244 Sens byda
3. PONAD INTENCJONALNOŚCIĄ
Czy myśl ma sens tylko dzięki poznawaniu świata? A może dodatkowego, wykraczającego poza obecność, znaczenia samego świata powinniśmy szukać w niepamiętnej -to znaczy niesprowadzalnej do minionego teraz - przeszłości, w śladzie tej przeszłości, będącym w świecie znakiem stworzenia? Tego znaku nie należy pochopnie sprowadzać do skutku pewnej przyczyny. Zakłada on, w każdym razie, inność, która nie może się pojawić ani w korelacjach wiedzy, ani w synchronii przedstawienia. Inność, do której właśnie usiłujemy dotrzeć w tym eseju, wychodząc ponad przedstawienie, podkreślając, że byt i obecność, nadawana mu przez re-prezentację, dają się, poza swoją ontologięzną przypadkowością, moralnie kwestionować, gdyż domagają się usprawiedliwienia, a zatem należą do intrygi inności, która jest z gruntu etyczna.
Czy myśl myśli tylko o tym, co z nią równe, co stosuje się do jej miary - czy z istoty swej jest ateizmem?
Czy znaczący charakter myślenia polega tylko na tema-tyzacji, a zatem na re-prezentacji, a zatem na wiązaniu czasowej rozmaitości i rozproszenia? Czy myślenie z konieczności zmierza do adekwaqi prawdy, do ujęcia tego, co dane w jego idealnej identyczności „czegoś”? Czy myślenie uzyskuje sens tylko w obliczu czystej obecności, obecności spełnionej, która w swojej wiecznej idealności „już nie mija”? Czy wszelka inność jest wyłącznie jakościowa, czy wszelka różność daje się zebrać w rodzaje i w formy, by pojawić się w łonie Tego Samego, w czasie, który jest synchronizowany przez re-prezentacje wiedzy?
Do takich pytań skłania refleksja nad istotą ludzką. Człowiek bowiem identyfikuje siebie niezależnie od jakiejkolwiek cechy charakterystycznej, różniącej jedno Ja od drugiego, w której mógłby siebie rozpoznać. Waśnie jako „czyste Ja”, różne Ja są od siebie logicznie nieodróżnialne. Inność tego, co nieodróżnialne, nie polega na zwykłej różnicy „treści”.
Tak więc w relacji między mną a innym, między mną a drugim człowiekiem, związek nie polega na syntezie bytów należących do świata, który ukazuje się w przedstawieniu, ani na synchronizacji, której dokonuje wiedza. Inność bytów „nierozróżnialnych” nie zakłada żadnego wspólnego rodzaju ani czasu synchronizowanego w re-prezentacji przez pamięć lub historię. Związek zupełnie inny niż synteza: bliskość, twarzą w twarz, społeczność (societe). Twarzą w twarz -narzuca się tu pojęcie twarzy. Twarz nie jest daną jakościową, która nakłada się empirycznie na uprzednią wielość różnych Ja, psychik czy wnętrz, treści dodawalnych i dodawanych, by stworzyć całość. Twarz, umożliwiająca ten nowy związek, ustanawia bliskość różną od tej, jaką tworzy reguła syntezy, jednoczącej dane „w” świat, a części „w” całość. Rządzi ona myśleniem starszym i bardziej przebudzonym niż wiedza lub doświadczenie. Mogę, co prawda, doświadczać drugiego człowieka, ale właśnie wtedy nie dostrzegam w nim różnicy nieodróżnialnego. Natomiast myślenie przebudzone na twarz albo przez twarz jest myśleniem, którym rządzi nieredukowalna różnica: myśleniem, które nie jest myśleniem o czymś, lecz z miejsca myśleniem za..., które nie jest tematyzacją, lecz nie-obojętnością na Innego, przerywającą równowagę jednakowej i niewzruszonej duszy poznania. Tego przebudzenia nie można uważać za intencjonalność, za noezę, która - wypełniając się lub pusta - zwraca się do swojego noematu i jest z nim równoczesna. Nieredukowalna inność innego człowieka, przejawiająca się w jego twarzy, jest dość mocna, by „oprzeć się” synchronizacji stosunku noetycz-no-noematycznego i by znaczyć niepamiętne oraz nieskończone, które nie „mieszczą się” w obecności ani w re-prezentacji. Niepamiętne i nieskończone nie stają się immanencją, w której nawet inność daje się przedstawić, choćby przez nostalgię nieobecności albo przez symbolikę bez obrazów. Mogę, oczywiście, doświadczać drugiego człowieka, „obserwować” jego twarz i ekspresję jego gestów, traktując je jak zbiór znaków, które informują mnie o stanach jego duszy, analogicznych do moich własnych. Mogę go poznawać przez „współ-prezentację” i „wczucie” (durch Einfuhlung), by odwołać się do terminologii Husser-la, który w swojej filozofii Innego pozostaje wierny idei, że