Mina, lipa, klops... Na wpadki, problemy, czynniki ograniczające zawsze mieliśmy słowa tyleż krótkie, co ładne. Nowość na rynku, czyli „ryfa”, podoba mi się jednak wyjątkowo. Na początek komentarz sportowy zrezygnowanego kibica: „Małysz leci jeszcze na resztkach formy. A największa ryfa będzie, jak zwali w Salt Lalce” (to jeszcze słowa z 2002 roku). Cóż, z kolei niezłą ryfą dla Małysza długo byli polscy kibice, jeśli tak mogę powiedzieć. „Na ryfę” można bowiem zo-„ ~ ■. stać wyprowadzonym, wpaść - zupełnie jak na rafę. Naciąć
hiLbiylptcOfió-. się, natknąć. Może też „być ryfą” to coś, co nam utrudniło życie. „Skoro nikt tego nie miał i wiele osób prosiło o adres albo o przesłanie mailem, to udostępniłem. Więc jeśli ten program to ryfa, to bardzo przepraszam, ale co złego, to nie ja” - tłumaczy się jeden z użytkowników listy dyskusyjnej poświęconej komputerom. Z kolei użytkownik internetowego pamiętnika pvq.blog.pl wyznaje: „(...) za szybko robi się ciemno, nie mam nic do roboty. I wogle ryfa. Cały dzień przed kompem przy włączonym radiu - jak tak dalej pójdzie, to stracę wzrok, słuch i figurę” (pisownia oryginalna). „Ryfą” może być więc nawet stan ogólnej niemocy czy bezsensu.
„Ryfa” nie ma nic wspólnego z wycieczką naTeneryfę, chociaż urodziła się mniej więcej w tym samym czasie co popularność Wysp Kanaryjskich wśród Polaków. Urodziła się na nowo, bo jeśli ktoś pilnie śledził klasykę narodową, mógł już się z tym słowem zetknąć. Otóż w Chłopach Reymonta ojciec jednego z bohaterów był-cytuję-„ryfa i bufon". Jeden z czytelników „Słownika...” uważa z kolei, że „ryfa” pochodzi od charakterystycznej miny („podkówki”) Ryfld, bohaterki wiersza Ballady i romanse Broniewskiego. Podobno „ryfa” pojawiała się również w pamiętnikach, ale zawsze w odniesieniu do osoby: jako „ten ryfa”. Jednak ślady starego znaczenia „ryfy” zostały nieco zatarte. W Słowniku etymologicznym języka polskiego Brucknera znalazłem krótki opis: „ryfa -z niem. Reifen”. Ale niemieckie Reifen to po prostu „dętka”, „obręcz” lub „opona”, a tego raczej trudno użyć w odniesieniu do człowieka. Już prędzej koresponduje to Reifen z nowym znaczeniem odkurzonej „ryfy”. Dętka? Coś w tym
jest. A może o bufonie też mówiło się kiedyś jako o „dętce”, bo taki był napompowany?
„Ryfa” to miłe słówko, bo używają go wszyscy. Nie. jest środowiskowa w żadnym calu. Student, sprzedawca, hip-hopowiec i panienka z dobrego domu - wszyscy wpadają wżyciu na ryfę. „Zajawka” dzieli, ale „ryfa” jednoczy. Zainteresowaniami się rozmijamy, ale kłopoty wszyscy mamy takie same.
Słówko to pozwalam sobie zadedykować uczestnikom i zwycięzcom „Idola”, tudzież pochodnych mu programów w telewizji. Kojarzy mi się bowiem ono z plastikiem polskiego przemysłu muzycznego, gdzie najbardziej liczą się „groovy”, „feelingi”, wokalista musi mieć „flow”, a sekcja rytmiczna -dobry „drive”. A nade wszystko z tym, że gdy tylko pojawia się obiecujący młody człowiek, lasuje mu się w głowie, mówiąc, żc jest wspaniałym wokalistą, i nie zwraca wcale uwagi na to, jaką ten człowiek ma osobowość. Chociażby był bowiem największym profesjonalistą, a osobowści by nie miał, pozostanie w kręgu Sandomierza. „Sandomierz” to nic innego jak „sound” (ang. „brzmienie, dźwięk”, w użyciu: „stary, ale był Sandomierz!”), śmiesznie spolszczone słowo, używane przez kiepskich szansonistów i muzyków marzących o wielkiej karierze, a tymczasem grających po małych miasteczkach wakacyjne reklamowe chałtury dla producentów komórek lub napojów gazowanych. Dla nich świat to wciąż wymiatanie na wiośle, picie Jasia wędrowniczka”, a ulubione płyty to - dla przykładu - „Cyferki” (91250 grupy Yes), „Paranoik” (.Pamnoid Black Sab-bath) czy „Baranek" (The Lamb Lies Down On A Broadway G c-nesis). Przetłumaczyli sobie angielską rzeczywistość na polski. I taki sposób myślenia pozostał. Mówi się „przylukać”