my na myśli tyle tylko, że niektórzy ludzie sądzą — przy czym wszystko jedno, czy mają rację, czy tylko tak sobie uroili — iż między A i B zachodzi taki związek, albo naturalny, albo konwencjonalny, że na podstawie spostrzeżenia A można się domyślić, że B wystąpiło, ma miejsce lub wystąpi. Dodajmy, że spostrzeżenie A bywa niekiedy tylko urojeniem, np. „spostrzeżeniem” we śnie, w gorączce, w zaburzeniach psychicznych lub na skutek złudzenia.
jak widać, mówiąc o czymś, (A), jest pewnego rodzaju znakiem potencjalnym,, w rzeczywistości opisujemy jakiś zastany stan rzeczy, mianowicie fakt, że pewni ludzie, albo i zwierzęta, już dawniej używali A — pewnych przedmiotów, zdarzeń czy zjawisk — jako znaków tego a tego, że więc pojawienie się księżyca w lisiej czapie traktowali jako znak niepogody, ukazanie się komety na niebie — jako znak wojny, to że jaskółki nisko latają — jako znak nadciągającej burzy, to że „sroczka krzekce na płocie” -— jako znak, że goście przyjadą, a kominiarza — także ujrzanego we śnie —-jako znak pomyślnego zdarzenia. Widać też, że jako o potencjalnych w tym sensie mówię, można tylko o poszczególnych rodzajach znaków, ze względu na określony związek między znakiem a tym, do czego się on w mniemaniu swych użytkowników odnosi. Nie można natomiast posłużyć się tym pojęciem potencjalno-ści w odniesieniu do ogólnego pojęcia znaku. Cóż by bowiem miało znaczyć powiedzenie, że znak w ogóle (a nie: taki a taki znak tego a tego) bywa potencjalny? Chyba coś bardzo nieokreślonego; mianowicie, że o wszystkim, o dowolnej rzeczy, zdarzeniur zjawisku — faktycznych lub urojonych — ktoś kiedyś sądził lub mógł sądzić, że pozostaje ze wszystkim w takim czy owakim zwiążku i że ktoś, kto wierzy w zachodzenie dowolnego związku, może dowolne A potraktować na dowolnej podstawie jako znak dowolnego B, także i wtedy, gdy naprawdę owo A wcale nie wystąpiło, a ten związek wcale nie zachodził. Powiedzenie takie odnosiłoby się nie tyle do poteńcjalnośoi znaku jako takiego, ile do arbitralności użycia czegokolwiek, niekoniecznie czegoś istniejącego, jako znaku czegokolwiek innego na jakiejkolwiek —- także urojonej ;— podstawie. Arbitralność taka jest faktem: nic nie stoi na przeszkodzie temu, aby np. białe myszy „widziane” przez alkoholika w delirium stały się dla niego znakiem tego, że jest on królem Popiciem, kortem czy Dylem Sowizdrzałem.
Rzecz, zdarzenie czy zjawisko
Stoicy uważali, iż semeia są sądami. Inni filozofowie starożytnej Grecji również widzieli, w nich byty noetyczne, umysłowe, to jest dostępne jedynie pojmowaniu, a nie zmysłowe, to jest dostępne postrzeganiu. Na ogół więc zgadzali się, że semeia są abstraktami, a nie konkretami. Ale tak było w ich rozważaniach teoretycznych. Natomiast gdy podawali przykłady semeiów, wymieniali nie tylko byty abstrakcyjne, ale i konkretne rzeczy.
Dociekanie, jakiego rodzaju bytem jest znak, należy do działu filozofii zwanego ontologią, nauką o bycie, o tym, jak co istnieje. Odpowiedź na to pytanie ma dostarczyć wiadomości o naturze tego, co badamy. A od tego, jaka jest ta natura czy istota, zależy sposób ujmowania, poznawania badanego przedmiotu, czym z kolei zajmuje się inny dział filozofii, zwany teorią poznania lub epistemologią albo gnozeo-logią.
W sprawie ontologicznych własności znaków panuje i panowała duża rozbieżność poglądów.
5 Wstęp do semiotyki "65.