— I to może zrobić mfże:yz*a
Jestem ogromnie rad. że mogę nspisać krótki wstęp do książki mojej zony. 2yczylbym mężom — im więcej ich będzie. tym lepiej — teoy zadali sobie nieco trudu i przeczytali to, co napisała moja żona, gdyż w ten sposób każdy z uch niewątpliwie wzbogaci swe małżeństwo i da dowód, ze kocha żonę, a więc kocha siebie. Apostoł Paweł powiada: .Kto miłuje zonę, siebie samego miłuje" (El S, 28).
Ingrid omawia tu pokrótce podstawowe przeżycia kobiety zamężnej: spełnienie seksualne, płodność, dążę, narodziny dziecka, karmienie go i pielęgnację, a wreszcie prze-kwitanie (menopauzę).
W naszych czasach panuje tendencja, by poszczególni specjaliści rozpatrywali każdą z tych dziedzin oddzielnie, w oderwaniu od pozostałych.
Moja żona stara się je w tej książce połączyć. Wykazuje, że te właśnie slery naszych przeżyć wzajemnie na siebie wpływają i zazębiają się tak jak tryby precyzyjnej ma-szyny.
Nie można ich podzielić, tak jak nie można podzielić osoby, która ich doznaje. Istota ludzka z natury jest niepodzielna — „jednostkowa". Jeśli więc chcemy jej pomóc, żeby osiągnęła i zachowała pełne człowieczeństwo, musimy rozważać wszystkie te aspekty razem.
Moja żona w znacznej mierze opierała się na osiągnięciach specjalistów o światowej sławie; właściwie każdy rozdział powstał i inspiracji innego autorytetu. Doświadczenie czerpała też z własnych przeżyć Jako żona trudnego męża i matka pięciorga dzieci, jak również z poufnych serdecznych rozmów z wieloma osobami, t •prezentującymi różne kultury i różne kontynenty.
Wiele z tych rozmów odbyliśmy wspólnie, jako małżeństwo zasięgając rady innych małżeństw, gdyż uważamy to za najbardziej skuteczną i przynoszącą najlepsze rezultaty metodę rozwiązywania różnych problemów. Plon tych rozmów, z punktu widzenia męża, zawarłem w moich książkach, a zwłaszcza w pracy 1 Morrted You (Poślubiłem ciebie, wyd. Harper and Row), i rad jestem, że Ingrid — oczywiście z punktu -widzenia żony — pisze o tym, czego się z tych dyskusji dowiedziała.
Większość cieszących się wielką poczytnością podręczników seksuologicznych została napisana przez mężczyzn i dla mężczyzn, w wąskiej perspektywie ich zainteresowań. Ale. jak to ujęła Lillian Roxon, „ciepła i pełna miłości książka zostanie dopiero napisana przez ciepłą i pełną miłości kobietę".
Sądzę, że można śmiało powiedzieć, iż treści, które w tej książce zawarła moja tona, nigdy dotąd nie zostały przekazane, w każdym razie nie w ten sposób i nie w tej
Walter Trobisch