Sam Cafe we wstępie do Spiegei stwierdził, że w dziele lym „mądrość starych i nowych narodów nie tylko może być czytana, ale także w pewnej mierze widziana"!73 j Powyższe uwagi i przykłady opinii wyjaśniają, jak sądzą, dostatecznie mechanizmy fcopułomości obrazów malarskich w kraju, który za sprawą wiary miał prawo tego rodzaju sztuki nie uznawać, tak jak stało się to w kalwińskiej Szwajcarii.) Wypędzona 2 kościołów, pozornie niereligijna sztuka obrazowa Holandii XVII w., nie" przestała być z religią związana. I to ją w pewnej mierze uratowało, gdyż inna nie miałaby racji bytu w protestanckim kraju. Potwierdzają to także niedawne badania archiwalne inwentarzy zbiorów i aukcji z lat 1610—1679 miasta Delft. (Wśród odnotowanych tam dzieł holenderskich mistrzów z XVII w._do—poło wy.^slulecia—niemgl -4Q..pt;ocent_slano wiły obrazy
z przedstawieniami^biblijrjymitir hagiograficznymi^mitoloaiczn.ymiy^aleaoryczpymi.74 Liczba ta jest niewątpliwie zaniżona w stosunku do globalnej ilości dzieł moralizująco-reli-gijnych jakie musiały znajdować się w badanym okresie w Delft. Wiadomo przecież, że nie wszystkie odnotowywane w dawnych inwentarzach obrazy z gatunku hlslorien miały precyzyjnie określone tematy. Ponadto, wśród dzieł zaliczonych do martwych natur, pejzaży, portretów i genre z całą pewnością znajdowało się wiele takich, których przedstawienia miały charakter moralizujący lub dewocyjny.
„Quod legentibus scriptura, hoc et idiotes praestat pictura" — twierdził św. Grzegorz podkreślając tym supremację słowa nad obrazem. Podobną wymowę mrała wypowiedź J. Vosa zawarta w wierszu poświęconym jednemu z obrazów Sondrala: „...inwencji Apolla nie jest w stanie (malarz) Apelles wymierzyć".75
Przekonanie o wyższości literatury nad malarstwem stanowiło jedną .z, istotnych. cech kultury holenderskiej XVI I.„;w. Wspierały je .dqrpbgk_arhyęzQgj^Rpe>zjiJJ1.relpjyki,..oraz -auto-: rytet religii chrzęścijcńskiej i. powrót do jej.j|rgdłg,.J)jJiyi. Wystarczy tu powołać się na zdanie Hrabanusa Maura, dobrze znane-w krajach protestanckich: „ponieważ w . literach pisma leży Prawo Boże, jest litera bard z i ej^eenno-niżma m a-tfQ.rrp-g.obra l u "r.
I[_ Słowo..Boże^jesL»wie.czner*nQnOfll9^SJXy^UtLifl£!Dł.?9^POiy--,Pteco?*- lhGrny»JA,R[iŁS(njigJnXa*—
twierdzili protestanccy teologowie. Perfekcyjność jego iluzji, techniczna doskonałość i sprawność wykonawcza malarzy nie przyczyniały się do poprawienia jego miejsca w hierarchii ówczesnych wartości. To co dzisiaj wyzwala w nas tyle głębokich myśli i emocji, wówczas raczej mało zachwycało i pobudzało rozum do myślenia o czymś innym, jeśli w ogóle pobudzało. Nawet Justus Liosius,. humanista, miłośnik Seneki -i przyjaciel P. Rubensa uważał, że samo malarstwo nie może ,bvć -dł|»ao..-Zaimujoc£f ponię-waź.^Ł^myślLszybkp się _qj:zVJyjn^V!iŁyczerpuią".76 J
Wiarę w doktrynę „tylko słowo biblijne", w tó, że Sermo Dei Aelernus Caefera Omnia Caduca — jak głosi napis na ramie jednego z portretów pędzla C. Kelela,77 —podzielała z pewnością większość holenderskich malarzy XVII w. świadectwem tego są m.innymi namalowane przez nich owe niezliczone^alegorię zmysłów, pouczające o ich negatywnej roli w życiu człowieka. Z naszego punktu wicjzęnjotJę;h~twórcy .negując. wortość postrzęp gania zmysłowego negowali zarazem wartość własnych „dzieł... przeznaczonych, jakpby.. ęjp oglądania. Myśląc współczesnymi schematami o istocie sztuki, mniemamy iż jest wręcz niemożliwe by malarze ci świadomie występowali przeciwko najważniejszemu narzędziu swej pracy — oku. Uderzali tym przecież w podstawy własnej egzystencji i zniechęcali do swych dzieł ich odbiorców! A jednak egzystowali i to w wielkiej ilości, a nawet osiągali sławę za życia i później. Dlaczego?
22