i inni. Całe to grono odmalowała Żmichowska* we Wstępie do Poganki i sama w liście do jednej z przyjaciółek, Izabeli Zbiegniewskiej (20 marca 1871), dała klucz do tego * wstępnego obrazka*:
A teraz, kiedy chcesz jeszcze, bym objaśniła intencjonalne sylwetka przed kominkowym ogniem nakreślone niegdyś, to ci je z pamięci wyliczę, bo nie jestem właścicielką U Pism GahnelLiz, więc nie mam ich regestru przed oczyma; godzi mi się jednak wyliczenie tym ostrzeżeniem poprzedzić, że wszystkie portretowane osoby, z wyjątkiem może Teofila «Dzieciaka» bardzo się na zupełny brak podobieństwa skarżyły, innych tylko sąsiadów z łatwością poznając. Więc tedy ów jedyny zadowolony Dzieciak byt pan Hipolit (Skim-borowicz), nasz w bibliotece przewodnik; Emilia — żona jego Andzia; Tekla — W.icunda Zabłocka; Felicja — to siostra naszego historyka, Jędrzeja Moraczewskiego, Bibianna (ach, jak mnie ona za Felicja złajała!), Seweryną jest Tekla Dobrzyńska... Onego czasu Bianka, Tekla i niżej podpisana, to były trzy dusze jednymże sznureczkiem upodobań, celów', interesów nawet związane; przyszedł rok nieszczęśliwy 52rgi i sznureczek pęki: wikłać .nie był dość mocny, by odmienne zdania w powiązaniu utrzymał; a jednak, gdybyśmy się spotkały, jestem pewna, że w pierwszym uścisku wszystko by poszło w zapomnienie... Jadwigą, wielką poetką, która ani jeanego dwuwiersza nie napisała dotąd, jest dziś jeszcze Kazimiera (Ziemięcka), choć jej to- opinia moja bardzo się ofrrażliwą zdaje; lecz wierz md, że wszelkich składowych pierwiastków rzeczywistej poetki tyle ma w sobie, óżby minii mogła całe grono przynajmniej warszawskeh lteratów obdzielić, zacząwszy od Mirona, skończywszy na Aspisie: entuzjazm, mistycyzm, talent do złudzeń a mdłość do prawdy — i inne, inne warunki, które by fachowi auto-rowie za wzięte na weksel pieniądze kupili, gdyby mogli. Anna z macierzyńskim sercem, to moja piękna Stefania Dzwonkowska — ta jiuż nie żyje — i artystka Fanariotka nie żyje także: znałaś jej pisma jednak, ona była Zosią "Węgierską — świetną pism naszych korespondentką z Paryża — Albert filozof, to nieboszczyk Jan Majorkiewicz; Henryk, co Matkę kocha, to Edward Dembowski; Leon, to cala trójka z 48-go r., nie taka jaką była, niestety! ale jaką mi się być zdawała...
l^ciące i sobą entuzjastki bvłv bar-a gfljje** więitsioić ich by ta — z musu czy z do-uJei woli — niezainęZna; ale nawet te, które mają leżóW patrzą na nich odrobiną z góry, raczej 1 * ywiązkach z przyjąćiółkami znajdując doskonalą spójnię duchową. «Bo wy się w swoich przyjaciół-kacii wykoć bacie, to wam już dla mężów "miłości brakuje*, ni a wiat filozoficznie do żony dobry «l!ipa» Skim boro wic 7~ Zadzierżgują się egzaltowane, często namiętne przyjaźnie między kobietami; ujrzymy jak iedna z taKicfi przyjaźni stanie się pobudką powstania Poganki... «Posi£$trzcnie» — wedle wyrażenia Żniicbowsldej — uw^toTjcst za najdoskonalszy objaw uczuć. W pewnej dobie rozkwitu entuzjastek społeczeństwo to wygląda na rodzaj ula, w którym Gabriela jest królową pszczół. Bo Narcyza — młoda nauczycielka, a już opromieniona pierwsza sławą poetka — była duszą tego kółka, zbierającego się w Warszawie w domu Sldmborowiczów. Ale trzeba nam nakreślić pokrótce koleje jej smutnego życia, w którym te chwile, spędzone na łonie przyjaźni, były jedynym bodaj uśmiechem.
GABRIELLA
Narcyza Żmiehowska (pseudonim Gabriella) urodziła się dnia 4 marca r. 1819 w skromnym dworku szlacheckim na Podlasiu, najmłodsza z dziewięciorga dzieci. Matka jej. Wiktoria z KiedrZyń-skicli, zmarła wydawszy ją na świat. Narcyza spędziła pierwsza młodość u stryjenki, w starym dworze wiejskim, gdzie na wieczorach prządek zetknęła się z ludem, ze światem klechd i baśni. Polem pensja pani Wilczyńskiej — pierwsza wówczas w War-