nie słyszą ani słowa. Wasza szlachetna przyjaciółka, dama stojąca po waszej prawej ręce, ma bardzo ostry ząb: długi, cienki, spiczasty jak szydło. Cha, cha! Bystry mam wzrok i patrząc z dołu, dostrzegłem to wyraźnie. Jeśli więc przeszkadza on młodej panience, a jak mi się zdaje, musi przeszkadzać, jestem do usług; oto moje narzędzia - szczypce, pilnik i dłutka. Jeśli panienka pozwoli, ząbek będzie zaraz zaokrąglony i przytępiony, jak przystało tak młodej i ślicznej osobie. Cóż to? Panienka się gniewa? Czyżbym był zbyt śmiały? Czyżbym ją obraził?
Panienka rzeczywiście wyglądała na wściekłą, kiedy cofnęła się od okna.
- Jak ten garbus śmie tak nas obrażać! Gdzie twój ojciec? Zażądam, żeby dał mu nauczkę. M ó j ojciec kazałby go przywiązać do pompy, wychłostać bykowcem i napiętnować rozpalonym żelazem!
Cofnęła się od okna krok czy dwa, usiadła i zaledwie straciła z oczu winowajcę, gniew jej minął równie szybko, jak wybuchnął. Po chwili odzyskała równowagę i zdawało się, że nie pamięta już małego garbuska i głupstw, jakie wygadywał. Tegoż wieczora ojciec, wytrącony z równowagi, opowiedział nam, że znów zdarzył się wypadek podobny do tych dwóch, które ostatnio zakończyły się tak tragicznie. Siostra młodego wieśniaka z jego dóbr, mieszkająca zaledwie o milę stąd, ciężko zachorowała, zaatakowana - jak twierdzi - niemal w ten sam sposób, i teraz powoli kona.
- Wszystko to - stwierdził jednak - da się wytłumaczyć w zupełnie naturalny sposób. Biedni ci ludzie zarażają się nawzajem przesądami. Wyobraźnia ich tworzy te same przerażające wizje, które nawiedzały ich sąsiadów.
- Ale już to samo napawa grozą - odezwała się Carmilla.
- Jak to? - zapytał ojciec.
- Sama myśl o tym, że takie wizje mogłyby mnie nawiedzić, przeraża mnie śmiertelnie.
- Wszystko jest w ręku Boga, nic nie może zdarzyć się bez Jego przyzwolenia i nic złego nie spotka tych, co Go miłują. On nas stworzył, On powołał do żyda, pod Jego opieką jesteśmy bezpieczni!
- Stwórca! Natura! - zawołała Carmilla. - Wszak choroba nękająca kraj także w naturze ma swoje źródła. Wszystko ma swój początek w naturze, nieprawdaż? Wszystkie stworzenia w niebie, na ziemi i pod ziemią żyją i działają zgodnie z jej prawami. Tak mi się przynajmniej zdaje.
Zapadła cisza, którą po chwili przerwał ojdec:
- Doktor powiedział, że przyjedzie tu dzisiaj. Chciałbym wiedzieć, co on o tym wszystkim sądzi i co jego zdaniem powinniśmy zrobić.
- Nigdy dotychczas lekarze nie pomogli mi - powiedziała Carmilla.