274 Odczytać rzeczywistość
stość, którą następnie opisał. Powieści w pierwszej osobie nie sprawiają większych kłopotów (za wszystko płaci sam Narrator), Poważniejszy problem jest z powieściami, gdzie występuje narrator wszechwiedzący, który dzieli koszty pomiędzy różne postaci.
Posłużmy się od razu konkretnym przykładem. Komu bije dzwon Hemingwaya kosztował bardzo mało: podróż do Hiszpanii odbyta nielegalnie, w towarowym wagonie, wikt i mieszkanie na koszt republikanów, dziewczyna w śpiworze, nie trzeba nawet płacić za pokój na godziny. Widać natychmiast różnicę z Za rzekę w cień drzew, kiedy się pomyśli o tym, ile kosztuje jedno martini w Harris Bar.
Chrystus zatrzymał się w Eboli to książka powstała całkowicie na koszt rządu, // Sempione strizza Vocchio al Fre-jus Vittoriniego wymagało zapłacenia za jedną sardelę i pół kilo gotowanej zieleniny (droższa okazała się Sycylijska rozmowa, zważywszy na cenę biletu z Mediolanu, chociaż, z drugiej strony, trzeba pamiętać, że można było jeszcze wtedy podróżować trzecią klasą i kupować po drodze pomarańcze). Trudno natomiast ustalić wydatki w przypadku Komedii ludzkiej, ponieważ nie wiadomo dokładnie, kto płaci. Pamiętając jednak, jakim człowiekiem był Balzak, możemy przypuszczać, że narobił takiego bałaganu w sfałszowanych rachunkach — wydatki Rastignaca na koncie Nucingena, długi, weksle, stracone sumy, kredyt otrzymany za łapówkę, pozorowanie bankructwa — iż nikt już się w tym wszystkim nie zdoła połapać.
Jaśniejszą sytuację mamy w przypadku Pavesego: kilka lirów na kieliszek wina w jakiejś karczmie na wzgórzach i to wszystko. Wyjątkiem jest Tra donnę sole, gdzie autor musiał wydać trochę pieniędzy w barze i restauracji. Zupełnie niedrogi okazał się Robinson Crusoe Defoe, trzeba było opłacić jedynie bilet na statek w jedną stronę, a potem, na wyspie, wszystko było już z odzysku. Są też powieści, które wydają się tanie, ale kiedy podliczy się koszty, okazują się droższe, niż można było przypuszczać. Np. Portret artysty z czasów młodości Joyce’a, gdzie trzeba wziąć pod uwagę jedenaście lat nauki u jezuitów, następnie Conglowes Wood, Bełvedere i University College, plus książki. Nie wspomnimy już o rozrzutności Arbasina we Fratelli d’Italia (Capri, Spoleto, nic, tylko podróże. Trzeba docenić rozwagę San-guinetiego, który był żonaty i w Capriccio italiano wykorzystał tylko własną rodzinę i nic ponadto). Bardzo drogim dziełem jest W poszukiwaniu straconego czasu Prousta. Aby bywać u Guermantów, nie można było przecież wypożyczać fraka, poza tym kwiaty, drobne prezenty, hotel w Balbec z windą, wózek inwalidzki dla babci, rower, żeby spotykać się z Albertyną i Saint-Loup, a trzeba pamiętać, ile kosztował wtedy rower. Inaczej rzecz się ma z Ogrodem rodziny Finzi-Continich. W czasach, kiedy rowery były już czymś powszechnym, wystarczyło tylko kupić rakietę tenisową, nową koszulkę i na tym koniec, resztę kosztów pokrywała bardzo gościnna rodzina wymieniona w tytule.
Czarodziejska góra natomiast to nie żarty: pobyt w sanatorium, futro, czapka, firma Hansa Castorpa nie przynosząca dochodów. Nie mówiąc już o Śmierci w Wenecji, wystarczy pomyśleć, ile kosztuje pokój z łazienką w hotelu na Lido, a w owych czasach elegant taki jak Aschenbach musiał wydawać majątek na same tylko napiwki, gondole i walizy firmy „Vuitton”.
Tak wyglądała nasza wstępna propozycja i mieliśmy nawet zamiar zachęcać studentów, aby pisali na ten temat prace magisterskie, była przecież opracowana metoda, a dane można było weryfikować. Kiedy zastanawiamy się jednak teraz nad tym problemem, ogarniają nas nowe wątpliwości. Spróbujmy porównać malezyjskie powieści Conrada z male-zyjskimi powieściami Salgariego. Rzuca się w oczy fakt, że Conrad, zainwestowawszy pewną sumę w licencję kapitana żeglugi wielkiej, miał do dyspozycji gratis ogromny materiał, nad którym mógł pracować, a nawet był opłacany za to,