mogła być dla siebie wybrana i uznana za taką totalność, by mogła stanowić prawdziwy wyraz i prawdziwe określenie jakiejś konkretnej całości”94.
Każde pojęcie trzeba widzieć jako fragment całościowej prawdy, w ramach której nabiera ono swego znaczenia. Właśnie konstruowanie prawdy z takich fragmentów jest najważniejszym przedsięwzięciem filozofii.
Nie istnieje via regia prowadząca do definicji. Pogląd, zgodnie z którym pojęcia filozoficzne trzeba zidentyfikować i utrwalić, a stosować je można tylko o ile ściśle spełniają wymogi logiki identyczności, jest wyrazem pożądania pewności* arcyludzkiego impulsu do nadania potrzebom duchowym formatu kieszonkowego. Uniemożliwiałoby to przetransponowanie jednego pojęcia w drugie bez uszczerbku dla jego tożsamości, co ma miejsce wtedy, gdy mówimy o człowieku, narodzie czy klasie społecznej jako o czymś, co zachowuje swą tożsamość, mimo że jego jakości i wszystkie aspekty jego materialnej egzystencji ulegają zmianie. Studia historyczne mogą na przykład pokazać, że atrybuty idei wolności wciąż się zmieniają. Żądania partii politycznych walczących o wolność bywały wzajemnie sprzeczne nawet za życia jednej generacji, lecz to nie podważa tożsamości jednej i tej samej idei, która wyznacza w świecie radykalną różnicę między tymi partiami czy indywiduami z jednej strony a wrogami wolności z drugiej. Jeśli prawdą jest, że musimy wiedzieć, na czym polega wolność, by móc stwierdzić, jakie partie walczyły o ńią w historii, to w nie mniejszym stopniu prawdą jest i to, że musimy znać charakter tych partii, by powiedzieć, na czym polega wolność. Odpowiedź wymaga konkretnych analiz historycznych epok. Definicja wolności jest teorią historii i odwrotnie.
Strategia utrwalania, charakterystyczna dla przyrodoznawstwa i na jego gruncie - jak wszędzie tam, gdzie chodzi o praktyczną użyteczność - uzasadniona, manipuluje pojęciami, jak gdyby były one intelektualnymi atomami. Pojęcia łączy się w sądy i twierdzenia, by te z kolei składać w systemy. Natomiast atomowe części skła-
94 G.W.F. Hegel, Nauka logiki, przel. A. Landman, t. II, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1968, s. 727.
dowe systemu pozostają wciąż niezmienne. Zakłada się, że w sposób mechaniczny przyciągają się one i odpychają wzajemnie, zgodnie ze znanymi zasadami tradycyjnej logiki: prawami tożsamości, sprzeczności, tertium non datur itd., które nieomal instynktownie wykorzystujemy w każdym akcie myślowym. Filozofia posługuje się inną metodą. Wprawdzie i ona stosuje owe szacowne zasady, jednak wykracza poza schematyzm; nie w tym sensie, że go arbitralnie odrzuca, lecz dzięki aktom poznawczym, w których struktura logiczna zbiega się z istotnymi rysami przedmiotu. Filozofia uznaje logikę za logikę zarówno przedmiotu, jak podmiotu; jest ona ogólną teorią głównych kategorii i stosunków społeczeństwa, przyrody i historii.
Metoda formalistycznego definiowania okazuje się szczególnie nieadekwatna, gdy stosujemy ją w odniesieniu do pojęcia natury. Definiowanie natury i jej korelatu - ducha, oznaczać musi bowiem ustanowienie albo ich dualizmu, albo ich jedności jako czegoś ostatecznego, jako „faktu”, podczas gdy w istocie obie te fundamentalne kategorie filozoficzne są ze sobą nierozerwalnie związane. Takie pojęcie jak „fakt” samo przecież jest następstwem wyobcowania ludzkiej świadomości od pozaludzkiej i ludzkiej natury, które z kolei stanowi skutek cywilizacji. Skutek ten jest oczywiście w pełni realny: nie sposób zanegować dualizmu natury i ducha w imię ich rzekomej pierwotnej jedności, tak jak nie można odwrócić realnych tendencji historycznych, które odzwierciedlają się w owym dualizmie. Obstawać przy jedności natury i ducha - to znaczy usiłować wydobyć się z obecnej sytuacji za pomocą bezsilnego coup de force, zamiast ją duchowo przezwyciężyć dzięki tkwiącym w niej możliwościom i tendencjom.
W rzeczywistości jednak wszelka filozofia, która osiąga apogeum w tezie o jedności natury i ducha jako rzekomo ostatecznym fakcie, czyli wszelkiego rodzaju filozoficzny monizm, służy ugruntowaniu idei panowania człowieka nad przyrodą którego ambiwalencję staraliśmy się pokazać. Sama tendencja umacniania jedności stanowi próbę wsparcia roszczenia ducha do totalnego panowania, nawet gdy ową jedność ustanawia się w imię absolutnego przeciwieństwa ducha - natury właśnie: nic wszak nie może pozostać poza wszechogarniającym pojęciem. Tak więc nawet teza o prymacie natury