Część II - Rozdział IV. Człowiek modlitwy 193
Modlitwa, nawet ta najlepsza i najprawdziwsza, nie zmienia Boga, ponieważ Bóg jest niezmienny. Zatem naturalny reakcją wydawałoby się tu pytanie o skuteczność modlitwy.
Modlitwa nie „działa” na ziemi. Zasiewa w tym, co można zmienić, lecz zżyna w tym, czego nie można zmienić. Jej efektywność leży w możliwości, którą stwarza dla tego, który się modli. Modlitwa nie zmienia Boga; zmienia człowieka. Modlitwa umożliwia wewnętrzną transformację tego, który się modli. To przesąd, mówi Kierkegaard, wierzyć, że Bóg oddziałuje na człowieka w sposób zewnętrzny -h. Bóg jest duchem. Działa wewnętrznie - na wnętrze człowieka. Nie ma sensu myśleć, że kiedy się modlimy mówimy Bogu o czymś, czego by już nie wiedział, ponieważ on jest wszystkowiedzący. Modlitwa, w której wyznaje się grzechy nie pomaga Bogu zrozumieć tego, który się spowiada. To raczej „wyznający uzyskuje wiedzę na temat samego siebie”. W ten oto sposób modlitwa jest środkiem służącym samo-zrozumieniu, rodzajem samo-zrozumienia, które prowadzi do samo--realizacji lub samo-aktualizacji, realizacji lub aktualizacji dokonanej nie przez siebie samego, lecz przez Boga. Modlitwa jest tym, co czynimy po to, aby Bóg mógł zrobić coś dla nas i z nami. Przygotowuje drogę dla Boga; poprzez otwarcie się na Boga w modlitwie, stwarzamy mu możliwość wkroczenia w nas i naszego przetrans-formowania. Bywa, że w ukryciu przed innymi utrzymujemy o sobie wielkie mniemanie; nie posiadając pełnego samo-zrozumienia. Gdy jednak otwieramy się na Boga, torujemy sobie drogę do nowego samo-zrozumienia. Tak więc modlitwa jest środkiem do pozbycia się części naszej niewiedzy o nas samych. Modlitwa jest środkiem do osiągnięcia czystości serca, do przezwyciężenia niezdecydowania oraz samo-oszukiwania się, do pozbycia się zwodniczej niewiedzy o nas samych, która ukrywa ciemniejszą stronę naszego wewnętrznego życia. We współczesnym języku moglibyśmy powiedzieć, że modlitwa jest środkiem do bagrowania naszej nieświadomości, do wydobywania na światło dzienne wiedzy o tym, co w nas tkwiło. Nienawiść, gniew, przygnębienie, strach, rozpacz, duma, zazdrość, samo-zaufanie - to wszytko i wiele więcej można w modlitwie wyciągnąć na zewnątrz, tak abyśmy mogli zobaczyć samych siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy57.
Czy zatem Kierkegaardowi chodzi o to, że efektywność modlitwy leży w promocji zdrowia psychicznego? Nie, taki wniosek opierałby się na błędnym rozumowaniu. Modlitwa jest tym, co człowiek czyni po to, aby Bóg mógł coś z nim zrobić. Bóg nie może zrobić z nim niczego dopóki człowiek nie postrzega samego siebie takim jakim naprawdę jest. Modlitwa jest środkiem, dzięki któremu oraz medium, w którym człowiek zdobywa tą samo-wiedzę i staje się „zdolny do przyjęcia nauki”. Jest to środek, dzięki któremu człowiek zaczyna „egzystować dla Boga”
5(i Papirer, II, A, 537; IV, A, 145; IV, A, 171. Purity of Heart, s. 51.