syreny alarmowej, jest zarazem oznaką, np.
oznaką tego, że impulsy elektryczne wprawiły w drgania membranę mechanizmu akustycznego*
Dzieje się tak dlatego, że to, co zostało przez kogoś użyte jako znak, spełnia różnorakie funkcje, a nie jedną tylko: zarazem symbolizuje i sygnalizuje, wyraża i oznacza, często zaś ponadto coś obrazuje. Innymi słowy, ten oto znak bywa zarazem symbolem z uwagi ną jedną ze swych funkcji, symptomem z uwagi na drugą, wskaźnikiem z uwagi na trzecią, sygnałem z uwagi na czwartą, a często jeszcze w dodatku znakiem ikonicznym z uwagi na piątą swoją funkcję. Może by zatem, w takim razie zamiast klasyfikować znaki i odróżniać wśród nich o-znąki, symptomy, syndromy, wskaźniki, znaki ikohiczne, sygnały i symbole, poklasyfikować ich funkcje, ich role, a ściślej to, w jaki sposób i w jakim celu znaki te są przez nas używane, czyli ich użycia.
Taki zabieg byłby wykonalny, ale pod warunkiem, że spośród wielu pojęć oznaki, wskaźnika, symptomu, znaku ikonicznego, sygnału, symbolu i nade wszystko samego znaku wybrąr libyśmy po jednym, pilnując przy tym, aby te wybrane przez nas pojęcia wzajem sobie nie przeszkadzały. Chodziłoby więc np. o to, a-jjy wybrane przez nas pojęcie sygnału, a raczej funkcji sygnalizowania, czy jeszcze lepiej użycia sygnalizacyjnego, wykluczało się z wybranym przez nas pojęciem znaku ikonicznego. a raczej funkcji obrazowania, czy jeszcze lepiej użycia przedstawieniowego; chodziłoby też o to, aby oba wymienione pojęcia zostały podporządkowane pojęciu znaku, ściślej zaś użycia czegoś jako znaku.
Klasyfikacja tego rodzaju jest wprawdzie zabiegiem wykonalnym, ale można wątpić, czy wystarczającym. Pojęcia bowiem takie, jak
użycia sygnalizacyjnego, funkcji sygnalizowania, czy krótko -7- sygnału, nie są klasyfikacyj- ł ne, lecz typologiczne.
O różnicy między cechą klasyfikacyjną a cechą typologiczną napomknęliśmy wyżej. Dla przypomnienia: cecha .klasyfikacyjna, np. cecha bezdzietności, to taka, za pomocą której można, niby nożem, przeciąć dany zbiór. Oto mamy zbiór ludzi; ze względu na tę cechę, cechę bezdzietności, odróżnimy w nim bez trudu podzbiór bezdzietnych i jego dopełnienie, drugi podzbiór, złożony z tych, co mają choć jedno dziecko. Inaczej rzecz się ma np. z cechą nerwowości. Ze względu na nią nie można rozciąć danego zbioru ludzi na dwa dopełniające się wzajem podzbiory; nerwowych i nienerwo-wych. Okazuje się bowiem, że ci oto są mniej nerwowi, tamci bardziej. Ale ci mniej nerwowi nie dadzą się jednak zaliczyć do nienerwowych. Czy w ogóle są tacy na świecie? I od którego punktu zaczyna się nienerwowość; w którym kończy nerwowość; którędy przebiega granica między nimi; czy w ogóle istnieje jakaś granica? Cecha nerwowości jest — powiadamy — cechą typologiczną. Jak widać, tego rodzaju cechy są stopniowalne. A przy tym słowa, które się do nich odnoszą, w tym wypadku-wyrazy „nerwowość”, „nerwowy”, najczęściej bywają nieostre, czyli niejasne, oraz niewyraźne..
Na czym polega nieostrość wyrażenia? Wyjaśnimy to za pomocą przeciwstawienia. Słowo „bezdzietny” jest ostre. Gdy się o kimś dowiemy, że nie ma dzieci, bez wahania nazwiemy go bezdzietnym, czyli zaliczymy do zakresu przymiotnika „bezdzietny”. Słowo „nerwowy” jest natomiast nieostre. W pewnych wypadkach, mianowicie gdy ktoś ma nerwy jak postronki i niczym się nie przejmuje, gotowi jesteśmy odmówić mu miana człowieka nerwowego. W pewnych innych wypadkach, gdy mamy do czy-
177
12 Wstęp do semiotyki