50 Część I
To on jest przede wszystkim istotą niepokojącą i straszliwą, a tym narodem wybranym - Niemcy.
To prawda, że dla Heideggera myślenie jest nieustającym pytaniem, pytaniem nigdy nie zaspokojonym, związanym z ludzkim byciem, bo człowiek istniejąc nie może nie pytać o to bycie, jego istotę i przeznaczenie. W szczegółowych jednak określeniach, omawiając owo rozłączenie myśli i bycia, fałszywe ich interpretacje i powracając do tego, co miało być źródłowe, a więc autentyczne, Heidegger opowiedział się za wartościami, które mają dla nas niepokojący sens, a musiały brzmieć jednoznacznie w uszach ówczesnych słuchaczy. Można by nazwać Heideggera ostatnim wielkim romantykiem. Patos wzniosłości, nakaz wzięcia na swe barki ciężaru posłannictwa, niechęć do tego, co wyrozumowane, logiczne, ale także i do tego, co słabe, przeciętne, wiara w tradycję -łączą Heideggera z jego antenatami z początków XIX wieku. Duch pewny i mocny, myśl będąca właściwie czynem, misja wspólnoty - to jakby parafrazy z Fichtego. Romantyczna jest też ta pogarda dla mierności, spokoju, wola przekraczania tego, co jest, co nie może dla twórcy stanowić granicy. Lecz jednocześnie brak tu tak typowego dla romantyków wątku miłości, brak nawiązań do prawa moralnego. Heroiczna wizja człowieka czy narodu jest u Heideggera odarta z wszelkich moralnych idei. W ostatnim rozdziale liczącym sobie niecałe cztery strony filozof mówi o rozdzieleniu się bycia i powinności. Tak jak rozdzielenie bycia i myślenia spowodowało zapomnienie bycia i degradację myślenia, tak i tu powinność zapanowała nad byciem, zaczęła być dla niego modelem, zaczęła wskazywać, jak się powinno być. Bycie straciło swą autentyczność, stało się ideą podległą coraz to innym systemom wartości1. Powrót do źródła to powrót do autentycznego bycia, gdzie tylko ono jest miarą, to wyzbycie się tego pomieszania, jakie wprowadziło samo pojęcie wartości2. Czym się jednak odznacza to bycie autentyczne, zostało wielokrotnie podkreślone na kartach Wprowadzenia: siłą, walką, przemocą.
Jeżeli ktoś chce mi zarzucić, że nie trzymam się dokładnie Heideggerowskiego tekstu, że pomijam wiele przedstawionych w nim wątków i sugeruję wnioski ryzykowne, powinien wiedzieć, że do takich upoważnił mnie sam filozof. To on stwierdził, że lektura tekstu musi iść dalej niż słowa, ku temu, co mimo ubóstwa słów zostało w nim powiedziane^ Interpretacja - pisze Heidegger - także musi użyć przemocy. Istotne bowiem kryje się tam, gdzie naukowa interpretacja nie znajduje nic więcej i piętnuje jako nienaukowe wszystko, co przekracza formalne granice słów3. Wolno mi zatem podzielić się z Czytelnikiem swoimi wątpliwościami, wolno mi zwrócić jego uwagę na tó słowo „gwałt”, tak często się pojawiające, a charakteryzujące samą istotę ludzkiego bytowania. Gwałtu można bowiem dokonywać nie tylko orząc ziemię i poskramiając wiatr, ale także działając wśród ludzi, w tej silnej polis, o której tyle Heidegger mówi. Dla Heideggera gwałt był tylko faktycznością - tak oto jest, takim jest wiecznie transcendujące się bycie. W tamtych jednak latach taka konstatacja mogła zabrzmieć jak usprawiedliwienie, jeśli nie zachęta. Czy można przypuścić, że filozof nie zdawał sobie z tego sprawy?
23 Einfuhrung, op. cit., s. 149-152, Introduction, op. cit., s. 199-202.
Tamże, niem. s. 151, franc. s. 201.
M Tamże, niem. s. 124, franc. s. 168.