minucie możesz być potępiony na wieki.
przełożyła Zofia Krajewska