244 Odczytać rzeczywistość
nie jest prawdą, jakoby ważnym wiadomościom nie towarzyszył obraz filmowy. W ciągu pięciu dni obejrzeliśmy reportaż o kontestacji studenckiej w Kairze, o uzbrojonych porywaczach zabitych przez FBI, o pożarze katedry w Nantes, heroinie znalezionej przez francuską policję. Działa tu jednak Reguła Manipulacji nr 10: „Pokazuje się rzeczy ważne tylko wtedy, kiedy mają miejsce za granicą”. Studenci z Kairu tak, ale studenci ścierający się z policją w Mediolanie nie.
Może telewizja egipska jest szybsza od włoskiej? Odpowiedź może być następująca i wynika z dwudziestu obejrzanych dzienników: cała policja, w każdym ze stu włoskich miast, zaangażowana jest w walkę z pierwszym śniegiem. Zwróćmy uwagę na fakt, że jeśli pokazywanie oblodzonych autostrad ma zniechęcać do podróży samochodem, to poe-tycko-dziennikarska maniera, z jaką pokazuje się miasta pokryte białym puchem, doprawdy robi wrażenie. Może dlatego, że wiadomości na temat śniegu są nie tylko przyjemne dla oka, lecz ich prawdziwość nie budzi wątpliwości, telewidz zatem nabiera do dziennika zaufania: wygląda przez okno, widzi, że naprawdę pada śnieg, i dochodzi do wniosku, że telewizja.nie kłamie. Nie obejrzeliśmy więc oddziałów policji słuchających na żywo prokuratora odpowiedzialnego za wszczęcie czterdziestu dwóch dochodzeń przeciwko faszystom z Ordine Nuovo (wiadomość podana ustnie przez Bersaniego w dzienniku telewizyjnym z 30 stycznia, godz. 11.30) i trzeba dziękować Bogu, że w dzienniku z 30, godz, 13.30, przeprowadzono długi i poważny wywiad z prokuratorem, który wystosował akt oskarżenia przeciwko producentom kosmetyków. Dobrze, że dowiadujemy się o fałszerstwach kosmetyków, ale dlaczego nie informuje się nas o neofaszystowskim zagrożeniu?
Decydując się na brak wizualizacji, a więc skazując niewygodne informacje na to, że nie zostaną zauważone przez telewidza, w dzienniku topi się ważne wiadomości w pewnego rodzaju papce, co osłabia zainteresowanie oglądających. Niepewny, czy postawić na Efekt Giocondy czy Efekt Pelagattiego, niezdolny do wyprzedzenia prasy w wyodrębnieniu liczącej się informacji (unicestwiona zostaje tym samym jedyna przewaga, jaką telewizja ma nad prasą), informując śmiało jedynie o wydarzeniach za granicą (tak jak przyzwoite gazety pokazują gołe biusty, pod warunkiem że nie należą do białych kobiet), ukrywając nudę pod pozorem obiektywności, w dzienniku telewizyjnym informuje się przez pięć dni o kryzysie rządowym, przekazując w całej rozciągłości wszystkie oficjalne oświadczenia, nie podając jednak choćby jednej informacji, na którą w prasie wystarczyłaby krótka wzmianka. Nikomu nie udało się zrozumieć, czy kontakty między stronami konfliktu są trudne i do jakiego stopnia, czy i w jakim momencie socjaliści zaczęli ustępować itd. W tym przypadku także wystarczyłyby wywiady przeprowadzone z obserwatorami z różnych stron.
Jednym słowem, w trosce, aby pozostać apolitycznym, dziennik telewizyjny stał się źródłem nudy i niechęci do polityki. Nie mamy tu do czynienia z brakiem profesjonalizmu: kryzys miał przecież nikogo nie zainteresować. W zamian za to dziennik starał się pokazywać nam całymi dniami wszystko, co możliwe o Salonie Sprzętu Wodnego i przekonać nas, że zaczęła się już epoka, w której każdy będzie mógł sobie pozwolić na jacht. Mieliśmy, być może, uwierzyć, że teraz, kiedy już pracownicy szpitala w Katanii, których nie widzieliśmy na ekranie telewizyjnym, pobrali zaległe pensje, mogą kupić sobie jeden z tych pięknych katamara-nów, który został nam pokazany w całej okazałości.
1972