Posłowie - Saren Kierkegaard: biografia- myśli - Jacek A. Prokopski 203
rza, zmierzającego ku prawdzie chrześcijaństwa. Wszelkie zaś pozycje, które traktują go jako pewien „typ” filozofa, teologa, antychrześcijanina albo psychopaty czy chorego pesymisty, są zazwyczaj punktami widzenia doktrynerów filozoficznych bądź ortodoksów religijnych, którzy najprawdopodobniej nigdy nie zetknęli się z żywym tekstem Kierkegaarda. Czytanie tych interpretacji może być niebezpieczne nie tyle dla duńskiego filozofa, lecz właśnie dla pragnących nauczyć się czegoś od niego. Jedyną „zaletą” takich jednostronnych opracowań może być fakt (choć zazwyczaj nie jest), że dowiemy się z nich „czegoś” interesującego o Kierkegaardzie.
Dla tych, którzy chcą poznawać siebie, książki Kierkegaarda są objawieniem, zawsze mówią „O Tobie”, „Do Ciebie”, mówią czytelnikowi coś o nim. Rodzą się zatem pytania: czego od Kierkegaarda mogę nauczyć się o sobie? Czy przyjmując jego punkt widzenia, dowiem się czegoś o mnie samym? Odpowiedzi będą oczywiście różne w zależności' od napotkanego czytelnika. Może on, jeśli tego zechce, ujrzeć Kierkegaarda jako poetę i badacza ludzkich serc. Kogoś, kto potrafi w tak pomysłowo pociągający sposób, a nade wszystko w psychologicznie trafnych terminach zaprezentować ludzkie wnętrze.
Jego pisma jawią się przeto jako przewodniki na drodze samospełnienia. Korzystanie z nich oznacza nie tyle podążanie drogą Kierkegaarda, co raczej podążanie drogą przez niego oświetloną. Nie idzie tu przecież o ślepą mimetyczność jego postawy, W przedmowie do Okruchów filozoficznych Duńczyk pisze: Gdyby natomiast ktokolwiek zechciał'być na tyle uprzejmy, by przyjąć, że mam wyrobione zdanie, i gdyby -w swojej uprzejmości posunął się tak daleko, by przyjąć ten mój pogląd dlatego właśnie, że jest to mój pogląd - wówczas będzie mi go żal z powodu tej grzeczności, którą mi chce wyświadczyć, ponieważ szanowałby człowieka nie zasługującego na to, i żal mi jego poglądów, jeśli nie ma innych niż moje fi.). „Posiadać określone zdanie - to dla mnie zarówno za dużo, jak i za mało, gdyż zakłada to pewność i dobre samopoczucie egzystencji fi-)1.
Zatem jeżeli już o czyjekolwiek naśladowanie tu idzie, to z pewnością nie Kierkegaarda, lecz Chrystusa. Wszak tutaj każdy podąża swoją drogą, tylko jemu daną.
I o tym Kierkegaard próbuje nam powiedzieć.
Warunkiem akceptacji tej wiedzy jest uwzględnienie odpowiedniej perspektywy, z której świadomie ocenimy wpływ Kierkegaarda na naszą wewnętrzną przemianę. Niezwykle sugestywna osobowość filozofa, wyrażona osobistą pasją, inteligencją i nietuzinkowym życiorysem, siłą rzeczy wplątuje czytelników w personalną z nim relację. To z kolei wzbudza zdecydowaną irytację lub wdzięczność. Ważne wówczas się staje, by móc oddzielić, na de jest to możliwe, autorstwo Kierkegaarda i ujawniającą się w nim osobowość. Inaczej może się zdarzyć, iż
2 Okruchy filozoficzne, ss. 6-7.