tyle że może służyć kilku obserwatorom” (Fre-ge, 1967: 230).
Ą zatem według Fregego dane „słowo/znak, zespół znaków, wyrażenie”, to jest — jak pisał — dane „imię własne ..] wyraża swój sens, a desygnuje, czyli oznacza, swój nominat” (Fre-ge, 1967:231).
Jmionami własnymi nazywał nie' tylko wyrazy/które pod lynTmianem występują w gramatyce, np, „Paryż”, ale i takie sSSSSaiWtM ppsppjitg,...jak „dom”, i przysąigtrgki, jak „niebieski”, a także zwroty, opisowe^ czyli dyskryp-eje, w rodzaju przytoczonej'lu „punkt przecięcia a oraz b”, i wreszcie zdania, choćby „Napoleon zwyciężył pod Ausferntz”/ Postanowił bowiem — jak pisał — „dla krótkości” każdy znak uważać za imię własne, mianowicie za imię własne oznaczanego przez, nie jedynego nominatu, czyli pewnego przedmiotu — tu dodawał — „w najszerszym sensie tego słowa”..
. Zauważyliśmy, żernominatem jednych wyrażeń był mrzedmiotlmdyyHdualny. innych — * abstrakcyjny____zbiór., jeszcze innych zaś —
^przedmiot idealny,, mianowicie na.-”......
grartość logicz-
N ominą t tego ostatniego rodzaju miały — według Fregego — imiona własne, będące z punktu widzenia gramatyki zdaniami oznajmiającymi. Oto' nominatem każdego niezależnego zdania prawdziwego jest — jak twierdził — jeden i ten sam przedmiot idealny, mianowicie Prawda, każdego zaś fałszywego — Fałsz.' Natomiast sensem każdego takiego zdania niezależnego jest wyrażany przez nie sąd.
Było to rozwiązanie dziwne, odbiegające ód potocznych intuicji. Zwykłe bowiem i zgodnie z tradycją odróżniamy zdania od nażw, a tym bardziej od imion własnych. Zwykle też uważamy, że dwa różne zdania prawdziwe oznaczają dwa różne stany rzeczy, np. zdanie „Wargza-wa Jeży nad Wisłą” odnosi się do Warszawy jako leżącej nad Wisłą czy do takiego a takiego położenia Warszawy, podczas gdy zdanie „Bociany jesienią odlatują z Polski do ciepłych krajów” dotyczy czegoś zupełnie innego: bocianów oraz ich sezonowych wędrówek. Potocznie powiedzielibyśmy, że pierwsze zdanie jest o Warszawie, a drugie o bocianach. Dla Fregego zaś oba. były o Prawdzie.
Nasuwa się przypuszczenie, że przez „Prawdę” (dużą literą) rozumiał on świat taki, jaki jest, a przez „Fałsz”.--- taki świat, którego nie ma, ale który mógłby istnieć. Wszelkie zdania prawdziwe — tak może myślał — trafiają w świat istniejący, taki, na którym jest Warszawa i Wisła, bociany i ciepłe kraje, na którym Warszawa leży nad Wisłą; a bociany odlatują na zimę do ciepłych krajów. Zdania fałszywe zaś, np. „Hamlet jest ojcem Jana III Sobieskiego” czy „12 jest liczbą pierwszą”, odnoszą się do takiego fikcyjnego świata, którego częściami są Hamlet wraz ze swym synem Janem III Sobieskim oraz, liczba dwanaście jako podzielna bez reszty tylko przez jeden i przez samą siebie.
O ile motywy powyższej decyzji Fregego nie są w pełni znane, o tyle wiadomo, co dzięki niej osiągnął: jednolity sposób traktowania wszelkich wyrażeń języka i płynące stąd dobrodziejstwa dla analizy wielu zjawisk semantycznych, m.in. własności semantycznych różnego rodzaju zdań'podrzędnych, współrzędnych i złożonych.
Pokazał mianowicie, iż nie zawsze zdanie o-znajmiające oznacza Prawdę albo Fałsz jaka swój nominat, a wyraża sąd jako swój sens. Tak dzieje się wówczas, gdy owo zdanie ani nie zostało przytoczone w cudzysłowie ani nie jest zdaniem zależnym, to znaczy nie wystę-
253