KARL R. POPPER
nym zachowaniu, osiągnęła znacznie wyższy stopień precyzji. Jest oczywiste, iż właśnie to było powodem, dla którego zostało ono znacznie Wnikliwiej zbadane.
Termin „behawioryzm”, podobnie jak większość terminów o podobnym charakterze, jest wieloznaczny. Może oznaczać decyzję o skierowaniu uwagi na zachowanie i niezajmowaniu się stanami świadomości bądź, w bardziej radykalnej wersji, może oznaczać zanegowanie istnienia samych stanów świadomości. Ta bardziej radykalna teoria bywa również określana mianem „fizykalizmu” — dawniej posługiwano się terminem „materializm” — i jest teoriąbardzo wygodną: jeśli bowiem zaakceptujemy fizykalizm, zostaje wyeliminowanych bardzo wiele trudnych zagadnień. Jej jedyną wadąjest to, iż jest fałszywa. Nie ulega bowiem wątpliwości, że stany świadomości istnieją, jakkolwiek mają one mglisty charakter i są trudne do scharakteryzowania, a ich istnienie stwarza kłopotliwe problemy.
Uważam, że trzeba w tym miejscu jasno powiedzieć, że istnieje wiele ogólnych teorii filozoficznych, które wykazująpodobieństwo do fizykalizmu, materializmu czy radykalnego behawioryzmu pod względem całościowej struktury i statusu — to znaczy teorii, które sąfałszywe, pomimo iż nie można ich obalić. Przed podjęciem jakichkolwiek dalszych kroków powinniśmy, jak sądzę, rozważyć sytuację, z jaką mamy tu do czynienia, ponieważ wielu ludzi błędnie uważa, że teoria, której nie można obalić, musi być prawdziwa.
Jedna z tych niemożliwych do obalalenia teorii znana jest pod nazwą „solipsyzmu”. Solipsyzm to teoria, która głosi, że ja i tylko ja istnieję. Wedle tej teorii pozostała część świata — w tym wszyscy państwo, a także moje ciało —jest moim snem. A zatemnikt z państwa nie istnieje. Jesteście tylko moim snem. Obalenie tej teorii nie jest możliwe. Możecie państwo zapewniać mnie o swoim istnieniu. Możecie krzyczeć, a nawet poszturchiwać mnie, aby dowieść, że istniejecie. Wszystko to, rzecz jasna, nie może nigdy obalić solipsyzmu. Mogę bowiem, naturalnie, zawsze powiedzieć, że śni mi się, że państwo krzyczycie i poszturchujecie mnie. Jest rzeczą oczywistą, że nie może się zdarzyć nic, co mogłoby obalić moje solipsystyczne przeświadczenia—gdybym istotnie takie przeświadczenia żywił. Oczywiście, nie opowiadam się za żadnym tego rodzaju poglądem. Ale jeśli ktokolwiek z państwa postanowi zostać soli-psystą nie będę mógł podważyć jego przekonania.
Dlaczego nie jestem solipsystą? Wprawdzie solipsyzmu nie można obalić, jednak jest to teoria fałszywa i — w moim przekonaniu—niemądra. Nie możemy obalić solipsyzmu, możemy jednak podać bardzo dobre, choć zupełnie niekonkluzywne argumenty, które przeciw niemu przemawiają.
Jednym z takich argumentówjest anegdota, którąw jednej ze swoich książek przytacza Bertrand Russell. (Sądzę, że jest zawarta w tomie poświęconym Russellowi z Schilppowskiej Biblioteki Żyjących Filozofów.) Russell opowiada, że otrzymał list od pewnej pani, która pisze, że jest przekonanąsolipsystkąi że napisała książkę, która zawiera konkluzywny dowód solipsyzmu. Nie posiadając się z oburzenia, skarży się Russellowi, że wszyscy wydawcy, do których wysłała rękopis, odrzucili go, a następnie prosi go o interwencję w swojej sprawie.
Humorystyczny element tej anegdoty polega oczywiście na tym, że solipsystą nie powinien skarżyć się na wydawców, skoro wydawcy nie istnieją Solipsystą nie powinien również prosić nie istniejącego filozofa o interwencję w swojej sprawie. Rzecz jasna, nie obala to jednak solipsyzmu. Pani, o której mowa, mogłaby bowiem zawsze odpowiedzieć, że wszystko to było częściąjej snu: że pragnęła we śnie ujrzeć, że jej książka została opublikowana — czy, mówiąc ściślej, abyprzyśniło się jej, że jej książka została opublikowana — i że we śnie obawiała się, że nigdy nie przyśni się jej, iż jej książka została opublikowana.
Równie niekonkluzywnym argumentem przeciw solipsyzmówi — choć w moim przekonaniu jest to argument wystarczający — byłoby następujące rozumowanie. Czytając Szekspira, słuchając któregoś z wielkich kompozytorów, oglądając dzieła Michała Anioła, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że owe dzieła przekraczają niepomiernie wszystko, co mógłbym kiedykolwiek stworzyć. Ale według teorii solipsyzmu tylko ja istnieję — i skoro śnię te dzieła, jestem w istocie ich twórcą. Jest to dla mnie zupełnie nie do przyjęcia. Na tej podstawie wyprowadzam wniosek, że inne umysły muszą istnieć, a solipsyzm musi być teorią fałszywą Jest
145