zdań, słowem rozumujemy. Gdy zaś dojdziemy do tego, jaki jest sens całego urywka, orientujemy się też, o czym on mówi, do czego się odnosi, jakie rzeczy bądź -zdarzenia opisuje.
Alę te wypadki, w których posługiwanie się znakami polega na świadomym wnioskowaniu, na uznawaniu zdań będących przesłankami i wyciąganiu z nich wniosku, należą do wyjątkowych. Zwykle odbiorca znaku nie przeprowadza pełnych, rozwiniętych rozumowań, lecz entymematyćzne. Zwykle też trudno powiedzieć, że je świadomie przeprowadza; raczej przebiegają w nim automatycznie, nie jako bez jego wiedzy. Interpretowanie znaków ma wówczas charakter genetycznie inferencyjny. Niemniej zawsze polega ono na rozumowaniu, wnioskowaniu, inferencji.
To samo dotyczy wypadków, w których użytkownikiem znaków jest ich nadawca. W tej roli występuje albo wytwórca znaku, np. artysta malarz, autor obrazów figuralnych, albo odtwórca znaku, np. recytator deklamujący czyjś wiersz. W rzeczywistości te dwie funkcje nie dają się od siebie tak zdecydowanie oddzielić. Wytwórca czy twórca znaków bywa zarazem po części i pod pewnym względem ich odtwórcą. Odtwórca zaś znaków, nadając je, wnosi w swe działanie wkład indywidualny. Nie tylko sięga po gotowy znak, by go przekazać innym, lecz ponadto wytwarza własne jego uzupełnienia i modyfikacje.
Pamiętając o tym, rozpatrzymy wypadek umyślnego wytwarzania znaku. Czy ten, kto tak właśnie, świadomie i umyślnie, nadaje znak, przeprowadza przy tym wnioskowanie podobne do zauważonego w procesie odbierania znaków?
Spróbujmy zrekonstruować rozumowanie zawiadowcy, który latarką, chorągiewką czy tzw. lizakiem daje sygnał odjazdu pociągu i tym samym staje się sprawcą pewnego procesu zna-210 kowego. Zawiadowca ten, zanim uniósł do góry latarkę, wiedział, jaki to wywoła skutek. Nieraz przedtem bywał świadkiem podobnej sytuacji; nieraz przedtem interpretował tego rodzaju znaki, to jest przeprowadzał odpowiednie wnioskowanie. Mianowicie na podstawie przesłanek: „zawiadowca uniósł do góry latarką” i „istnieje przepis, według którego czynność ta w określonej sytuacji winna spowodować odjazd pociągu” — wyciągał wniosek, że, pociąg za chwilą ruszy. Także więc tym razem, zanim, dał sygnał odjazdu, rozpoczął analogiczne wnioskowanie, Ale natychmiast je przerwał, z góry znając wniosek, do którego by doprowadziło. Było ono ułamkowe i zapewne wyrńyka-ło się spod kontroli świadomości. Można by rzec, iż zawiadowca poprzestał na stworzeniu warunków do tego, by podobne rozumowanie przeprowadził maszynista odprawianego pociągu. Albo też migawkowo i nie w pełni świadomie wyobraził sobie, jak ów maszynista zareaguje na dany sygnał odjazdu, co pomyśli, jakie przesłanki weźmie pod uwagą i do jakiego dojdzie wniosku. Za każdym więc razem nadawca znaku stawia się niejako w roli odbiorcy tegoż znaku. Antycypuje lub naśladuje to rozumowanie, które — niemal bezwiednie i w mgnieniu oka — przeprowadzi ów odbiorca in-terperetując znaki. We wnioskowaniach tych nie ma czasu na formułowanie przesłanek i wniosku w postaci pełnych zdań. A może nawet nie ma w nich osobnych myśli. Może są jedną myślą, tyle że złożoną z paru przekonań,, ale następujących po sobie tak błyskawicznie, iż — jak sądzą niektórzy. — pojawiają sią one jednocześnie i stapiają z sobą w nierozerwalną całość.
Powtórzmy: zarówno nadawca znaków, zwłaszcza nadawca świadomy i umyślny, jak ich. odbiorca interpretują je, czyli rozumieją w pe-
u* 211