r»MatfaHM|l wn brt logicznego związku między sobą. bez M^aMwww. bez poezji, bez stylu, bez historycznei m MU dtoloa pden niedorzeczności i krwi ma rozjaśniać ■Hp ranki? Nie wiem* ac
podobne uwagi powtarzali inni krytycy.
Mrij nbójca niż recenzje była otaczająca Słowackiego Jr aoraba — promieniuje z yrywotwych- fetów emigracyjnych K| m|m w muli byf<(docihIcow na jegó~lcmąj. przerzucali r ra iMratńuni Stefan VVitwieki, łózcl Bohd.in Zaleski. Scwc-Ot—pńb. IAtejap lięiSobki, Eustachy Januszkiewicz. <Mr praca nad pierwszymi pięcioma pieśń Uign do biegała J
ira^raraMra które skłoniło poetę do zmian
*
I H ohrrkw pMni iV # V.sprowokowało winłkr finał 25 grudnia K (140 r. Castraby Januszkiewicz wydał uczt^na cześć Adama [ MUMbl. kldry powrócił z Lozanny do Paryża. Przy kolacji Jjra—Iw wyrtępił r impm«iiaę?4. oddał-hołd Mir kie wieżowi, ale j o rana -mówtf w fonie., jaki nharnf potem-uznali za .wyraz jrarara««y tffimy. Wielkim wydarzeniem wieczoru była jednak odpowiedź \1ickicwjtZ3T~kf&rjrod przybyciu <Jd P.iryźa po raz jjatiwy puftcinic improwizowały Mówił o powołaniu poety ' O jmtafcLi wiary; ważne było to
Słguąckjgrpii.odpowiedział ic uznał go za godnego
W komentarzach, prywatnych, a także publikowanych w gazę-“ znalazła odbicie cała niechęć emigranckiego środowiska do inaczano ton obu improwizacji, coraz mocniej *wf*wn<8Tpvchy autora Anhellego j wzniosłość
__ Słowacki, jak wiadomo, czekał na spros-
| gtrooy Mickiewicza — i nic doczekał się go. wieszcz pmciw rażącej niesprawiedliwośćrTj
10 października 1839, cyt. za: Stp/y
B w i k i. Juliusz Słowacki we wspomnieniach 1956, £ 91—105.
W felietonie Noc letnia, opublikowanym w odcinku gazety „Trzeci Maj” z 29 kwietnia 1841 r.. Słowacki ironicznie pokwitował narosłe plotki i z goryczą pisak
zapewne o tego Juliusza nikt dbać nie będzie; a gdyby powiedziano1 2, te owej nocy zimowej — Adam oskarżył go o brak honoru w grze - albo o jaki nałóg haniebny, albo o inszą rzecz jaką podlą — (...1 równe by echo rozeszło się między czytającymi - - wielkie, niezaprzeczone, twarde, kończące się tćm: Adam powiedział. O! jakże więc Icpifcj, że go tylko w osobie poety zabito!2
C Słowacki — jak stwierdzał Józef Tretiak
tozoiawić sic z pfzćcfiWTrtframi. a ..skłonności ku lajnej rabamnit2 — miał on i przedtem dosyć"• Juliusz-iCIeinei--w raoiiagEafń
Trudno się dziwić, że poeta postanowił ukarać ową grupę literatów
mm
emigracyjnych, która w tak nikczemny sposób usiłowała go zniszczyć. podjął w Beniowskim walkę bezwzględną, namiętną, przeciw wielkiemu. antagoniście i Kgo,WiŁlbiiklui!rZ<łUClPM2nłt santa Tft 'odt^etuTT'walki spowodowała przctwofHflłg "'uTlTbror"
Wyiyę^ną stała się teraz — chęć zwalcrania Mackiewicza. [...) Dla człowieka, który do walki staje bez lęku i wahania, walka jest próbą siły. popisem przed sobą i przed innymi. Takie jest też założenie psychiczne Beniowskiego — postawa szermierza, pragnącego władztwo nad wszelkimi środkami szermierki okazać efektownie i zwycięsko
Echa uczty grudniowej u Januszkiewicza stały się tych niesnasek ukoronowaniem.
Uderza zatem wyrosły ze skłócenia z emigracją zamysł polemiczny, chęć zemsty nad przeciwnikami. Tak bardzo jest przez
• Noc letnia, cyt za: Juliusz Słowacki, Dzieła wszystkie, pod Juliusza Kleinera i Władysława Roryana. t. V. wyd. II. Wrocław l s. 35. (Dalej: DW.)
Józef T r e l i a k. Juliusz Słowacki, Kraków 1904, t. 1, s. 199. 10 J. Kleiner, op. cii., t. III, kolejno s. 81, 97, 107.