226 Kształty reprezentacji
tycznego przesunięcia Sensu globalizacji jest typowy wyłącznie dia beneficjentów tego, co dzieje? si<? w obu ^miarach - ekonomicznym i kulturowym. Trafnie zwraca n*>to uwaSf Zygmunt Bauman, pisząc:
W zglobalizowa-^y01 święcie lokalność jest oznaką społecznego upośledzenia i degr^daciL Niedogodności egzystencji w warunkach lokalnych wynikają Pczede wszystkim z 'ego, że przestrzeń publiczna w której tworzy ' negocjuje znaczenia, znajduje się poza zasięgiem lokalnej egzystuj'’a w zwi^zku z t>'m lokalność coraz bardziej zdaje się na sensots*órcze • interpretacyjne działania, nad któiymi
nie ma kontroli”1.
* * *
AntroDoloeia stosur^kowo Późno’w Porównaniu z innymi dyscyplinami humanistyki, poważnie zajęla się tematem globalizacji^ przez długi czas albo unikała bezpośredni0 angażowania się w jego teoretyczne aspekty, albo zadowalała się perspektywą spojrzenia nań przez pryzmat kultur lokalnych, stawiając podstawę pytanie: w jaki sposób to, co globalne, „załamuje” się w tym co lokflnc? Pewien sceptycyzm i ostrożność antropologów w podejściu do'typowy** zagadnień, jakie wywołuje hasło globalizacji, są zrozumiale. Nauka ta zawsze była „rozpięta” między maestrią badań empi-rvcznych w małych społecznościach lokalnych a ambicjami do orzekania o kształcie najszerzej, niewartościująco pojmowanej kultuły ludzkiej. Do tego badacze zdążyli się przyzwyczaić, ale tylko do momentu, kiedy z dużą dozą prawdopodobieństwa można było zakładać pewną statyczność kulturowego obrazu świata. Wprawdzie „komunikacja” należy do podstawowego arsenału pojęć antrdP°2S" kuIluI>’ale w tradycyjnej wykładni chodziło nrzede wszystkim o takie jej rozumienie, które zakłada intencjonalność, kontakt bezpośredni tpi?^ nadawCit 1 odbiorc? oraz niezbędny jej element, jaki stanowi kontekst społeczny. Globalizacja z natury rzeczy narusza ów komfort „zlokalizowania” symbolicznego procesu przekazywania znaczeń. Jeśli mówimy o zjawisku, ze jest globalne w swym zasięgu, zakładamy tym samym jakiś stopień anonimowości i zdckontekstualizowania przekazu. Co więcej, jeśli przyznamy rację Jamesonowi, iż komunikacyjny aspekt globalizacji jest najbardziej dogodnym sposobem wglądu w gąszcz problematyki, jaką ona wywołuje, nieuchronnie musimy zadać pytanie: co właściwie oznaczają „przepływy” i „krążenie” przekazów, co staje się przedmiotem „globalnej wymiany”, jakie to „wartości” łączą ludzi oraz w jaki sposób globalizacja sprzyja „bliskości”, a więc kurczeniu się czasowo-przestrzen-nych wymiarów' dzisiejszej światowej ekumeny? A wyrażając się nieco inaczej: w jaki sposób globalizacja przyczynia się do zmiany sposobu i charakteru krążenia symbolicznych przekazów kulturowych, którym nadaje się walor globalności?
Jedną z odpowiedzi ze strony antropologii kultury zaproponował Arjun Appadurai. W artykule Grassroots Globalization and the Research Imagi-nation pisze więc, że wprawdzie świat jest dzisiaj jednym wielkim „przepływem”, ale to wcale nie oznacza, że globalizacja dotyczy świata obiektów będących w ruchu; takie stanowisko byłoby przesadą. Antropologia zawsze interesowała się lokalnością, owymi „najbardziej innymi z innych”, jak to ujął Ulf Hannerz, ale nieobce było jej zainteresowanie krążeniem wartości i ich porównywaniem. Dzisiaj także istnieją regionalne światy, mające swoje umocowanie w konkretnej przestrzeni. Ale w ramach tych światów rozprzestrzeniają się wieści, artefakty i obrazy, które przychodzą „znikąd”, kształtujące jednak zbiorową wyobraźnię i zmuszające do rewizji myślenia we własnej lokalności, będące powodem nowych aspiracji i marzeń. W filmie Bogowie muszą być szaleni z 1980 roku pilot samolotu lecącego nad pustynią Kalahari wyrzuca z kokpitu butelkę Coca-Coli, którą znajdują Buszmeni. Dla nich ten dziwaczny nowy obiekt niechybnie jest darem boskim, zesłanym im w jakimś bliżej nieznanym celu. Fizyczny, drobny przedmiot staje się powodem debaty metafizycznej nad własną kulturą, zalążkiem potencjalnych rewizji dotychczasowego obrazu świata. Potraktujmy ten przykład jako zabawną metaforę globalizacji. Pisze bowiem Appadurai, że musimy się dzisiaj oswoić z myślą, że to, co można nazwać „geografią cech” (areał kulturowy zasiedlony stabilnymi populacjami, izolowanymi i „żyjącymi własnym tempem”), powinno być przez badaczy zastąpione „geografią procesu”. Tradycyjne myślenie o areałach kierowało się zgodnością cech geograficznych, kulturowych i cywilizacyjnych, która opierała się z kolei na wybranej liście wyznaczników uznawanych za typowe dlań. Chodziło o wartości, praktyki materialne, adaptację ekologiczną, wzory zawierania małżeństw - słowem, to wszystko, co znajdziemy w każdym podręczniku antropologicznym w wykazie dziedzin kul-
z. Bauman, Globalizacja. dk ,uda w>mika- P™1-E K,eko'' Warszawa.PIW 2M0.
s.7
Dzisiaj mamy już obszerni literatur? antropologiczną dotyczącą problemów globalizacji;
z ostatnich pozycji warto *y*ienić: T^Amhropolog, ofGlobalizalion. A Readcr. J.X. Inda, R Rosaldo (red ) OxforJ- Blackwell 2002 oraz specjalny numer pisma „Public Culture , zatytułowany Giobaliuttuflz roku 2000' redagowany przez Arjuna Appaduraia.