IM Słowo królewskie
ibi>rj»imji W obronie Marcina piórka powoływała się na idanie wwykw pubbcystfu, które uważała xa najtrafniejszą interpretację jtho mi ue rtnirritjy ■* m jest cały duchowo posiniaczony, obo-W saatae ŚHMfaasbep Dąbrowski pragnęła połączyć wspo-■■BKair • ótpa dbneł> i charakterystyką jakby ówczesnego JŁo-kadha' btfsaca praedązanega haauną. Równocześnie pragnęła nadać ■a w swej panod rasagę partari pri ariifł nwwj, to znaczy uczynić ją aMBodea glńrnydl wtoari. wito powieściowego. Dlatego, jak ądą, do p.śeaaraą biografii zmarłego n«a włączyła np. istotną opowieść o przeżyciu więziennym, o szkiełku , będącą własnością innej osoby—8tamsława Stempowskiego. Zbyt wiele ambicji, sentymentów i zahamowań pisarki skłębiło się w postaciach Agnieszki i Marcina, by mogło się to nie odbić na ich spoistości i wyrazie.
w M. Dąbrowska, Kilka myśli..., i. 688.
*•* pgr. S Stern powału, Pamiętniki..., a. 148, gdzie zamiast własnej relacji autor prsytacu fragment noweli .znakomitą) Autorki te Znaków tycia”. W inną) werąji fitkwUw pojawiła nę w.YococA i dniach, poprzedzane scenę oddania się Agnieszki Maranowi Ta rheałna kancczy^ k zrozumiałych względów musiała się wydać wątpliwa Stoapowskwaro. Robiąc korektę Jfdaicz- Stempowski nieśmiałe takwee&ooował to ze-stawieaae tka! da M. Dąhntrokkż, 84 VI 1934 , pisząc. iż sztoeBto użyte tu zostało jako swigu mkąi pkfka nhtM. <«Jeat W prawda o człowieka — pisał—alenuałemwte-dyaawae. że jwt la prawda ■atfdkwą.ae ją aaŁeay podać tśk, jak to ciypfliwrielcyióga-rac hi assnśfdk. ae wlaśtawte też byki wszystko pawtfdriaiw, że się a t a ł o, ale bez rirwa ifranmtmruiis. ii imp>rnir.l»dnlMWn i ąwawa samca odegrała tę samą rolę kasata”). Pt|hrnwslrs wyrzwoła tatfame fragmenty w rozdziałach 7-10, lecz z żalem, cbawiąjąe się .zbyt dyakursywnego charakteru romansu” Oiat do 8. Stempowskiego, 22 VI1934 — data wątpliwa) — wówczas Stempowski je przywrócił („Odpowiadają — jak pisze 26 VI1934 — stylowi naszej epoki”). Ostatecznie pisarka stanowczo je wykreśliła z kolumn, odczuwając widocznie niestosowność tej krzyżówki doświadczeń różnych ludzi w danej sytuacji. Takie wrażenie odnosi się z listu Stempowskiego, zamykającego ton incydent .Dlaczego owo przywrócone amoroso Agniai kazałaś Grzelakowi anulować, jak piszesz. Jeżeli w MUotci (t. III) o każdej dziewczynie z czworaków wiemy, jak i z kim, to jakie zamilczać o głównej postaci Moje zastrzeżenia dotyczyły jodynie momentu, w Jakim to się stało, a który mógłby obudzić w kimś tak podejrzliwym jak ja domniemania, ża odegrało tu rolę uwiedzenie przez roztkliwienie sprawą, która do tego służyć nie powinna. Powiem więcej, jest to zupełnie zgodne z prawdą. Znam wiele wypadków, gdy rtwoluąjoniści lak zdobywali kobiety (nie mówiąc o przybyszewazczyinie, która cała tylko temu służyła), alt, jak Ci już wspomniałem, dla mnie to by) zawsze punkt wstydliwy, ów moment (a nie fakt!), dlatego go odczulam, gdy chodziło o miłych memu sercu Agnisię i Marcina” (Uat do M. Dąbrowskiej, 3 VII1934). Wyrzucone „amoroso” nie zachowało się w archiwum.
Pewną wadą powieści — pisała t perspektywy — jest ich nadto treściwe potraktowanie. Ten wątek nadawa! się. do macanie obszerniejszego i wnikliwszego rozwinięcia. (...] Mąia „nęka” nabrałaby wtedy priy swym ujściu prawdziwie imponującej szerokości Niestety, wymagałoby to zwiększenia rozmiarów powieści do grubości jeszcze jednego tomu. Tego się małodusznie dfkha>u.
Mimo rozrostu komponenty przeszłościowej, mimo słabości i szkico-woed młodych postaci — Noce i dnie nie pozostały jednak powieścią historyczną. Ich intencja współczesna: „Uprzytomnić, skąd wyszło, do jakich klęsk, triumfów i ziem obiecanych idzie maje pokolenie, moja sfera społeczna"233 — była wciąż czynna przy powstawaniu powieści Jeśli Noce i dnie są rzeczywiście genealogią tego pokolenia, którego dziełem będzie II Rzeczpospolita, to nie tyle poprzez wspomniane postaci, choć zdobyły sobie one dość znaczną popularność93*, ile raczej przez rozwinięcie żywiołu dyskursywnego.
Niekiedy pojawiał się on i w pierwszych tomach (np, zebranie familijne u Oatrzeńakich w Wiecznym z martwieniu), lecz nasilił się zdecydowanie ku końcowi cyklu. Obracano to przeciw Dąbrowskiej, zarzucając jej obniżenie lotów, przemianę epiki w publicystykę . Stempowski, który nie był entuzjastą intelektualizniu w literaturze, w tym wypadku gotów był mu przyznawać pewien walor: „przenosi powieść w wieczność, a zarazem w sam wir współczesności, z jej Mauriacami, Maritainami, Mannami, Bierdiajewymi"'35. Tego aspektu sprawy — przy tradycyjnym rozumieniu epiki — ani w dwudziestoleciu, ani po wojnie nie dostrzeżono. Dopiero H. Markiewicz podniósł wartość nasilenia dyskursywnoeci drugiej połowy cyklu w przeciwieństwie do pewnej wegetatywnoed tomów początkowych2*.
Gdy mowa o dyskusjach w Nocach i dniach, z reguły wspomina się o jednej: o kłótni lozańskiej wśród studentów o drogi wyzwolenia Pol-
221 M. Dąbrowska, Kilka myśli..., 9. 598.
“ B. Szemplłneka, Rozmowa z M. Dąbrowską, „Wiadomości Literackie" 1933, nr 5.
223 Na ciekawy jej objaw zwrócił uwagę Marcin Czerwiński {Sunął tpołtczny M Dąbrowthiej, „Współczesność* 1966, nr 12) — w rocznikach urodzonych po ukazaniu się Nocy 1 dni liczba Agnieszek i Marcinów wzrosła w uderzający sposób.
224 W związku z recenzją 8kiwskiego 2 Wiatru w octy, gdzie m.in. te zarzuty formułowano, Dąbrowska konkretniej niż w Kilku myślach o „Nocach i dniach" (s 593) rozliczała się z rzekomych przewinień w dzienniku (21 DC 1984): „Arytmetyczne obliczenie moje wykazuje, że na 648 stron tego tomu jest 42 dialogów na nieosobiste i nieco bardziej oderwane tematy (czyli nieco ponad 6 proc. całąj objętości tomu), rozrzuconych w czterech miejscach”; przedruk w: Jłoct 1 dnie" — objaśnienia i polemiki, 1. c., s. 46.
2915 Ust S- Stempowskiegu do M. Dąbrowskiąj, Jaworze, 18 VII 1934.
**• H. Markiewicz, Noce 1 dnu na tle~.., i c, s. 41.