Być widzem znaczy być z innymi i przeżywać to wszystko z innymi. Nie wyklucza to kontroli własnej świadomości. Nie wyklucza trwania przy własnych poglądach i własnych upodobaniach, choćby były sprzeczne z zachowaniem tłumu. Choćby ktoś jednak nie wiem jak pilnował suwerenności swojej osoby, w jakiejś mierze musi podlegać prawom rządzącym zachowaniem tłumu, gdy się w nim znajdzie.
Można się w duchu sprzeciwiać milionowi ludzi z entuzjazmem oklaskujących papieża. Nikt nie widział, by ktoś w takim tłumie spokojnie czytał gazetę.
Myślę, że można być w pojedynkę gapiem. Wiemy, że bywa się w pojedynkę obserwatorem; obserwator wojskowy to właśnie samotny oficer na wysuniętym stanowisku. W przeciwieństwie do gapia ma on sprecyzowany przedmiot zainteresowania, któremu się dokładnie przygląda. I to może w całości pochłaniać jego uwagę.
Widz nigdy nie jest całkowicie izolowany. Nawet o widzu telewizyjnym nie można by tego powiedzieć. Może on być pozbawiony tego poczucia łączności z resztą przechodniów, jakie się ma po wypadku ulicznym. Ale może mieć za to poczucie łączności z całą ludzkością, jak wtedy, gdy wszyscy śledziliśmy powrót pierwszych ludzi z księżyca, świadomi tego, że na chwilę utworzyliśmy widownię złożoną z setek milionów osób.
Rzecz godna uwagi, tc kondycja widza, choć łączy ludzi we wspólnym przeżyciu, nie usuwa z niego różnorodności emocji. Kto bywał widzem, wio, że można jednocześnie lub niemal jednocześnie doznawać zachwytu, zakłopotania, wstrętu, rozbawienia, podziwu, odrazy. A niezależnie od tego; analizować, rejestrować, wnioskować. Wielkie pytanie, czy dałoby się policzyć przeżycia tego rodzaju.
Zdaje się jednak, że ilekroć mamy do czynienia z układem «S", pojawiają się w psychice widzów — obok innych, ma się rozumieć — te trzy rodzaje przeżyć: zaciekawienie, zainteresowanie i fascynacja, szczególnego rodzaju, pełna napiętego wyczekiwania, a więc sytuująca się na przeciwległym krańcu wyciszenia, jakie daje kontemplacja.
Pochylając się nad układem ..S” pogrążamy się w «**• pokoju.
Cieszy mnie. te osiami odcinek bardziej przypadł Pani do gustu.
Pyta Pani. czy potrafię wyliczyć wszystkie przyczyny powołujące do tycia układ JS*. Nie jestem pewny, czy takie wyli-czanie byłoby owocne- Proponuję nieco inne postępowanie.
Proszę sobie wyobrazić skalę, która ma na zewnątrz lewego krańca obszar katastrof żywiołowych- Jest to moim zdaniem obszar skrajnie nieprzyjazny układowi JS". Przyznaję, te fascynacja może tu dochodzić do szczególnego natęiema, i to właśnie na widok tego, co się dzieje. Czytałem kiedyś wspomnienia człowieka, który przeżył trzęsienie ziemi w wielkim mieście. Sądząc z jego notatek, było na co patrzeć. Cóż z tego, skoro uciekł on w popłochu, szczęśliwy, że mu się to udało. Myślę, że tam, gdzie mamy do czynienia z katastrofami żywiołowymi, układ „S" ma ochotę powstać - jeśli mi Pani pozwoli się tak wyrazić - i zabiera się do tego z największym rozmachem, ale właśnie przez ten rozmach sam się rozprzęga rozpędzając widzów. Bo nie może być widzów, gdy naczelna dyrektywa, obecna w umyśle każdego kandydata na widza, brzmi „nogi za pas". Prawda i to, że można obserwować katastrofy żywiołowe z bezpiecznej odległości. Pliniusz Młodszy oglądał ze znacznej odległości wybuch wulkanu i chwalił sobie to .widowisko" (spectaculum) jako wspaniałe, choć pełne grozy. Jednakże tę wzmiankę musimy wyłączyć z naszych rozważań. Obejmują one wyłącznie takie przykłady, w których oba bieguny stanowią ludzie. A kiedy ludzie giną jako ofiary katastrofy żywiołowej, reszta ucieka, by uniknąć ich losu. (Bo katastrofa żywiołowa atakuje wszystkich.) Dlatego o tym obszarze zwykłem mawiać, że tu układ „S" jeszcze nie jest możliwy.
19