indywiduum jest ukoronowaniem pełni rozwoju społeczeństwa. Emancypacja indywiduum nie oznacza emancypacji od społeczeństwa, lecz uwolnienie społeczeństwa od atomizacji, która może osiągnąć apogeum w czasach kolektywizacji i kultury masowej.
Indywiduum chrześcijańskie powstało z ruin społeczeństwa hellenistycznego. W obliczu nieskończonego i transcendentnego Boga wydaje się ono nieskończenie małe i bezradne, a przy tym wewnętrznie sprzeczne, gdyż ,ceną wiecznej szczęśliwości jest całkowite samozaparcie. W istocie jednak teoria głosząca, iż życie ziemskie stanowi jedynie epizod w wiecznych dziejach duszy, nieskończenie wzmocniła dążenie do indywidualności. Wartość duszy zwyżkowała dzięki idei równości - zawartej w koncepcji stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boga - oraz Chrystusowej ofiary, jaką Syn Boży poniósł za całą ludzkość. Właśnie pojęcie duszy jako wewnętrznego światła, przybytku Boga, powstało dopiero wraz z chrześcijaństwem, cały antyk przenika zaś pustka i samotność. W kontekście niektórych ewangelicznych nauk i opowieści o prostych rybakach i rzemieślnikach z Galilei najznamienitsze dzieła greckie jawią się - właśnie na skutek braku owego „wewnętrznego światła” - jako nieme i bezduszne, a czołowe postacie starożytności jako niedojrzałe i barbarzyńskie.
W chrześcijaństwie ludzkie, ja” i skończona natura nie pozostają ze sobą w niezgodzie, jak w rygorystycznym monoteizmie hebrajskim. Ponieważ Chrystus pośredniczy między nieskończoną prawdą i skończonym ludzkim bytem, tradycyjny augustynizm, który wywyższa duszę i postponuje naturę, musiał w końcu ustąpić miejsca tomistycznemu arystotelizmowi, który jest wielkim projektem pojednania świata idealnego i empirycznego. W jaskrawym przeciwieństwie do konkurencyjnych religii światowych oraz hellenistycznych filozofii moralnych chrześcijaństwo jednoczy wyrzeczenie i powściągnięcie naturalnych popędów z bezbrzeżną miłością która przewyższa wszelkie prawo. Idea samozachowania przechodzi w metafizyczną zasadę, która gwarantuje wieczne życie duszy; właśnie dzięki deprecjacji swego empirycznego ,ja” indywiduum zyskuje nową głębię i integralność.
Tak jak duch nie jest niczym innym niż elementem natury, dopóki obstaje przy tym, że stanowi jej przeciwieństwo, tak i indywiduum nie jest niczym innym niż egzemplarzem gatunku biologicznego, dopóki stanowi jedynie ucieleśnienie „ja”, które określa wyłącznie koordynacja jego funkcji służących samozachowaniu. Człowiek stał się indywiduum, gdy społeczeństwo zaczęło tracić spoistość; wtedy to spostrzegł on różnicę między swoim życiem i na pozór wiecznym kolektywem. Śmierć poczęła uchodzić za totalną i nieubłaganą a życie jednostki nabrało wartości niezastępowalnej, absolutnej. Hamlet, który bywa nazywany pierwszym prawdziwie nowoczesnym człowiekiem, j est właśnie dlatego ucieleśnieniem idei indywidualności, że czuje lęk wobec ostateczności śmierci, grozy otchłani. Głębia jego refleksji metafizycznych, subtelności jego ducha są warunkowane przez chrześcijaństwo. Jakkolwiek Hamlet, dobry uczeń Montaigne’a, utracił chrześcijańską wiarę, zachował chrześcijańską duszę, i to w taki sposób, który wskazuje faktyczne źródło nowoczesnego indywiduum. Chrześcijaństwo stworzyło zasadę indywidualności dzięki koncepcji nieśmiertelnej duszy, która jest obrazem Boga. Zarazem jednak zrelatywizowało konkretną śmiertelną indywidualność. Humanizm Renesansu bronił nieskończonej wartości indywiduum wykreowanej przez chrześcijaństwo, ale jednocześnie absolutyzował jednostkę, dzięki czemu uwydatnił ją w całej pełni, lecz i przygotował jej destrukcję. Dla Hamleta indywiduum jest ist-nością absolutną a zarazem kompletnie pozbawioną znaczenia.
Właśnie za sprawą negacji woli samozachowania na ziemi w imię zachowania nieśmiertelnej duszy chrześcijaństwo trwało przy nieskończonej wartości każdego człowieka; idea ta przenika też niechrześcijańskie, a nawet anty chrześcijańskie systemy świata zachodniego. Ceną było, rzecz jasna, tłumienie instynktów witalnych oraz hipokryzja, która zdominowała naszą kulturę, jako że instynktów witalnych nie sposób stłumić. Uwewnętrznienie sprzyjało w każdym razie rozwojowi indywidualności. Przez samozaparcie, przez naśladowanie ofiary Chrystusa indywiduum uzyskuje nowy wymiar i nowy ideał, który przyświeca mu w ziemskim życiu.
Można wykazać, że chrześcijańska koncepcja miłości, caritas, która początkowo cieszyła się uznaniem sprawujących władzę, zdobyła z czasem autonomię, a dusza chrześcijańska zaczęła przeciwstawiać się tej właśnie władzy, która ją hołubiła i propagowała ideę jej prymatu, mianowicie Kościołowi. Kościół rozszerzył swoje