18 Wstyd i przemoc
Oto ta historia, tak jak ją widział oczami wyobraźni ów chłopiec, wnuk lekarza, krewnego ranczera, kiedy podsłuchał dorosłych rozmawiających przy kominku po kolacji, roztrząsających wydarzenia sprzed pół wieku, wydarzenia, o których ich zdaniem nie można było mówić przy dziecku, zwłaszcza że było ono ukochanym dzieckiem matki. Znam tę historię. To ja jestem wnukiem owego lekarza. To historia rodzinna.
Słuchając nie kończących się opowieści o tragediach rodzinnych, jesteśmy świadkami ustawicznego roztrząsania i analizowania wciąż na nowo nieszczęść i katastrof zbyt bolesnych, aby
0 nich zapomnieć, a jednocześnie zbyt skandalicznych, aby mówić o nich w obecności osób niepowołanych. I tak, pokolenie po pokoleniu, snuje się te opowieści ściszonym głosem, to w takiej, to w nieco innej wersji, dodając to tu, to tam jakiś szczegół, ale pozostawiając zawsze to samo straszne zakończenie. Dlaczego
1 po co się to robi? Żeby znaleźć jakiś sens w bezsensownej tragedii? Żeby po raz kolejny przeanalizować stary schemat i przekonać się, czy nie nastąpi katharsis, czy żal i przerażenie, które budzi taka historia, nie doprowadzą w końcu do oczyszczenia i nie wywołają uczucia ulgi? Żeby zakończyć wreszcie zbiorowe opłakiwanie zaginionej matki i dziecka, i rodziny okaleczonej tą stratą? A może w nadziei, że odtworzenie tej historii sprawi, że w jakiś magiczny sposób zmieni się jej zakończenie, że ciągłe opowiadanie o tym, co się stało, może zmienić przeszłość? Albo w nadziei, że nawet jeśli historia pozostanie niezmieniona, to proces jej opowiadania zmieni rzeczywistość w fikcję, w wydumaną opowieść, w mit? To się, oczywiście, nigdy nie zdarza, ponieważ nic nie odzwierciedla rzeczywistości bardziej bezlitośnie i nieubłaganie niż tak zwany mit i fikcja. A więc ciągną się te opowieści i powtarzane są w nieskończoność jak zawsze od czasów, gdy pierwsi ludzie zaczęli siadać kręgiem wokół ognisk w jaskiniach i tworzyć język, za pomocą którego mogli je przekazywać. Bo właśnie poprzez opowiadanie różnych historii zyskaliśmy człowieczeństwo i jesteśmy nie tyle — jak twierdził Arystoteles — rozumnymi zwierzętami czy — jak to ujął Beniamin Franklin — zwierzętami potrafiącymi wytwarzać nar/.ędzia1, ile przede wszystkim i nade wszystko istotami snującymi opowieści.
*
Zdecydowałem się zacząć od historii, którą znam, i to dobrze, po części dlatego, że owa przekazywana w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie opowieść porusza wiele problemów, które będę omawiał w tej książce: temat przemocy w rodzinie, stosunków między różnymi narodami i rasami, kobietami i mężczyznami, młodymi i starymi, nasuwa pytania o sprawiedliwość i moralność, zbrodnię i karę, winę i niewinność, wstyd i dumę, ofiary i katów oraz ukazuje — przesłaniającą wszystkie te problemy i kładącą się na nie cieniem — zwykłą ludzką tragedię, jaką zawsze jest przemoc.
Jeśli psychiatra rozpoczyna książkę o przemocy od opowieści
0 przemocy, która miała miejsce w jego własnej rodzinie, to robi to po to, by powiedzieć tak jasno, jak tylko potrafi, że przemoc, podobnie jak miłosierdzie, zaczyna się w domu rodzinnym. Wykorzystywanie przemocy jako środka rozwiązywania konfliktów między jednostkami, grupami i narodami jest strategią, której najpierw uczymy się w domu. Wszystkich naszych podstawowych metod rozwiązywania problemów, ich zaostrzania i stwarzania uczymy się w domu.
Im więcej dowiaduję się o życiu innych ludzi, tym lepiej sobie uświadamiam, że nie słyszałem jeszcze o żadnej rodzinie, w której dziejach przynajmniej jeden z jej członków nie zetknął się z przemocą jako jej sprawca czy ofiara, bez względu na to, czy przybrała ona formę samobójstwa czy zabójstwa, śmierci na polu walki, pod kołami samochodu prowadzonego przez pijanego czy nieostrożnego kierowcę, czy jakąkolwiek inną z wielu nienaturalnych postaci śmierci.
Ludzka przemoc jest o wiele bardziej złożonym, niejasnym
1 nade wszystko tragicznym zjawiskiem, niż się powszechnie uważa. Dużo z tego, co napisano i nadal pisze się o przemocy, nawet jeśli wychodzi to spod pióra specjalistów zajmujących się badaniem tego zjawiska — kryminologów, prawników karni-