238 Odczytać rzeczywistość
czenia, wołające o pomstę jeśli nie do nieba, to do komisji parlamentarnej, a zatem dochodzimy do wniosku, że diabeł nie taki straszny, jak się go maluje. Spróbujmy jednak obejrzeć co najmniej dwadzieścia dzienników telewizyjnych, porównując je z prasą z następnego dnia (żeby dysponować spektrum wiarygodnych opinii, ograniczyłem się do „Cor-riere della Sera”, „Giorno”, „Manifesto”), a odkryjemy wtedy znacznie bardziej subtelne formy konstruowania i rozpowszechniania wiadomości. Zjawisko to usiłowałem zawrzeć w dziesięciu Regułach Manipulacji plus Efekt Gio-condy oraz Efekt Pelagattiego.
Dziennik telewizyjny o 13.30 prezentuje się jako wiadomości dla widzów z wykształceniem średnim. Zawiera kronikę kulturalną: w ciągu pięciu dni obejrzałem wspomnienie o Verdze, Maksie Ernście, Dreyerze i Diego Fabbrim. Redaktor polityczny nie cofa się przed ironizowaniem i jawnym komentowaniem wiadomości. Typowym przykładem jest dziennik z 27 stycznia, godz. 13.30, w którym opowiedziano historię porywacza zabitego przez agentów FBI z takim oto komentarzem: „Kiedy porywacze są uzbrojeni, wygląda na to, że można ich bezkarnie zabijać”. Kiedy komentator bierze na siebie odpowiedzialność za treść informacji, mamy do czynienia z faktem jak najbardziej pozytywnym, pod dwoma wszakże warunkami: odpowiedzialność odnosić się powinna do wszystkich przekazywanych wiadomości oraz nie mogą temu towarzyszyć manipulacje bardziej zamaskowane, prezentowane jako postawa obiektywna. W dzienniku z 29 stycznia, godz. 13.30, Gustavo Selva w czymś w rodzaju „wstępniaka” wypowiada się ostrym i zdecydowanym tonem na temat krytyki planu Nixona, jakiej dokonały Chiny. Nixon przedstawił plan „pokojowy”, „a jednak” z Chin przyszła odpowiedź „sceptyczna i negatywna”. Chiny uważają za „nierozsądne” warunki stawiane
przez Amerykanów, podczas gdy inni obserwatorzy widzą w nich jedyną „racjonalną” podstawę procesu mającego położyć kres wojnie. Propozycja Chin nie oznacza „nic innego jak wchłonięcie Południowego Wietnamu przez komunistyczny reżim w Hanoi”. W ten sam sposób czerwony szczyt w Pradze przedstawiony zostaje jako radziecka próba wywierania nacisku na Czechosłowację.
Dlaczego więc taki sam „wstępniak” nie zajmie się kryzysem rządowym, omówionym w sposób całkowicie niezrozumiały i wyzbyty wszelkiego zaangażowania? Dzieje się tak na mocy Reguły Manipulacji nr 1: „Komentować należy tylko to, co można i trzeba komentować”. A co z resztą? W dzienniku telewizyjnym z 27 stycznia, godz. 13.30, podano wiele informacji dotyczących reakcji wietnamskich na plan Amerykanów, nazywany nieodmiennie przez dzienniki wieczorne „planem w ośmiu punktach” albo „planem Nixona”. Dziennik poranny natomiast tak przedstawił wiadomość: sytuacja w Wietnamie oscyluje między wojną a pokojem. Nixon proponuje „plan pokojowy”, Wietnamczycy zaś go odrzucają. Jasne jest, że, zważywszy na opozycję „wojny i pokoju”, Wietnamczycy umieszczeni zostali automatycznie po stronie wojny, tym bardziej że propozycje Nixona przedstawia się zawsze jako „oferty”, „nadzieję na dialog”, krytyki zaś ze strony Wietnamu jako „wyraźną odmowę”, „suchą odpowiedź”. Cały kontekst zostaje tak spreparowany, aby wpoić w nas przekonanie, że Hanoi pragnie wojny, a Nixon pokoju. Teraz możemy sformułować Regułę Manipulacji nr 2: „Informacja rzeczywiście spreparowana nie potrzebuje jawnego komentarza, wystarczy właściwy dobór przymiotników i zręczna gra przeciwstawień”.
Odmienny jest dziennik popołudniowy. Jeśli dziennik nadawany o 13.30 ma ambicję bycia magazynem politycz-no-kulturalnym, to dziennik popołudniowy zamierza być