418 O SZTUCE POETYCKIEJ MICKIEWICZA
księgach. Po broni tej wszystkiego możemy się spodziewać: rozumy są „zimne 1 twarde jak miecze ze stall". Dynamika dramatu wzrasta, wiemy już bowiem, że knowana jest zbrodnia.
Druga połowa strofy ukazuje pierwszy krok akcji. Mędrcy idą „łowić Boga”, rozumami go osaczać. Idą w dobranej kompanii: z gromadą zaślepionych uczniów, ze zdradą, która jak Judasz -upersonifikowana metodą klasycystyczną, spełnia rolę przewodnika. Już wiemy (gdyby nawet nic nam nie powiedział o tym narrator), że droga ta będzie zgubna!
W następnej, trzeciej strofie przychodzi do spotkania mędrców z Poszukiwanym. Scena wysoce dramatyczna. Zawiązuje się dialog, który wypełnia pierwszą połowę strofy. Padają lakoniczne pytania i odpowiedzi:
„Tyś to?” - „Jam”.
Jakby nie wierzyli, „pobladli” z wrażenia, pytają raz jeszcze: „Ty jesteś?” - „Jam jest”.
Spotkały się oto dwie strony: tłum ludzi z mędrcami o wyostrzonych rozumach i On - sam jeden.
Cóż będzie? Jakże się skończy to spotkanie? Czy On się ulęknie?
Rozwiązanie tej sceny następuje jeszcze w ramach tejże strofy - w dwu fazach. Początkowo zdarzenia rozwijają się w sposób nieoczekiwany. Nie On się przeląkł, ale oni, liczni i uzbrojeni, do spotkania tego przygotowani. I czegóż się przelękli? Przecież się ani bronił, ani gniewał. Odpowiedział tylko krótko: „Jam jest". I siła tego stwierdzenia wystarczyła, by ciżbę wprawić w popłoch. Uczniowie, „służalców drużyna” - uciekli. Wodzowie - mędrcy - „na twarz padli". Następuje dra-
matyczny moment ciszy. Akcja zawisa niejako nad głowami postaci i nie wiemy jeszcze, na kogo spadnie katastrofą.
Ale nadchodzi druga faza reakcji. Bóg nie karze przeciwników. Rozzuchwaleni, tym srożsi, że podnoszący się z przerażenia - wstają „zbrodniarze". To słowo oceny pada już tu o nich z ust narratora bez ogródek. Wiemy, że przystąpią teraz do wykonania swych zamiarów. Groza wzrasta jeszcze bardziej. I w tym krytycznym momencie kurtyna zapada po raz trzeci.
Strofa czwarta - to akt zbrodni i katastrofy, a zarazem końcowy etap akcji: jej rozwiązanie. I ta - podobnie jak obie poprzednie strofy - rozpada się na dwie części według wzoru 3 + 3. Pierwsza z nich mówi o działaniu zbrodniarzy, z trwogi ocuconych. Ukazuje mękę, którą mędrcy zadają Pojmanemu w trzech czynnościach wyraźnie stopniowanych: od obnażenia, poprzez szyderstwa, aż do zabójstwa.
Reakcję Boga ukazano w drugiej połowie strofy w dwu fazach: w pierwszej, podczas męki, kocha swych prześladowców i modli się za nich; w drugiej -już po śmierci - wychodzi z ich duszy ciemnej jak mogiła.
„Dramat” jest już zatem rozegrany. Kurtyna może zapaść. Ale tu dopiero pojawia się w interwencji bezpośredniej podmiot liryczny. Nie może tak - bez słów interpretacji I pozostawić ukazanego zdarzenia. Wchodzi na scenę jak chór w tragedii greckiej i wypowiada refleksje. Formułuje prawdy, w które wierzy. W trzech stwierdzeniach. Pierwsze dotyczy mędrców, którzy na Boga domniemanym pogrzebie spełnili „kielich swej py-