264 Część II
bywa niekiedy źródłem walki i przemocy. Ja, pewne siebie, w swoim egoizmie gotowe jest zetrzeć z własnej drogi to, co wydaje mu się przeszkodą, innością, ewentualnym zagrożeniem. Ja skupione w sobie i nie liczące się z niczym, uznające w zdecydowaniu tylko własne możliwości, ta dumna Heideg-gerowska sobość, przepełniona własną mocą. Niepomna na dobro i zło. Zapewne nie zawsze skupienie się sobości takie za sobą pociąga konsekwencje, lecz raczej to ono przynosi walkę, niżby walka miała je tworzyć.
Ambiwalentne jest też cierpienie. To prawda, że nie mogę go z nikim zamienić, że jest ono moje, lecz bywa tak głębokie, że może mnie wypełnić, zaćmić wszystko, co wydawało mi się przynależeć. Cierpiąc staję się własnym swoim bólem, i przez ten ból ulega zniszczeniu moje własne Ja, jakbym poddawała się przemożnej destrukcyjnej sile. Kto widział cierpiącego z nędzy i głodu człowieka, szukającego na śmietniku resztek pożywienia, ten wie, że cierpienie może odebrać dumę, godność człowieczeństwa, zmienić w bezwolny łachman, gdyż ono nie buduje, lecz niszczy. W cierpieniu przestaję być sobą, tracę możność zachowania równowagi i gubię się w samej sobie. Cierpienie przychodzi z zewnątrz, nie mam nad nim mocy i wystarczy, że mu się poddam, a ogarnia mnie rozpacz, o której Kierkegaard pisał, że jest „upadkiem w stosunku do tego, co mogło być”, „rozpadem syntetycznego stosunku jaźni do samej siebie”1.
Pozostaje śmierć. Temat to ogromny i niemożliwy do krótkiego ujęcia. Ograniczę się więc do paru uwag, mając nadzieję, że one właśnie pozwolą przybliżyć się do sformułowania wniosków ogólniejszych, dotyczących naszego problemu. Zacznijmy więc od Heideggerowskiego twierdzenia, które mówi, że jesteśmy bytem ku śmierci. Budzi ono zawsze mój opór. To fakt, że śmierć jest jedyną rzeczywistą granicą mojego bycia, że jest w nie wpisana, że moje bycie jest skończone. Lecz ta wiedza, co do której nikt nie może mieć wątpliwości, tylko w pewnych momentach kładzie się cieniem na egzystencji. W swej codzienności nie jestem bynajmniej przepojona myślą o nieuchronnym końcu. Nie budzi on trwogi, nie żyję w trwodze, bo śmierć jest odległa, ona mnie teraz nie dotyczy. Mam jeszcze czas. Nie jestem bytem ku śmierci, pisał Levinas, lecz takim, który żyje i gotów jest grać ze śmiercią lub zgoła ją lekceważyć. Niekiedy troszczę się o bycie, niekiedy lekkomyślnie nim szafuję. Stąd wątpliwe jest, by troska o bycie i trwoga przed śmiercią były strukturalnymi elementami egzystencji. Wątpię, by to śmierć, jak chce Heidegger, ujawniała Dasein jego najbardziej własną, bezwzględną i nieprześcignioną możność bycia, a więc będąc możliwością ,,w najwyższym stopniu własną”, przynosiła wypełnienie2. Przeciwnie, to ona staje na przeszkodzie realizacji możliwości. Śmierć, pisze jeszcze Leyinas, to ktoś obcy, zabójca, którego nie mogę powstrzymać ani zrozumieć, ktoś przeciwko mnie. Zbliża się nagle, jest nieprzewidywalna, gdyż nie mieści się w horyzoncie mego bycia. Jest zawsze w przyszłości i - dodaje Levinas, przeformułowując znane słowa Heideggera - wyznacza „niemożliwość wszelkiej możliwości” 3. Jeżeli zaś budzi lęk, to nie jest to lęk przed nicością, raczej tylko przed gwałtem4. I Levinas przytacza słowa Epikura: gdy jesteś, twej śmierci nie ma, gdy przychodzi, nie ma ciebie. Jest więc wątpliwe, by to właśnie ona stanowiła warunek bycia sobą. Mogłabym powtórzyć za Jaspersem, że śmierć nie służy do rozbudzenia możliwych głębi egzystencji, lecz do uczynienia wszystkiego bezsensownym5.
Niemniej czegoś mnie ona uczy. Dzięki niej, a raczej tej nie do uniknięcia perspektywie wiem, że przyjdzie moment, w którym mnie już nie będzie, że nie będę w żadnej sytuacji, przestanę być w świecie. Nastąpi rozpad podstawowych struktur mojej egzystencji: ja i świat staną się sobie obce. W momencie śmierci świat przestaje być moim, zginie moje bycie w świecie, a więc moje jego rozumienie. On jednak sam, w swej bytowości, zostanie, okazując, wbrew próbom
S. Kierkegaard, Bojaźń i drżenie, op. cit., s. 149.
M. Heidegger, Bycie i czas, op. cii., s. 353, 352. Na temat wieloznaczności tej Heideggerowskiej tezy, zob. C. Wodziński, Heidegger i problem zła, op. cit., s. 295. Nie zatrzymuję się nad tą kwestią, gdyż nie o krytykę Heideggera tu chodzi.
E. Lćvinas, Totalite et infini, op. cit., s. 212.
Tamże, s. 208-213.
R. Rudziński, Jaspers, op. cit., s. 203.