254 składnia
Tych kilka mglistych zdań wystarczy, aby ukazać przepaść, która istnieje między człowiekiem waszym a moim. nigdzie bowiem zagadnienie człowieka nie było traktowane idyllicznicj niż w Polsce.
Gdy wy sądzicie, że człowiek jest na ogół taki. jaki się objawia na zewnątrz w swoich postępkach i słowach, ja sądzę, iż jest on nieustannie zniekształcany w całym objawieniu swoim.
Kiedy — dopuszczając wpływ innych ludzi na człowieka — ujmujecie ten wpływ w sposób raczej abstrakcyjny, jako wpływ narodu, społeczeństwa. środowiska, ja myślę, że człowiek stwarza się przede wszystkim w konkretnym zetknięciu z ludźmi.
Gdybym na każdym kroku nie stwierdzał z boleścią, że to. co mówię i robię, jest gorsze ode mnie samego i poniżej mego osobistego poziomu. to — zapewniam was — zostawiłbym tę problematykę profesorom uniwersyteckim.
Nic wymagajcie ode mnie. abym rozwiązał zagadkę bytu. opanował żywioł ludzki, ani też abym oddal w sztuce pełny jego obraz, ponieważ ja mogę przekazać wam jeden aspekt rzeczywistości, fragment, cząstkę, która musi być uzupełniona tysiącem innych ujęć.
Jestem tylko piewcą tego, co się we mnie dzieje, niech więc nikt nie szuka w tym poemacie sprawiedliwego reportażu na temat naszych emigrantów.
Wywodzę się z pokolenia, które zaznało „niepodległości", ale już w czasach przedwojennych było dla mnie jasne, iż upragniona niepodległość nie przy niosła nam wcale istotnej swobody ani spodziewanej pełni życia, a przysporzyła nam nowego skrępowania.
Fakt. iż nie rozległ się wśród nas żaden głos buntu przeciw temu. co się z wami działo, owa jednomyślność w zachwycie, w jakim przyjmowaliście wasze pół-istnienie. nie jest bynajmniej dla mnie świadectwem tężyzny i zdrowia.
Naród nie tylko was paraliżował, lecz ponadto zmuszał, abyście ten paraliż akceptowali jako skarb najwyższy i rzucał was na kolana przed tym właśnie, co was osłabiało i paczyło.
Byliśmy cząstkami tworu za słabego, aby żyć naprawdę, dość silnego jednak, aby upierać się przy życiu.
Oszołomieni poszliśmy do Hipolita, który udzielił nam dodatkowych instrukcji, żc aby wszystko odbyło się bez hałasu, trzeba pójść w nocy z nożem.
Poradziłem mu. aby sam to sprawdził, jeśli mu na tym zależy, ale zaczął nalegać. że będę mu potrzebny, bo aby wyznaczyć kierunek, trzeba wyjść na korytarz.
Wacław wtajemniczył nas. że przybyło dwóch ludzi z AK. prosząc o nocleg, i że — co wynikało z ich skąpych napomknięć — przygotowuje się jakaś akcja na tutejszym terenie.
Wiedziała, że między nimi istnieje przepaść, a mimo to, choć inni. z którymi się spotykała, byli wierzący, uznania i potwierdzenia oczekiwała jedynie od niego.
Była absolutnie pewna, iż rzetelność jej wysiłku duchowego, który zjednał jej sympatię ludzką, nie może być podana w wątpliwość, więc nie bała się o siebie.
Powóz, którym jechała narzeczona, ukazywał się i ginął, ale nic pozwalał o sobie zapomnieć, choć nieraz długi czas go nie było.
W tym. co mówił nic było pociechy ani litości, a przeciwnie — zawierało się żądanie, aby syn wychylił puchar do dna.
Róbcie, co chcecie, ale dajcie mi spokój, bo mam co innego na głowie.
Stało się jasne, że jeżeli akcję można odłożyć, to trzeba ją odłożyć, więc mnie zlecono pilnowanie drzwi do świtu.
Pan jest inteligentny człowiek, więc niech Pan zrozumie i niech Pan mi rękę poda, żebym ja się z tego wydobył.
Napięcie sprawiało, że zwróciwszy się do Hipolita, zameldował się tylko, mamrocząc coś w tym sensie, że nic może tego wykonać.
Dorośli uciekali się do pomocy młodzika, który mógł zrobić to, czego oni nie mogli, choć byli do tego lepiej przygotowani.
Przypominam sobie wszystko doskonale. ponieważ w momencie, gdyśmy wołali na niego, uprzytomniłem sobie karkołomność propozycji, jaką zamierzaliśmy mu złożyć.
Tok opowiadania przypomina towarzyską rozmowę, którą zaczynamy od pewnego tematu, ale kiedy pojawiają się nowe wątki,'zmieniamy go natychmiast, czasem zupełnie porzucając.