240 Odczytać rzeczywistość
magazynem popularno-kobiecym. Wiadomości polityczne zredukowane są w nim do minimum, większą część czasu zajmują rozmaite ciekawostki: zła pogoda, oczyszczanie jeziora Varese, wywiady ze strzelcami alpejskimi, kolekcje haute couturę. Dziennik wieczorny na pierwszym kanale natomiast przypomina „niezależną gazetę”. Redaktorzy zdają się robić wszystko, co w ich mocy, aby nie angażować się emocjonalnie w przekazywanie wiadomości i podawać pozornie wszystkie. Co się tyczy dziennika na drugim ka^ nale, to po okresie świetności, kiedy prowadzony był przez znanych dziennikarzy, którzy uczynili zeń rodzaj słownego komentarza do wydarzeń dnia i umożliwiali wystąpienia różnych stron, stał się już tylko prowincjonalną gazetą wykorzystującą agencyjne wiadomości i ogranicza się do kwadransa, żeby ustąpić miejsca Kołu Fortuny.
Zatrzymajmy się więc nad dziennikiem wieczornym na pierwszym kanale. Utrzymany w neutralnym tonie, powstrzymujący się od wszelkich komentarzy, dokonuje jednak już wstępnej selekcji na podstawie prymitywnej Reguły Manipulacji nr 3: „W przypadku wątpliwości lepiej milczeć”. W dzienniku telewizyjnym z 26 stycznia, godz. 20.30, poinformowano o manifestacji studenckiej w Kairze, a zlekceważono wypadki na autostradzie mediolańskiej, bomby zapalające rzucone w Nowym Jorku oraz fakt, że została odroczona decyzja w sprawie legalności referendum. W dzienniku z 27 stycznia, godz. 20.30, nie wspomniano o strajkach w porcie Marghera z powodu zamknięcia zakładów Savy, o wyroku Trybunału Konstytucyjnego zakazującym wyłączania sędziów z powodu ich poglądów politycznych, o zamknięciu „Paris-Jour” i strajku francuskich dziennikarzy protestujących przeciw dominacji telewizji. W dzienniku z 28 stycznia, godz. 20.30, pominięto dochodzenie wszczęte przeciwko dwudziestu pięciu uczniom i nauczycielom z Castelnuovo, prywatne sondaże Chrześcijańskiej Demokracji i partii laickich na temat referendum oraz ofensywę Bonn skierowaną przeciwko zarówno komunistom, jak i neonazistom. Wspomniano jednak — przypomnieliby z pewnością jego redaktorzy — o śmiertelnym wypadku przy pracy w Novi i o szpitalu w Katanii. Zobaczmy teraz, jak to zrobiono.
W dzienniku z 27 stycznia, godz. 20.30, podaje się, że w szpitalu w Katanii doszło do starć między strajkującymi a policją, robi się bilans rannych i zapowiada, że strajk będzie kontynuowany. Wiadomość ta zajmuje kilka sekund, wywołując w telewidzu — po pierwszym odruchu ciekawości — dające się przewidzieć znużenie i brak uwagi. Dopiero na koniec dowiaduje się on, że pracownicy szpitala od dwóch miesięcy nie pobierają pensji. To właśnie nazwiemy Efektem Giocondy, odwołując się do znanego rysunku Charlesa Addamsa, gdzie widzimy salę kinową pełną roześmianych od ucha do ucha twarzy. Kiedy się lepiej przyjrzymy, dostrzeżemy ukrytą w tłumie twarz Giocondy, która oczywiście tylko się uśmiecha. Efekt komiczny nie ulega wątpliwości, ale konieczne jest, aby czytelnik przyjrzał się długo i dokładnie rysunkowi, gdyż, w przeciwnym razie, będzie widział jedynie niezróżnicowany, śmiejący się tłum. Kiedy wiadomość zostaje podana szybko i słychać jedynie słowa prezentera, telewidz zaś nie może przyjrzeć się jakiemuś szczególnie znaczącemu obrazowi, jasne jest, że informacja naprawdę ważna — szczególnie kiedy podana została na koniec — gubi się. Dlatego Reguła Manipulacji nr 4 brzmi: „Niewygodną wiadomość umieść tam, gdzie nikt już się jej nie spodziewa”.
W informacji tej był jeszcze jeden ważny szczegół, a mianowicie, że puszczono gazy łzawiące na oddział dziecięcy. W dzienniku z 27 stycznia, godz. 20.30, fakt ten został przemilczany, w dzienniku zaś z 28, godz. 20.30, wiadomość dotyczyła „pacjentów z oddziałów pediatrycznych”. Oto jeszcze jeden Efekt Giocondy, wynikły tym razem nie z czasu trwania informacji, ale z użycia słów niezrozumiałych dla
16 — Semiologia..*