P1010884

P1010884



Uradowałem się, rozumiałem bowiem, że tego, czego ta biedaczka nie może dokonać, nie potrafią również istoty, których się lękamy. Choć nad ciałem jej zawisło niebezpieczeństwo, dusza była bezpieczna!

Po jakimś czasie konie zaczęły rżeć i targać postronki, póki nie poszedłem i nie uspokoiłem ich. Poczuwszy dotyk moich dłoni, zarżały cicho, jakby radośnie, lizały mi ręce i uciszyły się na pewien czas. Po wielekroć jeszcze zachodziłem do nich tej nocy, aż nastała owa najmroźniejsza godzina, kiedy cała natura popada w odrętwienie - i za każdym razem moje pojawienie się napełniało zwierzęta spokojem. Gdy zrobiło się zimno, a ogień zaczął przygasać, zebrałem się, by go podsycić, poczynały bowiem dmuchać śnieżne zadymki, a wraz z nimi nadlatywała mroźna mgła. Trochę światła przebijało przez ciemności, jak to zwykle przy śniegu; i wydało mi się, że śnieżna kurzawka i wieńce mgły przybierają postać kobiet z trenami u sukien. Świat pogrążony był w martwej, posępnej ciszy, jedynie konie rżały i przysiadały na zadach, jakby ogarnięte najwyższym przerażeniem. Chwycił mnie strach, okropny strach, potem wszakże spłynęło na mnie poczucie bezpieczeństwa, jakim darzył krąg, w którego środku stałem. Pomyślałem sobie ponadto, że moje fantazje są owocem nocy, ciemności, zmęczenia i całego tego strasznego niepokoju. Było tak, jakby wspomnienie wszystkich potwornych przejść Jonathana rzuciło na mnie owe omamy; śniegowe płatki bowiem i mgła poczęły spowijać mnie i otaczać, aż dopatrzyłem się w nich niemal cienistych zarysów owych trzech niewiast, które chciały pocałować naszego przyjaciela. Później konie zaczęły kulić się i szarpać, kwicząc z trwogi niczym człowiek w boleści. Oszalałe ze zgrozy, nie myślały nawet o zerwaniu się. Gdy te niesamowite postacie zacisnęły wokół nas kręgi, pochwycił mnie lęk o drogą panią Minę. Spojrzałem na nią: była spokojna i uśmiechała się do mnie, a gdy zamierzałem uczynić krok w stronę ogniska, aby je podsycić, chwyciła mnie i zatrzymała, odzywając się szeptem tak cichym, jaki zdarza się słyszeć we śnie:

-    Nie! Nie! Proszę tam nie chodzić. Tutaj jest pan bezpieczny!

Obróciwszy się ku niej i patrząc jej prosto w oczy, spytałem:

-    A pani? To o panią się lękam! - co skwitowała śmiechem, ściszonym i nierzeczywistym, po czym rzekła:

-    O m n i e! Po cóż lękać się o mnie? Nikt na świede nie byłby w ich towarzystwie bezpieczniejszy ode mnie!

Kiedy zaś zastanawiałem się nad znaczeniem tych słów, podmuch wiatru rozniecił płomienie i dostrzegłem w ich blasku czerwoną bliznę na jej czole. Wówczas, niestety, zrozumiałem wszystko. I tak zresztą pojąłbym to rychło, krążące wokół nas bowiem postade ze śniegu i mgły przysunęły się bliżej, wdąż jednak pozosta-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SP.QLE.CZN A.ROL A ,MEDIÓW „Nie dnikiij nigdy tego, czego twoja służąca nie potrafi
# wojenny. Ale nie. Wytwarza się paradoksalna sytuacja, że tego najświętszego interesu polskiego bro
page0364 3Ó2 PLATOM. stanowczej l), tłumaczy się to tern, że on szuka dowodów na nie-zniszczalność d
sokrates1 OBRONA SOKRATESA się wam zdawało, że wielkich słów używam. Bo nie będę swoich słów przytac
Wstyd i przemo0133 264 Wstyd i przemoc się stało i dlaczego do tego doszło, potrzebę, której nie moż
17003 SAVE1539 [] Szczotki rozrusznika z czasem zużywają się i stają się za krótkie, wskutek tego na
DSC00626 czasu do czasu usprawiedliwiając się przed sobą, że tu, na tej ziemi, nie można inaczej, że
CCF20101207013 [...] pojawia się potrzeba uznania, że wybór pytań i metod badawczych nie może być ł
P1010833 go kpiarza, gdyż powiedziałby, że uprawia pan czary, by nie dopuścić jakiegoś Złego ducha.
2 (311) kowych. wykazały. ze rozumiejąc znaczenie litery i cyfry jako symbolu, iziec: ;e nie potrafi
Powyższe rysunki przedstawiają proces nagrzewania się patelni. Widać, że po 10 minutach proces nie j
2 (311) kowych. wykazały, ze rozumiejąc znaczenie litery i cyfry jako symbolu, iziee: :.e nie potraf
WA308?7 II5947 NAUKA O LUDACH251 I 235 Gdzie pomsta obowiązkiem się staje, tam spotyka tego wzgarda

więcej podobnych podstron