44 DEMONOLOGIA
przecież ofiar nie składa, lecz unicestwia drastycznymi środkami. Wynikałoby z tego, że ich picie krwi jest wątkiem wtórnym, przejętym może od strzyg (BP. 86).
Od ludzi wywodzą się półdemony mieszkające w chmurach lub wichrze. Najlepiej u nasr znaną postacią jest planetnik, ale to oczywiście wyraz nowy (od lac. planeta), więc jeżeli samo wierzenie nie jest również obcego pochodzenia, to kiedyś musiała być jakaś inna nazwa rodzima w rodzaju gwarowego oblocsnika lub chmurnika, które zresztą również wyglądają na wyrazy nowe. Toteż Moszyński raczej jest za obcym pochodzeniem wierzenia.
Demony domowe są przeważnie duszami zmarłych przodków (dziadami), niekiedy jednak są od nich niez^Są"»duiź^dóniu«. Dkaźują^mę raje^śeiej^w' postaci małego' 'człowieczka; 'niekiedy padobnego do gospodarza obecnego lub dawniejszego, także i węża. Są to”Iińchy~raczej—dobre,--dbające o pomyślność domu, opiekujące się dobytkiem. W wielu miejscach Słowiańszczyzny składa się im ofiary i mówi krótkie modlitewki (por. § 23). Był to niewątpliwie demon znany całej Słowiańszczyźnie, jakkolwiek nie znamy wspólnej pierwotnej nazwy. U naszych wschodnich sąsiadów nazywa się on po prostu domowym lub domowikiem. Staropolską nazwą było ubożę {ubożę jest nazwą późniejszą). Świadczy o tym kazanie z XV w., gdzie się kilka razy między różnymi zabobonami wytyka i wyśmiewa kult uboży:
»Są tacy..., co składają ofiary demonom, co się zową ubożę, zostawiając im resztki jedzenia w czwartek po obiedzie.... Są niektórzy/ co nie myją misek po obiedzie w uroczysty Wielki Czwartek, aby. nakarmić dusze i inne duchy, co się nazywają ubożę, głupio wierząc, że duch potrzebuje rzeczy cielesnych... Niektórzy zostawiają resztki umyślnie na miskach po obiedzie jakoby dla nakarmienia dusz czyto pewnego demona, co się nazywa ubożę, ale to śmiechu warte, ponieważ często myślą głupcy i lekkomyślni, że to co zostawili zjada wymienione ubożę, które pielęgnują, bo jakoby przynosi szczęście, ale wtedy często przychodzi pies i, jak nie widzą, zjada te resztki...« (Meyer 71 i 73)*
Ze związku etymologicznego ubożą z ubogim wynikałoby, - że -był to ^ięfwótpie 'demOT'miBdofi,-5toiy; dopiero ubłagany ofiarami raczył dbać o szczęście domu.” Ta nazwa zaginęła bez śladu,
na jej zaś miejsce wyszły bądź inne, rodzime: podziomek, latawiec, pionek, bądź obce: skrzat, krasnoludek. Bardzo rozpowszechniona (Czechy, Łużyce, Polska) i dziś reprezentatywna nazwa skrzat jest germańskiego pochodzenia (Staroniem, skrat 'demon leśny’). Stoi to w związku z tym, że od germańskich, sąsiadów zapożyczyli Słowianie, a raczej ich część, pewne motywy wierzeniowe, przede wszystkim zaś ten, że istnieje latający demon domowy w postaci iskier lub świateł. Germańskiego też pochodzenia jest wiara, że pewne demony, zwłaszcza krasnoludki,. mnożą bogactwo, a mieszkają, rzecz prosta, tylko u bogatych ludzi.
Podczas gdy demony domowe są ludziom raczej życzliwe, demony wywodzące się od dusz ludzi przedwcześnie lub tragicznie zmarłych są złe i zawistne. Tu należą dusze dzieci poronionych lub zmarłych przed chrztem (więc już wpływ chrześcijański), dziewcząt, co nie wyszły za mąż (i nie zaznały rozkoszy), dusze zbójców, czarowników, zamordowanych, topielców itp. Zazdroszczą, one żywym, że żyją ną jasnym słonecznym świecie. Pierwotną nazwą obejmującą wszystkie te demony był zdaje się wyraz naw, nawie lub nawka, znane z języków ruskich, bułgarskiego i słoweńskiego. TJ podstaw tkwi prasł. naw 'nieboszczyk*. W polszczyźnie zaginął on bez śladu, chyba że go będziemy widzieć w niepewnej nazwie boga Nyi, wymienionego przez Długosza i staropolskiego ortografa, Parkosza. Długosz nazywa go polskim Plutonem, bogiem podziemia i dusz zmarłych, przewodnikiem dusz po śmierci, wskazującym drogę do szczęśliwych siedzib w podziemiu. Od strony językowej nie ma najmniejszych przeszkód w takim rozumieniu funkcji bo jego imię wraz z nawkami da się wywieść od
czas. nyć 'niknąć, umierać’ (por. parę być i bawić). Bruckner podejrzewał jednak, że może być Nyja przekręceniem dziwacznego tyją zapisanego w statutach kościelnych (zob. § 4a). Nie udowodnił on jednak, czy nie jest, na odwrót, tyją przekręceniem Nyi, co się przy przepisywaniu statutów łatwo mogło zdarzyć. Ale i wtedy, gdy się zgodzimy na istnienie jakiegoś Nyi, nie musimy tym samym brać za dobrą monetę wszystkiego, co nam Długosz na jego temat opowiedział. Prawda była pewnie bardzo skromna, sądzę, że Nyia — to był demon wywodzący się od dusz zmarłych, jednym słowem~"to samOj' co gdzie~lńdżi ej~nazywało się nawka*.