244 Część II
Znajdujemy go przede wszystkim u Kanta. To Kant pisał, że określenie człowieka jako istoty rozumnej nie wystarcza, że jest w niej jeszcze to, co nazywał predyspozycją do osobowości, czyli że człowiek ma jeszcze możność działania z własnej woli, a tym samym odpowiadania za swe czyny116. Osobowość zaś zasadza się na szacunku do samego siebie, a więc na autoodpowiedzialności. Ingarden idzie w tym samym kierunku. Dowodzi bowiem, że tylko czyn popełniony z własnej woli osoby pociąga za sobą odpowiedzialność. Odpowiedzialność zatem jest następstwem bycia osobą. „Jakaś decyzja woli i jakieś działanie mogą uchodzić za «własny» czyn danej osoby tylko wtedy, gdy wypływają wprost z centrum «ja» tej osoby, mają w niej prawdziwy początek, i kiedy to centrum ja panuje nad dokonaniem wyłaniającego się z niego działania i kieruje nim...” 117 Ingarden przyznaje, że możliwe są roz-^ maite ograniczenia sfery osobowego bytu, że się w nią wdziera także coś z zewnątrz, co jednak Ja akceptuje, chociażby z konieczności, że więc istnieje wiele różnych stopni pośrednich między całkowicie wolnym czynem a czynem wymuszonym, zawsze jednak chodzi tu o osobę wolną albo ograniczoną w swej wolności.
Chciałabym zwrócić uwagę Czytelnika, że Ingarden, przystępując do rozważań nad moralnymi kwestiami, porusza się w zgoła innej płaszczyźnie niż ta, na której poruszam się w tej pracy. Pyta on bowiem o podstawy moralności, pyta o odpowiedzialność i jej warunki. Otóż jednym z warunków dla niego jest istnienie tego, co nazywamy osobą. Moje pytanie jest inne, pytam o warunki konstytuowania się sobości i zastanawiam się, czy rzeczywiście jednym z nich może być odpowiedzialność jako fenomen moralny. Moje pytanie podąża zatem w odwrotnym do Ingardena kierunku. Stąd też nie interesują mnie sytuacje, w których ktoś bywa odpowiedzialny lub może być taką odpowiedzialnością obarczony, czemu Ingarden tak wiele poświęca miejsca - lecz szukam znaczenia tego oto momentu egzystencjalnego, w którym Ja stwierdza, że jest odpowiedzialne, o czym to stwierdzenie świadczy.
116 Por. I. Kant, Religia w obrębie samego rozumu, przeł. A. Bobko, Kraków 1993, s. 47.
117 R. Ingarden, Książeczka o człowieku, op. cit., s. 90.
Z analiz Ingardena niewiele mogę więc skorzystać. Nie wydaje mi się też, by można było iść ich śladem, oprzeć się na proponowanym rozróżnieniu czterech podstawowych sytuacji. Przypomnę, że Ingarden określa je następująco: 1. ktoś ponosi odpowiedzialność; 2. ktoś bierze odpowiedzialność za coś; 3. ktoś jest pociągany za coś do odpowiedzialności; 4. ktoś działa odpowiedzialnie. Otóż punkt trzeci w ogóle mnie nie obchodzi. Jest faktem, że ktoś może być pociągany do odpowiedzialności, choć nie przyznaje się do czynu, to jest nie utożsamia się z jego sprawcą. Nie bierze więc zań odpowiedzialności, to nie jest bowiem'jego czyn. Wszystkie kwestie prawne, które tu powstać mogą i mogą niekiedy doprowadzić do zniszczenia egzystencji niewinnego indywiduum, są poza problematyką podjętą w tej pracy. Punkt czwarty jest jakby rozwinięciem punktu drugiego w czasie i właściwie tylko ten punkt drugi mnie interesuje. Nie chodzi bowiem o to, że ktoś popełnił czyn i - czy chce, czy nie chce - jest zań odpowiedzialny, że zatem, gdy mu się ten czyn udowodni, musi przyjąć odpowiednie prawne konsekwencje, o czym mówi Ingarden w punkcie pierwszym. Chodzi mi tu o stosunek sprawcy do czynu, o ten moment, w którym stwierdzam, jak było wyżej powiedziane, że to mój czyn, i w którym kwestia odpowiedzialności układa się mimo tego stwierdzenia rozmaicie.
Chcę tu rozróżnić sytuacje, które wynikają z odmiennych odpowiedzi na takie podstawowe pytania: kto jest sprawcą czynu, dlaczego go popełnił, przed kim jest odpowiedzialny? Nie będę wnikać we wszystkie możliwe tu kombinacje, jakich doświadczenie życia dostarcza nam w nadmiarze. Zwrócę tylko uwagę na niektóre sprawy, te właśnie, które mogą rzucić światło na powiązanie sobości z wolnością i odpowiedzialnością.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego ktoś popełnił czyn, ma tu szczególne znaczenie. Decyduje bowiem także w dużej mierze o tym, kto jest jego sprawcą. Odpowiedzi tej można szukać w dwóch różnych kierunkach, które szeroko analizował Ricoeur. Do jego tez chcę się więc tu odwołać, choć moje wnioski nie będą mu wierne. Ricoeur, nieustannie polemizując z filozofami analitycznymi i próbując jednocześnie znaleźć