244 VIII. „Popełniamy błąd...'
sposób konstruowania teatru posiada duże, nie w pełni znane możliwości. Forma narracji jest zawsze odmienna. Jest ona bowiem uzależniona od osobowości i wyborów artysty-plastyka, który się nią posługuje, a także od treści, jakie pragnie dzięki niej uzewnętrznić w swej sztuce.
PRZYPISY
Za: Z. Taranienko, „Plastyka w szkole" 1992, nr 4.
i Dante na podstawie Boskiej komedii. Prapremiera 1974 Florencja, prapremiera polska Lr. Teatr Studio w Warszawie, następnie kolejne warianty. Ostatnia wersja Dante V2, Cenantes (j.w. 1976), Majakowski (j.w. 1978).
* Radość z odzyskanego śmietnika wg Generała Barcza J. Kadena-Bandro-wskiego (Nowa Huta 1960, T. Polski Warszawa i Wrocław 1962, reż. J. Krasowski), Oresteja (Nowa Huta 1960, reż. K. Skuszanka), Sen nocy letniej (j.w. 1963, reż. L. Zamków). Pozostałe spektakle — por. przypisy do: E. Morawiec, Znaki w teatrze Szajny.
Tadeusz Kantor
[...] Dla mnie teatr jest teatrem dramatycznym. Musi istnieć tekst napisany wcześniej i musi on mieć najwyższe wartości literackie. Ten tekst jest dla mnie pewnym ładunkiem: jest to taki nabój, kompresja rzeczywistości, która posiada swoją własną fikcję, perspektywę, swoją własną przestrzeń. I teatr nie może pozbawić się tego kolosalnego ładunku.
Jeżeli graliśmy wTeatrze Cricot 2 jedynie Witkacego1, to dlatego, że jest on genialnym dramaturgiem. A poza tym, jak zawsze twierdzę, prowadziliśmy z Witkacym określoną grę. Graliśmy z Witkacym. To był partner bardzo trudny, o ile traktowało się go uczciwie. Granie sztuk tylko jednego autora eliminuje w jakiś sposób teatr repertuarowy. Nie przechodzi się od jednego autora do drugiego, z jednej sztuld do drugiej, tylko się operuje w jednym świede i w jednej rzeczywistości. Teatr repertuarowy jest przeżytkiem XDC-wiecznym, kiedy to z pojęciem sezonu wiązał się mit czegoś nowego. Tymczasem w kolejnych sezonach nic nowego się nie ukazywało. Pojawiały się nowe sztuki, ale teatr był zawsze ten sam, przeważnie zły.
. a|d sposób Teatr Cricot 2 utrzymał, jak twierdzę, pojęcie Teatru 'V Licznego, uznając jednocześnie tekst preegzystujący wcześniej? Teatr A»toC ^ ilustrował tego tekstu, to znaczy nie reprodukował go, nie O*.* nie deformował, nie inscenizował, czyli nie robił tego wszyst-. ^się robi w normalnych, zawodowych teatrach. Tekst istniał w sensie
& jgnintycznym, gdyż był wypowiadany przez aktorów, natomiast akcja « tyto niezależna, nie mająca żadnych intencji ilustrowania schematu .jinego przez tekst. Akcja spektaklu nie była dowolna, wyznaczał ją
napięcia, które musiało zaistnieć między przeciwstawnymi segmen-" nJJjtui akcji spektaklu. Ta akcja autonomiczna była rezultatem moich ** idei w sztuce. Przez dłuższy czas fascynowała mnie idea sztuki, żyda jako podróży, wiecznych pielgrzymów, itd...
1 oi|gkDl967 ta idea doprowadziła do realizacji Kurki wodnej. Na początku _ flka miesięcy nie robiliśmy nic innego, tylko myśleliśmy na temat idei ? ,jjyi i tworzyliśmy cały szereg ewenementów, wypadków, sytuacji pijanych z tym pojęciem. Oczywiście były to akcje czysto sceniczne, prawie na granicy cyrku, jakiegoś szyderstwa, jaskrawości, klownady, co zawsze v«nyoy Teatrowi Cricot 2. Dopiero potem zaczęliśmy powoli wsączać Lt, który był dla nas konieczny, żeby to wszystko nie pozostało w kręgu -■jmpimy. Tekst zachowywał autorską kolejność scen i replik, i nie był deformowany, gdyż nie był ilustrowany, a tylko wówczas można by mówić o deformacji i fclapretacji.
Happeningi zacząłem robić już wcześniej, około roku 1964. Proponowano wówczas „formę otwartą”, w którą miał „wejść" widz, zgodnie z ideą upółooestnictwa, partycypacji. Tak dziś popularne pojęcie „teatru otwar-ugo” wywodzi się z „dzieła otwartego”, które zostało zdefiniowane przez grab plastyczne, przez happening. Teatr przejął to w większości wypadków wyrób niezmiernie prymitywny. Dzisiaj stało się to powszechnym frazesem, unąda sę sympozja, wszyscy, nawet najpoważniejsi teatrolodzy mówią o.otrze otwartym". Tymczasem cała ta sprawa skończyła się gdzieś koło !9T2roku. Zauważyłem wówczas, że „dzieło otwarte" skończyło się nie przez igflHbjunej formy, ale przez naśladowców - setki, tysiące ludzi, IlliHiHJMfją uprawiać to samo. A trudno żądać, aby tysiące ludzi (bo nie nazwać artystami, działające wedle takiej samej metody i recepty), nie y-garyzowały tej formy wyrazu. Powstała więc sytuacja, w której samo dadostraciło rację bytu. Zostało zupełnie spłaszczone, po prostu przejechane u gdyby ogromnym walcem powszechnej, jak ją nazywam, awangardy... Pwwrikm wrócić do dzieła zamkniętego, żeby już żadnej partycypacji nie było. Partycypacja stała się szkodliwa dla dzieła sztuki. 1 Umarła klasa jest attan zunkniętynr