Po kolacji Gregoriska podszedł do matki, tłumacząc, że powinnam pozostać sama, gdyż po takich przejściach należy mi się wypoczynek. Smeranda skinęła głową, podała mi rękę i pocałowała w czoło jak córkę, życząc dobrej nocy w swoim zamku.
Gregoriska nie mylił się: pragnęłam gorąco samotności. Toteż podziękowałam księżnej, która odprowadziła mnie do drzwi, gdzie już czekały kobiety służebne. Skłoniwszy się matce oraz synom, wróciłam do pokoju, z którego wyszłam przed godziną.
Sofa przekształciła się w łóżko - była to jedyna zmiana. Podziękowałam obu kobietom, dając im znak, że rozbiorę się sama. Wyszły zaraz pełne szacunku, który świadczył, że nakazano im spełniać wszystkie moje rozkazy.
Pozostałam w olbrzymiej komnacie. Świeca, którą trzymałam w ręku, rozjaśniała ją tylko częściowo, nie ogarniając całości. Tworzyło to szczególną grę światła -była to jakby rywalizacja między blaskiem świecy i promieniami księżyca, które wpadały przez niezasłonięte okno.
Prócz drzwi wejściowych, ze schodów, pokój miał jeszcze dwoje innych drzwi. Ale ogromne zasuwy, w jakie były zaopatrzone, zabezpieczały mnie zupełnie. Zbadałam też drzwi wejściowe - były również dobrze zabezpieczone.
Otworzyłam okno - wychodziło na urwisko. Zrozumiałam, że Gregoriska wybrał mi ten piękny pokój z rozmysłem. Stanąwszy przy sofie, znalazłam na stole, u wezgłowia, złożoną karteczkę. Rozwinąwszy ją, przeczytałam po polsku:
„Proszę spać spokojnie. Nic pani nie grozi, póki jesteś w obrębie zamku.
Gregoriska”.
Usłuchałam udzielonej mi rady, a że zmęczenie przemogło moje troski, więc położywszy się, zaraz zasnęłam.
Rozdział
DWAJ BRACW
Od tej chwili zamieszkałam w zamku na stałe i od tej chwili rozpoczął się dramat, który państwu opowiem.
Obaj bracia zakochali się we mnie, każdy na swój sposób. Kostaki oznajmił mi nazajutrz, że będę jego lub niczyją i że raczej mnie zabije, niż ustąpi komukolwiek. Gregoriska nic nie powiedział, ale otoczył mnie troskliwością i względami. Wykorzystał wszystkie zasoby swego świetnego wykształcenia, wszystkie wspomnienia młodości spędzonej na najznakomitszych dworach europejskich - by mi się podobać. Nie było to, niestety, trudne. Słysząc po raz pierwszy jego głos, poczułam, że spływa pieszczotą do mej duszy. Przy pierwszym spojrzeniu jego oczu wiedziałam, że przenika w głąb mego serca.